Kevin Smith bez wątpienia wie, jak tworzyć komiksowe scenariusze. Pamiętam, jak kilka lat temu spore wrażenie wywarł na mnie "Green Arrow". Przede wszystkim wydał mi się taki... erudycyjny. "Daredevil: Diabeł stróż" przypadł mi do gustu głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, scenarzyście udawało się przez pewien czas utrzymać mnie w przekonaniu, że ten komiks to będzie fabularnie coś więcej, niż głównonurtowa opowiastka. Oczywiście potem wszystko sprowadza się do konfrontacji superbohater vs. superłotr, no bo przecież nie mogło być inaczej, ale Smith jakby zdawał się mówić: "Gdyby tylko mi pozwolili, to...". Po drugie, bardzo przekonująco pokazuje, jaką pułapką może stać się odurzenie katolickim poczuciem winy i sprowadzenie wiary do bezrefleksyjnych dogmatów... Pod tym względem w okolicach 3 i 4 zeszytu komiks osiąga niesamowite napięcie.
A poza tym te rysunki, kolory i wydanie... Kwintesencja odurzającej komiksowości... ;D