Co do rysunków Polcha to jedynak dziś, po latach rzucają się w oczy pewne mankamenty. Oczywiście daleki jestem od stwierdzenia, że to jakieś gówno - ale umówmy się, taki Polch czy np. Wróblewski wielkimi artystami nie byli. Twarze bohaterów praktycznie takie same, kobiety właściwie różniły się tylko fryzurami... Ot, dobre rzemiosło, ale nic więcej. Z drugiej zaś strony - tak jak ktoś już wcześniej zauważył - dziś nie mamy w polskim komiksie nic lepszego (o podobnej tematyce). Przyznam, że nie widziałem żadnego polskiego komiksy z realnymi, dobrymi rysunkami.
Zgodzę się też ze stwierdzeniem, że gdyby Funky powstał dzisiaj to nie sprzedałoby się nawet ułamka tego co kiedyś. Sądząc po treści Waszym wpisów, pewnie wielu z Was pamięta czasy gdy kupowało się praktycznie wszystkie komiksy. W latach 80-tych jak zobaczyłem w kiosku komiks to biegłem do domu po pieniądze ze śliną na brodzie, modląc się, żeby mi nie wykupili. Wtedy nie zadawałem sobie pytania, czy warto? czy rysunki są dobre? Po prostu się kupowało - bo pojawił się nowy komiks i tyle. Całkiem możliwe, że taki Polch w dzisiejszych czasach przepadłby i jeśli w ogóle Funky zostałby wydany to pewnie w jakimś limitowanym do 2000 egz nakładzie, bo więcej chętnych by raczej nie było.
Film na podstawie Kovala? Myślę, że to chybiony pomysł - moim zdaniem (z całą sympatią do tego komiksu) nie było w nim nic aż tak nadzwyczajnego czy niezwykłego, że mógłby zadowolić współczesnego widza. Zdecydowanie chętniej zobaczyłbym dobrze zrobiony film na podstawie Thorgala lub Yansa.