Mnie aż tak "Czerwony syn" nie zachwycił. Dobry jest, ale do takiego "All-Star Superman", czy "Na wszystkie pory roku" daleko mu. Pomysł dobry, pewnie szło z tego więcej wycisnąć, ale i tak nie mogę narzekać. Nie spodziewałem się, że kariera Supermana w ZSRR nabierze aż takiego rozmach, w sumie doszło do podobnej sytuacji co w "Kingdom Come". Ciekawe zakończenie w którym historia zatacza koło. Znając Johnsona z okładek "100 naboi", miałem większe oczekiwania co do rysunków, a te okazały się tylko przyzwoite - miałem podobnie z Farby'm, rewelacyjnie okładki "Kaznodziei", przyzwoita kreska w "Nigdziebadz". Z występów innych superbohaterów, na plus zaliczam przede wszystkim Batmana, postać Green Lanterna mogła być bardziej rozbudowana. Dobrze, że miałem okazję zapoznać się z tym komiksem, może w przyszłym roku "For Tomorrow"?