Nie przeczytałem za wiele, ale póki co przeczytałem Felietony - generalnie ciekawe, co do tekstu Joanny Pastuszki to zgadzam się z autorką (Moim skromnym zdaniem kobiety które doszukują takich role modeli są - z całym szacunkiem – ostro zakompleksione) - i recenzję "Red Hooda" wobec którego jestem ciutek mniej krytyczny. Jak dla mnie był o niebo lepszy od komiksu na którym się opierał [pomijam "Death in the family"] i jedyne co tak naprawdę mnie wkurzyło to Amazo [któy był taki ni z gruchy ni z pietruchy w tym filmie] i fakt, że jest tyle różnych ciekawych komiksów co by mogli zekranizować, a tu podobnie jak w przypadku "Public enemies" sięgnęli po coś średniego.