Może dla jasności przedstawię moją historię, być może nie jednostkową. Wychowałem się na klasycznych wysokonakładowych komiksach z lat PRL: Relaxy, Podziemne fronty, Żbiki, Klossy, Chmielewski, Christa, Wróblewski, Baranowski, Polch etc. Po roku 1990 z przyczyn finansowych ograniczyłem się do sporadycznego przeglądania komiksów w empikach. Pożyczane od kolegi TM-Semiki jakoś mi nie przypasowały. Jakieś 3-4 lata temu pod wpływem tak potępianych tutaj skanlacji zapragnąłem jednak papieru i zacząłem komiksy kupować. Z początku sentymentalnie - nowe wydania polskiej klasyki, później dzięki różnym portalom zacząłem śledzić i kupować nowości. Znalazłem swoją niszę - Bilal
(starszy), Moebius, Andreas, Vance, Bourgeon, Manara, Mezieres, Leo, Rosiński, Kas, Marvano, Uderzo, trochę komiksów amerykańskich jak Fatale, Fables, Parker. Z czasem stanąłem również na drugą nogę i dałem szanse takim twórcom jak Eisner, Burnes, Crumb, Clowes, Moore, McCloud, Tan, Ott. Świadomie z braku czasu i sentymentu oraz w obliczu klęski urodzaju odpuściłem temat superhero.
W międzyczasie powodowany patriotyzmem zainteresowałem się współczesnym komiksem polskim. I tu jest właśnie tak jak pisałem. Można znaleźć sprawnych przedstawicieli "drugiej nogi" (Przy okazji dziękuję za namiary na kilka nowych dla mnie nazwisk i komiksów) ale brakuje tej pierwszej - kolorowej i łatwej oraz gładkiej jak plecy konia. Nie mainstreamowej bo faktycznie według wyników sprzedaży polskim mainstreamem mogą być i komiksy nominowane do Nike. Teraz proszę mi udowodnić, że się mylę i poza Wyrzykowskim są współczesne polskie komiksy rysowane w stylu Wróblewskiego, Baranowskiego i Christy bez wujów, krzywych i wiader krwi na co drugiej stronie oraz nieadresowane do czterolatków.