Komiksowe sny? Ha ha, trochę ich było...
W jednym byłem Batmanem i naparzałem się na klatce schodowej w moim bloku z jakimś stworem pokroju Predatora... W innym spotkałem X-Factor... W jeszcze innym śniła mi się inwazja pokemonów i Sayanów z "Dragon Balla"...
Jednak moje najfaniejsze komiksowe sny to takie, które nawet "formę" mają komiksową - to znaczy, śnią mi się jako komiksy. Na przykład, z jednego wciąż pamiętam jedną stronę z ładnymi komputerowymi kolorami. Inny natomiast przyśnił mi się jako manga...
Ale i tak nic nie przebije jednego mojego snu z "Archiwum X" (no dobra, to nie komiks, ale piszę o nim ze względu na "formę"), który w niezwykle
emocjonującym momencie (Mulder i Scully wpadli w pułapkę) urwał się, po czym pojawił się napis "Executive producer: Chris Carter"... i wtedy się obudziłem...