Mnie "DD: Yellow" strasznie zawiódł, ale to dlatego, że miałem spore oczekiwania. Przedstawiona relacja między Karen i Mattem została strasznie wypaczona. Nie odniesiono się do tego, że Karen zostawiła Matta, aby robić karierę, czy chociażby przyczyniła się do jednej z największej traumy Matta, w której prawie został pokonany, gdy zdradziła jego tożsamość (chyba, że wydarzenia z Odrodzonego nie obowiązują), pewnie emocjonalnie Karen strasznie przeczołgała Matta i o tym też nic nie ma. Nie wiem, ile lat trwał ten związek zanim zakończyła go śmierć Karen, ale to chyba będzie ładnych kilka lat. Dla mnie koncepcja listu Matta jest trochę nierzetelna i nieuczciwa wobec samego siebie jako rozliczenie się z przeszłości. Wydaje mi się, że Loeb/ Sale mieli ogromne pole do popisu i chyba nie podołali. W Blue wyszło wszystko świetnie i naturalnie, tutaj mi tego zabrakło.
Na chłodno analizując sentymentalizm w DD Yellow wydaje mi się, że powinni się bardziej skupić na roli ojca i syna. Wydaje mi się to o wiele ważniejsze niż postać Karen. Od samego początku ojciec Matta chciał, by ten nie wyrósł na gamonia bez szkoły i starał się jak mógł, by mu to umożliwić, a także chronić go przed ulicą....coś poszło nie tak. Podobało mi się to jak oba charaktery zostały pokazane, ze po mimo swojej miłości do siebie oboje skrywali własne tajemnice i byli zbyt dumni, aby się do tego przyznać. Jack Murdock być może wiedział, że wszystkie walki były ustawiane, ale w nich walczył i wygrywał. Matt starał się sprostać wymaganiom ojca, ale po tajemnie wymykał się do starej siłowni, gdzie trenował też ojciec, aby samemu zacząć trenować - być może ojciec o tym też wiedział, bo nie wiem, jak to możliwe, aby dzieciak był w stanie ukryć ten fakt przed ojcem, który sam trenuje i za pewne wdziałby efekty treningu, po za tym ktoś pewnie Matta wpuszczał i widział, że trenuje, więc informacja poszła by w świat. Wydaje mi się, że złożoność relacji ojca i syna jest tutaj bardzo skomplikowana, jest sporo tajemnic i niedomówień między nimi, choć nie ma wątpliwości, że obaj chcieli dla siebie jak najlepiej i to jeszcze aby żadna ze stron nie rozczarowała drugiej. W każdym razie chodzi mi o to, że cały list powinien być pisany do ojca, zamiast do ukochanej Karen, co pozwoliło by uniknąć wtórności Blue i było by ciekawszym zabiegiem, bo pewnie Matt ma wiele do powiedzenia ojcu.