Ano bieda. To są wszystko komiksy, które pokazane przeciętnemu człowiekowi wywołają u niego reakcję podobną do reakcji na sztukę nowoczesną. Meh, bazgroły. Pewnie, artystycznie są to dzieła udane ale to nisza. Testowałem na niekomiksowych znajomych Otta - łe, czarne, brzydkie. Manara, Mobius, Rosiński, itp frankofoński mainstream - fajne, ładne, kolorowe. U nas jest niedostatek polskich komiksów "ładnych", takich przyjemnych i gładkich, do pokazania mamie, tacie, babci i młodszemu bratu. Nie dorobiliśmy się następców przygodówek Wróblewskiego.
Meh, Wyrzykowski, Kowalski, Bereznicki, Cabala, Szlapa, Szymborska, Mazur...
Jasne, nie mamy "przygodowek", bo znacznie taniej wychodzi kupic na nie licencje na zachodzie, ale zarzut, ze nikt nie pracuje w takiej konwencji graficznej jest po prostu smieszny.
Mamy kontynuatorow tradycji graficznej zarowno Rosinskiego i Wroblewskiego, jak i Czeczota, Mleczki, Butenki i Mrozka.
Czesc autorow dostosowuje sie do zunifikowanych wymagan zachodnich wydawnictw, inni nawiazuja do tradycji polskiej grafiki, albo szukaja swojej drogi.
To naturalne, a w sytuacji, w ktorej ZADEN z krajowych komiksow nie moze (w ocenie "masowego czytelnika") konkurowac z przedrukami komiksow z eksportu, tylko dlatego, ze jest polski, nie widze sensu kalkowania mainstreamowych komiksow frankonskich, tylko po to by spelnic wirtualne oczekiwania wujka Kazia, babci Stefanii albo kuzyna Bolka.