Cóż, ja nie przepadam szczególnie za fantasy z typowymi rasami, czyli elfami, krasnoludami etc, bo bije od tego stereotypami. Praktycznie w każdej ksiażce z nimi znajdziesz że elfy nie lubią krasnludów i wzajemnie, a ludzi to tak naprawde nie lubi nikt. Najbardziej rzuca sie to w oczy w miernej jakosciowo literaturze opartej na grach RPG. Z innych pozycji przychodzi mi do głowy przed wszystkim cykl Stevena Eriksona "Opowieści z Malazańskiej księgi Poległych". Rasy są w oryginalne i bardzo rozbudowane. Pełno jest między nimi antagonizmów: Tiste Edur, Tiste Andi i Tiste Liosan najchętniej by się wybili do nogi nawzajem, a nienawiść T'lan Imassów do Jaghutów doprowadziła do przemiany całej rasy. Przykłady możńa by mnożyć, a dodatkowo jest to znakomita lektura.
No i trochę nie na temat, ale znacznie wiecej przykładów na antagonizmy znajdziesz w sf - szczególnie w obawie ludzkosci przed nieznanym. Moze być to zarówno stosunek do obcych ras jak i inteligentnych maszyn...
Taki temat na maturze? Dlaczego go nie było jak ja pisałem?