Seria moim zdaniem trochę się psuje, kiedy ze sceny schodzi Ais (a pojawia się Aistar), Enes, Zann itd. Najlepsze zeszyty to: "Ludzie i potwory", "Walka o planetę" (najlepszy w ogóle - tutaj chyba Polch rysował najlepiej) i "Bunt olbrzymów". Potem już jakoś na siłę wszystko się ciągnie.
Co do teorii Danikena - to chyba w komiksie sprawdzają się najlepiej, bo tylko w tak uproszczonej wersji nie rażą takie łopatologiczne nawiązania do postaci mitycznych, bogów i herosów, jak Aistar=Isztar, Satham=Szatan, jest Azazel, mamy proroka Enocha, Rama walczący z insektami to Rama z eposu "Ramayama" czy w końcu olbrzymy, czyli biblijno-apokryficzne Nephilim.
Ale jak mowilem - w komiksie sie to sprawdza i czyta sie z duza przyjemnoscia.
Do dzisiaj zachodzę w głowę, dlaczego przybysze z kosmosu nosili obciachowe fryzury z lat 70/80
No i Ais to chyba najlepsza babka, jaka wyszła spod "pióra" Polcha (do dzisiaj budzę się z krzykiem na ustach, gdy śni mi się Yennefer z komiksu "Wiedzmin", wygladajaca jak wokalistka Bandy i Wandy)