Holcman: „Lepsza megalomania niż grafomania, jak to mówią”
Zaiste marnujesz swój talent do prawienia ludowych mądrości
Zamiast usiłować wciskać ludziom kity zrobiłbyś furorę handlując ciastkami z tego typu sentencjami.
"Los moralnie obojętny" - to świetny tytuł zbiorku Twoich recenzji. Wtedy będę mógł popłakać. Ze śmiechu oczywiście.”
Coś mi się zdaje, że już się popłakałeś. Ta nutka histerii, z miejsca odczytywalna w twoich wypowiedziach, mnie akurat bardzo bawi.
„I jako rasowy magaloman (…) zauważę, że skoro oferta KG nie jest dla Ciebie, to Ciebie tak naprawdę nie interesuje komiks jako medium, język, zjawisko.
Typowe, megalomańskie, narcystyczne podejście: „Jeśli nie odpowiada ci to co ja, Wielki c’est moi, mówię (oferuję) to znaczy, że się nie znasz.” Niech ci będzie.
„Ciebie interesuje tylko komiks, który Ty uważasz za słuszny (np. publikacje Strefy Komiksu). W związku z tym pozwolę sobie stwierdzić, że nie powinieneś w ogóle zabierać głosu jako recenzent / krytyk. Ktoś taki musi mieć daleko szersze horyzonty, czytać wszystko i jeszcze więcej. I nie ma dla kogoś takiego oferty nie dla niego.”
Interesują mnie bardzo różne komiksy. Niekiedy nawet te z KG (o zgrozo, niebawem jeden nawet opiszę!). Problem w tym, że tonem „wszystkowiedzącego” pseudo-znawcy zniechęcasz do produktów tego wydawnictwa co najmniej kilku potencjalnych odbiorców. Podobnego zadęcia nie dostrzegam przy okazji komiksów chociażby „Strefy…” czy „Muchy”. Generalnie mam wrażenie (i z tego co mi wiadomo nie jestem w tym odczuciu odosobniony), że przed twoim dokooptowaniem się do KG wydawnictwo było lepiej postrzegane. Doprawdy nie wiem po co reszta jeszcze cię trzyma. Ale to nie moje zmartwienie.
„(…) ja w większości znam te bazowe nakłady. I nie mam jako wydawca żadnych powodów do zazdroszczenia komukolwiek.
A co masz mówić… Wszak „(…) dobry bajer nie jest zły”. W sumie poza zaklinaniem rzeczywistości nie za wiele ci już zostało.