Ja czytałem hasłowo kilka rzeczy w Leksykonie. Jest różnie, podobają mi się teksty Szyłaka, które są bardzo skondensowane i jak trzeba to są krótkie; są też teksty, które są trochę takim laniem wody np. Strażnicy, gdzie spora część tekstu jest o V jak Vendetta, a hasło jest dosyć spore.
A czy to nie jest tak, że tam są 144 hasła, które powinny być omówieniem 144 komiksow, ale w rzeczywistości zawierają też omówienia innych komiksów i w efekcie dostajemy przegląd większej liczny komiksów. Na przykład hasło nr 2 zawiera omówienie "Sagi de Xam" i "Epoxy", co jeszcze jest zaznaczone w nagłówku (hasło 44 podobnie). Hasło 79 czyli wzmiankowany "Sandman" Szyłaka też zawiera na początku dość dokładne omówienie "Czarnej Orchidei", która nie ma osobnego hasła.
[/size]Dziękuję Panowie. Ciekawy jestem tego leksykonu powieści graficznych. Przez "Zrozumieć Komiks" jeszcze nie przebrnąłem (podobają mi się odwołania historyczne, ale już ciężko mi się czyta część naukową). Ktoś napisał, że leksykon to cegła.
Objętościowo jest to cegła: 530 stron plus indeks w formacie albumowym (A 4). Naukowo bywa na pierwszych 100 stronach (eseje Szyłaka, Bolałka, Konefała, Zawrotnego i Sitkiewicza), ale też bez przesady. Reszta to hasła: omówienia komiksów, biografie twórców, informacje o kontekście, nie zawsze ciekawe, ale bez naukowego czy też peseudonaukowego żargonu.