Sława Gaimana wykracza poza środowisko komiksiarzy, Ennisa nie. Gaiman jest także poczytnym autorem książek. Kilka z nich sfilmowano. Pokazuje się od czasu do czasu w amerykańskich talk show, więc można go uznać w jakimś stopniu za celebrytę. Wnioskuje więc, że przeciętny człowiek nie będący na bakier z kulturą ma jednak większe szanse na kojarzenie Gaimana niż Ennisa.
Nie wydaje mi się, by "przeciętny człowiek nie będący na bakier z kulturą", o którym piszesz, kupował komiksy. Nie wydaje mi się też, by którykolwiek wydawca w Polsce liczył na to, że znacząco poprawi swoją sprzedaż dzięki temu, że przeciętni ludzie nie będący na bakier z kulturą rzucą się na jakieś komiksy, znacząco poprawiając ich sprzedaż. I bardzo wątpię, by zarówno przeciętnego człowieka nie będącego na bakier z kulturą jak i zajadłego fana komiksów w Polsce cokolwiek obchodziło to, w jakim talk show w USA występuje dany autor.
W kwestii, czy Gaiman jest sławniejszy od Ennisa, nie ma miedzy nami sporu. Problem, o którym rozmawialiśmy, nie tego jednak dotyczy, a tego, czy "Kaznodzieja" miałby przyzwoitą sprzedaż, gdyby został teraz wznowiony.