Zmiana osi ziemi to proces raczej długotrwały. czapy lodowe przesuwałyby się powoli i dinozaury zdążyłyby uciec.
Według mnie przekonywujące są dowody na upadek asteroidu. Rąbnął w ziemię, rozwalił się na drobne kawałki, spowodował gigantyczne pożary po których pozostał ślad w postaci wąziutkiej, ciemnej warstwy kończącej w osadach okres kredy. Zawiera on mnóstwo irydu, pierwiastka bardzo rzadko spotykanego na ziemi, ale dość częstego w kosmosie.
Eksplozja wzbiła do atmosfery pył, który przykrył słońce. Coś podobnego, ale na bez porównania mniejszą skalę, miało miejsce przy wybuchu Krakatau czy St. Helen`s. Ograniczenie dostepu promieniowania słonecznego spowodowało gwałtowne ochłodzenie. Dinozaury, jako zwierzaki prawdopodobnie zmiennocieplne (są tacy, co twierdzą, że były stałocieplne), poginęły. A jesli były stałocieplne, to wyginęły z głodu, wszak snieg i lód przykrył rosliny.
Ocalały tylko zwierzęta drobne, które gdzieś się pochowały i potrafiły znaleźć pozywienie. A gdy po ilus tram latach pył opadł i wyjrzało słońce, dinozaurów juz nie było; zaczęła się era kenozoiczna.