Przestań się ciągle gęsto tłumaczyć. Specjalnie cię zacytowałem, byś nie śpiewał o przekręcaniu twoich słów. Nie miałeś prawa napisać tego co napisałeś, koniec kropka. Twierdzenie, że masz prawo napisać, że nakłanianie do skorzystania z oferty promocyjnej sklepu wynikającej z jego gapiostwa, to nakłanianie do złodziejstwa to już kolejny absurd która pada z twoich ust. Skończ człowieku, bo robisz w tym momencie z siebie pośmiewisko. Starasz się wmówić wszystkim, że przekręcają twoje słowa, zamiast po prostu zamilknąć i zastanowić się następnym razem zanim coś napiszesz. To jak wciskasz do swoich "inteligentnych" wypowiedzi obelgi i przytyki jest żałosne. Jesteś męczący, nie miałeś racji - zamilcz, proste.
Drogio Szekaku, rzeczywiście zacytowałeś mnie we wcześniejszym poście, ale potem napisałeś:
Jeśli mówisz, że vision zachęca do złodziejstwa, w przypadku kiedy poleca skorzystania z bardzo okazyjnej ceny wynikającej z gapiostwa sklepu, to jednocześnie nazywasz złodziejstwem i złodziejem osobę, która kupiła te komiksy w tej promocyjnej cenie i skorzystała z tego gapiostwa.
To drugie z zacytowanych zdań, zawiera klasyczną konstrukcję "jeśli, to". Tobie służy ona do powiedzenia, że jeśli powiedziałem A, to powiedziałem także B. Problem w tym, że pomiędzy tym, co zacytowałeś, a wnioskiem, jaki sformułowałeś nie ma bezpośredniego związku i popełniasz nadużycie przypisując mi stwierdzenie, że Vision jest złodziejem.
Po raz kolejny, uprzejmie, proszę, żebyś nie przekręcał moich słów.
I zwróć uwagę, że odzywam się tutaj jedynie dlatego, że Ty i Vision spierając się z własnymi wyobrażeniami na temat tego, co napisałem, podbijacie sobie bębenka.
A sprawdzam, co się dzieje w temacie, bo założyliśmy się z kolegami, że najdalej jutro dojdziecie do wniosku, że nazwałem Was cudzołożnikami i teraz ciekaw jestem, kto wygra zakład.
Drogi Visionie: już raz to tłumaczyłem, ale spróbuję jeszcze raz:
Kiedy napisałem, to co napisałem, stwierdziłem, że czułbym się jak złodziej, gdybym wykorzystał z tego, co nazwałeś okazją. Tym samym Twoją zachętę do korzystania z takich okazji uznałem za niemoralną.
Twój tok rozumowania: skorzystałem z promocji > okradłem > jestem złodziejem jest absolutnie chybiony.
Prawidłowy byłby: wykorzystałem czyjąś pomyłkę > okradłem go > jestem złodziejem.
Przy czym, w żadnym momencie nie rozmawialiśmy o tym, czy skorzystałeś z tej promocji, czy nie. W ogóle nie było o tym mowy. Skąd zatem bierzesz teraz swoje wyobrażenie, że oceniałem to, iż tę pomyłkę wykorzystałeś? No, skąd?
Jeśli nie rozumiesz, to spróbuję to wyjaśnić Ci na przykładzie: weźmy Adama, Ewę i węża w raju. Ja stwierdziłem, że to, co napisałeś jest jak podszepty węża, Ty i szekak twierdzicie, że oskarżyłem węza o to, że zjadł jabłko. A kiedy powtarzam, że przypisujecie mi nie moje twierdzenia, każecie mi zamilknąc i obrażacie na inne sposoby. Przyznasz, że to trochę komiczne.
Przyczyną mojego odezwania się nie było to, że ktoś skorzystał z promocji (niezależnie od tego, czy była ona ogłoszona przez pomyłkę, czy nie), ale to, że uważałeś taką pomyłkę za okazję, z której każdy powinien móc skorzystać.
Zgodnie z tym, co napisał Qwant, prawo gwarantuje możliwość skorzystania z takiej "promocji" (ogłoszonej przez pomyłkę). Pozostając w zgodzie z tym, co napisałem kilka godzin temu, uważam, że sklep powinien mieć prawo wycofania takiej oferty. Za złodzieja uważałbym siebie, gdybym złożył w sklepie zamówienie i zmusił sprzedawcę do jego realizacji (powołując się na podany przez Qwanta przepis) już po tym, jak okazało się, że ogłoszenie o promocji było pomyłką. Ciebie natomiast uważam za człowieka, który taką możliwość nazywa "okazją" i zachęca do jej wykorzystania.
Jeśli nie zachęcałeś i nie nazywałeś, to dokonałem mylnej interpretacji Twoich słów i mogę Cię za to (i wyłacznie za to) przeprosić.