Faktycznie, scenariusz amerykański jest bardziej zrozumiały (co można tłumaczyć tym, że widz wszystko dostaje "na tacy"), jednak dla mnie, osoby nieznającej japońskiej kultury (a co za tym idzie nie potrafiacej wyłapać tych wszystkich aluzji, nawiązań i symboli) to tylko kolejny plus.
Nie zgodze się co do samej muzyki. To właśnie w orginale informuje widza z wyprzedzeniem co dalej nastapi (zresztą , jestem zdania, że wersja japońska "straszy" tylko muzyką, co jest znakiem firmowym kiepskich horrorów).
Zmiany w scenariuszy wyszły na lepsze pod tym względem, że amerykanie zrezygnowali z "pujścia na łatwiznę". Zamiast faceta o zdolnościach parapsychicznych, który od razu naprowadza bohaterkę na właściwy trop mamy żmudne śledztwo i analizę kasety. Natomiast samo zakończenie bardziej odpowiadało mi w wersji japońskiej. Jest zdecydowanie bardzij dołujące i moralnie dwuznaczne.