Do wilka:
UWAGA SPOILERY!
Przeczytałem „Balladę…” więc odpowiadam pomimo, że inni zabrali już głos i częściowo powiedzieli to co chciałbym napisać, ale:
1. Jeżeli chodzi o Twój zarzut „archaiczności fabuły” to rozumiem go o tyle, że wyjaśniłeś, iż oceniasz „Balladę…” z punktu widzenia osiągnięć następców Pratta (chyba, że chodziło Ci w tej wypowiedzi wyłącznie o graficzne elementy opowiadania). Oceniając jednak komiks poprzez taki pryzmat trudno jest odebrać go trafnie. Każdy komiksowy klasyk wydać się wtedy może wtedy zwykłym starociem, nad którym pochylamy się z - co najwyżej - sentymentem...
Jest to komiks z 1967r. (na to zwrócił już uwagę N.N.) trudno więc, by opowiadał o jakichś wydarzeniach bliższych umysłowi współczesnego, że tak powiem, komikisarza.
„Ballada…” to – przynajmniej dla mnie – świetnie opowiedziana historia przygodowa, z wieloma jednak niedomówieniami i bardzo dobrze zarysowanymi profilami postaci (o tym wspomniał Karolkonw; np. moją uwagę zwróciła kontrowersyjna nieco postać Pandory). Efekt tego Pratt osiągnął nie tylko poprzez rysunki, ale również przez wypowiedzi osób i ukazanie ich – często w zamierzenie niedopowiedzianych - relacjach z innymi bohaterami opowieści. To zaś zostało osiągnięte m.in. poprzez szereg prowadzonych w komiksie dialogów.
2. Jeżeli chodzi o same dialogi to nie udało mi się znaleźć chociażby jednego, który byłby w opowiadaniu zbędny, przydługi, czy po prostu nieciekawy. Chyba wiem, o co Ci chodziło z tymi dialogami, ale to nie treść wypowiedzi, ale osoby je mówiące są czasem trochę dziwne lub sztuczne (o tym też już wcześniej wspomniano). W treści „Ballady…” zwróciło moją uwagę to, że dzieją się tam rzeczy często bardzo dramatyczne, a potem wszystko wraca na swój tor i opowieść toczy się dalej, bez jakichś większych konsekwencji (przykład: Pandora strzela do Corto, a potem zostają przyjaciółmi, Pandora (w zasadzie dziecko, choć wie już co może swoim urokiem osobistym zdziałać…) krzykiem doprowadza do zatopienia japońskiego okrętu i śmierci wielu ludzi, i… opowieść toczy się dalej jak gdyby nigdy nic, a bohaterka nie wspomina o tym bodajże słowem). W tych miejscach (jak również w sposobie rysowania postaci i mimice twarzy) widzę tą nienaturalność w zachowaniu bohaterów Ballady i może to Cię raziło w prowadzonych przez nich dialogach. To jest też jeden z elementów na których Pratt zbudował charakterystyczny, nieco „nierzeczywisty” klimat opowieści.
3.Akcja w komiksie toczy się rzeczywiście wartko, a wydarzenia po sobie następują szybko, ale - miarowo. Żaden z dialogów nie tamuje tempa, żaden nie jest „o niczym”, a niektóre z nich przekazują pewien zasób informacji wzmagający zainteresowanie czytelnika lub tworzący charakterystyczny nastrój opowieści (np. rozmowa Crania z Pandorą o Mnichu – str. 108-109), albo opowieść Tarao – str. 127).
Pozostając na chwilę jeszcze w warstwie „językowej” komiksu, nie mogę się z Tobą zgodzić, że brak jest w „Balladzie…” zabiegów formalnych. Przykład (choć to drobna rzecz, ale nie sądzę, ze przypadkowa): Na str. 139 Corto mówi do Kaina, że ma dla niego wiadomości. W kolejnym kadrze widzimy okręty na południu (o czym dowiadujemy się z komentarza odautorskiego) i jedna z postaci mówi: „Na Jowisza! To jest dopiero wiadomość”, popatrz no…”, po czym akcja znów wraca na Escondidę.
Nie mogę się zgodzić z Twoim stwierdzeniem, że w komiksie jest „zero zabiegów formalnych”, możliwości medium są w sposób niepełny wykorzystane oraz z tym, że za mało jest opowiadania obrazem.
Aby nie powtarzać przywołanego przez N.N. przykładu ze strony 165 - na stronie 83 widzimy cztery poziome panele (prawie cały komiks jest tak skonstruowany) na których w dwóch kadrach w każdym z nich narysowana jest waląca się chata, w której biją się Corto i Rasputin. Nie widać walczących, brak jest odgłosów walki (onomatopei). W ostatnim kadrze dopiero Rasputin mówi „niczego mi nie udowodniłeś”, poza tym na tej stronie panuje cisza, nienaturalna, bo przecież czytelnik wie co się dzieje w środku. Zamiast tego mamy jakby „przesuwające się” kadry z walącą się chatą, trochę „speed lines” i schematycznie zaznaczony kurz. Nie wiem, może to subiektywne odczucie, ale mi się sekwencyjność kadrów na tej stronie, ze względu na konstrukcję kadrów i bardzo bliskie w nich czasowo zawarte „ujęcia” kojarzy z filmem. Ma też dla mnie wyraźny walor humorystyczny, co stoi w sprzeczności z okolicznościami zdarzenia (Corto podejrzewa Rasputina o usiłowanie zabójstwa).
Kończąc, bo mnie wywalisz z forum za rozwlekłość: „Ballada…” mi się bardzo podoba. Możesz więc mieć satysfakcję, bo pewnie takiej odpowiedzi oczekiwałeś. No i się nie pomyliłeś.