Wreszcie pokrewna dusza! Ja zazwyczaj wchodzę oczywiście do empika ze świetym przekonaniem, że dziś nie mam czasu i że tylko an chwilkę, żeby coś sprawdzić. A potem... gdzies przelatują te godziny. Działa to mniej więcej na takiej zasadzie jak "tylko sprawdze pocztę", kiedy się już włączy komputer. Mi nie przeszkadza siedzenie na podłodze (z niewiadomych przyczyn zniknęły ostatnio niektóre pufki). Siadam (już gdziekolwiek) z niedawno wydaną książką w ręku, wciągam jej zapach (zapach nadaje książce charakteru, nawet tym nowym - wszak kazde wydawnictwo, każda farba, rodzaj stron czy okładki mają swoje różne zapachy) i wyobrażam sobie, że jest moja. Wiem, że kupi ją ktoś inny - ale przez te ileś czasu miło posiedzieć w przyjemnym złudzeniu. Bo gzdież indziej znajdzie się miejsce, gdzie można poczytać nieswoje, całkowicie swieżo wydane książki...?
Podoba mi się zwyczaj czytania w empiku, jakkolwiek nie zaprzeczam, że domowe pielesze są do tego miejscem znacznie bardziej odpowiednim. Podoba mi się z tego względu, że radością napełnia mimo wszystko widok nie jednego i nie dwóch ludzi, rozsiadłych na podłodze, zajmujących wszelkie kąty i opierających się o półki, z książką w ręku. W centrum miasta, w światku, w którym, zdawałoby się, że wszyscy są zabiegani i nikt nie ma na nic czasu. Ci ludzie są tak świetnym zaprzeczeniem wizerunku wiecznie śpieszącego się mieszkańca wielkiego miasta, ze każda wizyta w empiku, nawet jesli sama nie znajduję czasu na lekturę, zawsze na mnie jakoś pozytywnie wpływa.
No, w każdym razie ja lubię tam czytać. A w trafficu mają więcej miejsca i wygodniejsze siedzenia.