powyższa pogadanka, z odpowiedzi na pytanie: "czy to on? czy też nie?", zeszła na
wzruszające do głebi próby
usprawiedliwienia Ostrowskiego za to, że nie pierwszy raz (choć, być może, premierowo na polu komiksu) zszedł na psy, za co pobiera
mamonę. Dodatkowo odnotowałem wśród wypowiedzi - być może błędnie - że buntownikiem to on nie jest, a tylko artychą komiksowym, więc mu wolno nawet rzeźbić w kale oby kasa płynęła z tego wartko, bo (uwaga!): polskim komiksiarzom, niemalże bez wyjątku, nie płacą w komiksowej prasie (!). A niezależnie od jego występu w Bravo, czy pozerki z mikrofonem i tak ma i będzie miał "wiernych sympatyków".
... jakieś ułomne to "rozwinięcie" kwestii, ale cóż...
szanując niektóre z opinii przedmówców powiem, że wg. mnie:
- Jeśli Ostrowski robi dla Bravo, to brawa mu za to, bo
z rozmachem zaczyna sięgać dna w kolejnej, przypuszczalnie ważnej dla siebie, dzidzinie ekspresji. ("brava mu za to" przy założeniu, że - za przeproszeniem:
"los artysty musi być tragiczny" i on jest artystą upadającym - oczywiście)
- To, że z arcymarnych co do treści scenariusza zrzynek graficznych z uznanych i lubianych artystów zza oceanu (tj. jego: "Viva hate" <-- swoją drogą, cóż za dziewczęco-prasowy tytuł
), Ostrowski rozwinął orginalny styl rysowania (vide np.: "Plastelina") i potrafił znakomicie tworzyć komiksy, to niezaprzeczalna teza, przynajmniej
w tym gronie.
- To, że Ostrowski pcha się ostatnimi czasy w projekty żenujące niektórych
wrażliwszych odbiorców, to jego strata i zysk jednocześnie. Jako twórca zaczął produkować
guano, ale jako robiący karierę medialną młodzieniec radzi sobie naprawdę nieźle. Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce dorobi się chłopak "fan-klubu", pękatego konta, psychoanalityka
za życiowego przewodnika, klapek na oczach, itp., i zakończy tę część aktywności życiowej,
za którą stał się tematem naszej dyskusji.
- Ci, którzy nadal "rozumieją" ostatnie "zabawy" Krzysia i twierdzą, że: "innych się
nie czepiamy np.
za współpracę z telewizją, to i jego
zostawmy w spokoju", albo niezaleznie od żenady w Bravie "i tak nadal będą go lubić"; chciałbym skierować na trop Roberta Crumba i zaproponować chwilowe chocby
przyjrzenie się temu "dżentelmenowi". Robert Crumb również miał i ma
talent i
rzemiosło w rękach, niesłychanie cięty język, potrafi w interesujący i zaskakujący sposób przelewać na papier własne widzenie świata i żył tworząc komiksy, choć nikt mu za to nie płacił (!). Jeśłi nawet teraz, na dzień dzisiejszy, ktoś może kwestionować którąś z powyższych
cech jaki przypisuję Crumbowi i Ostrowskiemu, to i tak nie zmienia, to w niczym mojego zadania, że życzyłbym młodszemu z ww. parki takiej drogi jaka dopadła starszego komiksiarza, a nie kariery w prasie dziecięco-kretyńsko-dziewczęcej, mtv, czy innej papce, która coraz bardziej pochłania Ostrowskiego.
- ostro o Ostrowskim? może tak ... ale uczciwie jak na mój gust
ozdrawiam wszystkich