Kiedy spod Twoich palców wychodzi argument zrównujący ocenę artystyczną komiksu z tym, w jakich nakładach się sprzedaje, to w kontekście Twoich innych wypowiedzi coś mi tu nie gra. Jak rozumiem, wieszczysz teraz szybki upadek Wydawnictwa Komiksowego? I jakie legendy masz na myśli? Sugerujesz, że nie czytałem tego komiksu i znam go tylko z legend?
Nic nie wieszcze, i nie zrownuje oceny artystycznej komiksu z nakladami.
Zestawiam dostepne materialy, porownuje i kalkuluje.
Decyzja o oddaniu "Wiedzmina" w rece Polcha zapadla na podst. Jego ilustracji, to miala byc pierwsza "europejska" produkcja w naszym kraju, scenariusz robi Parowski konsultujac z Sapkowskim, Polch rysuje w olowku i (po raz pierwszy w kraju) ktos bedzie zatrudniony na stanowisku tuszera.
Ze wzgledu na zamierzona szybkosc produkcji odpada min. Gawronkiewicz.
Jako tuszer zostaje zatrudniony KoLeC (szacun za wiele innych spraw, ale nie za to)
I to jest pierwszy blad.
W ciagu roku powstaja trzy albumy.
I to jest drugi blad.
Polch nie zmienia stylu (wbrew temu co obecnie twierdzi wielu), po prostu przerzuca efekt koncowy na barki tuszera, ograniczajac sie do pracy olowkiem, co pozwala mu na zachowanie wysokiego tempa rysowania, niestety kosztem jakosci.
Ze wzgledu na pospiech, w wielu miejscach rezygnuje z rysowania drugiego planu, dla wielu postaci decyduje sie na konwencje karykaturalna.
Ze wzgledu na koszty nie zostaje zatrudniony kolorysta.
Poniewaz jako kolorysta (przynajmniej w tej konwencji) i jako karykaturzysta Polch prezentuje zdecydowanie nizszy poziom niz jako autor realizujacy swoje prace w wypracowanej wczesniej konwencji, pozwole sobie uznac to za trzeci blad.
Komiks wychodzi w zatrwazajacym nakladzie, sprzedaje sie slabo jak na oczekiwania wydawcy, czylenicy wyraznie wskazuja slabosci tej produkcji.
Zamiast zwolnic tempo i dopracowac efekt koncowy kontynuowana jest przyjeta stylistyka.
I to jest czwarty blad.
Po opublikowaniu szesciu albumow wydawnictwo rezygnuje zarowno z "Wiedzmina" jak i z kontynuowania albumow pod szyldem "Komiks" (wczesniej "Komiks Fantastyka").
Przychodzi Mordor i czas Wielkiej Smuty.
Jednak to co najgorsze, to zmarnowany potencjal, swietny material wyjsciowy, bardzo przyzwoity scenariusz, dobre (w pierwotnej formie) projekty swiata i postaci.
Ba, tam gdzie Polch przysiadl, mozna dostrzec naprawde solidne drugie plany, swietna atchitekture i przyrode.
Rowniez kompozycja wielu plansz wyroznia sie in plus (nawet w stosunku do Jego wczesniejszych dokonan).
Do tego rewelacyjne zrodla dodatkowych inspiracji, ktorych prozno by szukac w innych komiksach fantasy (szczegolnie motywy z Praskich Hradczan i Budapesztu).
Tak, jestem skrajnie subiektywny w mojej ocenie, ale mam olbrzymi podziw i szacunek za to co w tym komiksie sie pojawia, a jednoczesnie olbrzymi zal i smutek, za to jak bardzo to wszystko zmarnowano.
Pospiechem, checia szybkiego zysku, bezkrytycznym podejsciem do wlasnej tworczosci i nadmierna pewnoscia siebie.
To zdecydowanie nie jest komiks "kultowy", ale naprawde mogl nim byc (i to widac), tym bardziej sie wkurzam, ze probuje sie wszystkim wmowic, ze jednak to "kanon, klasyka i kult".