Największy hicior Wróblewskiego to "Binio Bill kręci western i w... kosmos". Trzeba było naprawdę mieć sporo wyobraźni, aby połączyć western, Hollywood, fantastykę naukową i fantasy (klimat na Borze przypomina mi klimaty świata prasłowian). To geniusz... No i jeszcze sam komiks trzyma się, za przeproszeniem, kupy...