Witaj Rexi,
Dla mnie muzyka to cos wiecej niz dzwieki. Muzyka niesie w sobie przekaz, ale to jest przekaz podskorny, on nie oddzialuje na uczucia, mysli, ale na instynkty. Jak slucham Amerfala, to spiewam i skacze nago po salonie machajac wlosami, ale to nie zalezy od tego, jak dobry mam humor. Jak slucham sobie Kadabry, w ktorej sie od przedwczoraj zakochalam, to po prosto siedze i wsluc**je sie w dzwieki, w muzyke, ktora sama w sobie tutaj jest warta uwagi, ktora ma w sobie jakies takie "pozytywne wibracje", ktora spaja sie z czlowiekiem. A jak ide na koncert Kazika, to skacze i biegam i sie rozpycham i zbieram siniaki...
to jest tak, ze na mnie muzyka oddzialuje bardzo, potrafie poplakac sie przy piosence PJow albo AiC, ale nie dlatego, ze to jest zwiazane ze wspomnieniem, a bardziej dlatego, ze taka to szarpie strune we mnie, i nie wiem dlaczego... nie potrafie powiedziec. Tak jest. I juz.
A'G'R