A najgorsze że te 20 stron to zajmuję czasu jak 5 w naruto. Jak czytam naruto to mi się wydaje niesamowicie, natomiast bleach jak czytam to tak jakby składał się z dwóch stron z 1 od razu wyskakuje 20.
W dużej mierze kwestia kadrowania. W Naruto jest to prowadzone w miarę solidnie - po sześć na stronę zazwyczaj wchodzi. W Bleachu zaś autor, chociaż to też zależy od chaptera, o wiele częśćiej wrzuca strony zapełnione jednym, czy dwoma kadrami. No i znacząco mniejsza ilość tekstu - zdarzają się nawet po trzy strony zapełnione samymi spojrzenaniami, cięciami, destrukcją miasta spowodowaną owymi cięciami itd.
A co do Gina - miałem nadzieję na Bankai z serii tych przekombinowanych, jak u Shinjiego, czy Aizena. Typek sprawiał po prostu wrażenie, jakby krył się z czymś konkretnym. Dostajemy zaś jakiegoś mistrza szybkości, co zupełnie kłóci się z tym, jak można było go postrzegać.