Podobało mi się.
Opowieść wciąga, chociaż narracja bywa dosyć ospała. Podobnie z postaciami – są wyraziste, ale czasami brakuje im dynamiki. Do tego aura wielkiej przygody przełamywana jest często scenami pełnymi zwyczajności, banału i niewyszukanych dialogów. Wszystko to razem powoduje, że odbiera się "Aldebarana" jako komiks szczególny, przemawiający do czytelnika w specyficznym rytmie, jakby z innego świata... No i o to przecież chodziło.
Przy okazji porównałem sobie tłumaczenia dwóch pierwszych tomów Egmontu i Siedmiorogu. To zaskakujące i niepokojące, w jak dowolny sposób tłumacze potraktowali wiele kwestii...
Generalnie przekład Mai Kosteckiej czyta się dobrze, fatalnie tylko wypadła przemowa kapitana "Isaaca Newtona" na końcu czwartego tomu – tłumaczka ma problem z użyciem odpowiedniego czasu gramatycznego.