W moim odczuciu tomy pierwszy i drugi dzieli przepaść. "HP i Giuseppe Bergman" kompletnie do mnie nie trafił. Rzecz wydumana, nudna, bez wdzięku, szukająca poklasku masą odniesień, spod których wyziera pustka. Do tego sporo plansz w polskim wydaniu jest fatalnej jakości.
A "Dzień gniewu" to wręcz szokująca wolta. Nagle wszystko wskakuje na swoje miejsce, Manara snuje opowieść w cudownej równowadze, idealnie dobiera proporcje i dzieje się coś fascynującego – z jednej strony dzieło jest autoteliczne, skupione na zabawie materią komiksu, a z drugiej eksplikuje różne aspekty szeroko rozumianej rzeczywistości i ludzkiej egzystencji.
To ci dopiero przygoda...