Ja mam podobnie jak Buddo-Jezus - paczki zawsze były i są w stanie nienaruszonym. I też nie muszę pokazywać dowodu (ale i tak pokazuję, tak dla hecy) i mnie kochają i cieszą się za każdym razem gdy mnie widzą na mojej poczcie, witając z uśmiechem jak starego, dobrego druha. I nie ma nic dziwnego w tym stanie umiłowania mojej osoby, ponieważ jest on rezultatem mojej skargi w postepowaniu administracyjnym skierowanej do Centrali, dzięki której pani Naczelnik placówki bardzo dobrze podedukowała się z przepisów Prawa Pocztowego oraz Regulaminu Poczty Polskiej. Cóż, nie ukrywam, że zawsze jest mi niezmiernie miło, gdy okazywana mi jest szczera wdzięczność za włożony przeze mnie trud edukacyjny. Wówczas człowiek wie, że warto dźwigać na swoich styranych barkach jakby nie było nielekkie jarzmo kaganka oświaty.