Mam nadzieję, że Ciebie to nigdy nie spotka, Panie-Bezgrzeszny :doubt:
Od kiedy brak przychodu to strata? Kto będzie chciał pójść do kina ten pójdzie, kto obejrzy film z kiepskim bitratem i słabą rozdzielczością na kompie, ten nigdy nie zamierzał wybierać się na płatny seans, więc nie pisz o jakiejś olbrzymiej stracie. Dlaczego nie wspomnisz o tych, którym się film spodoba i pójdą do kina jeszcze raz go zobaczyć?! Poza tym, sprawdzenie na co chce się wydać pieniądze nie jest niczym złym.
Mam nadzieję, że Ciebie to nigdy nie spotka, Panie-Bezgrzeszny :doubt:Nie rozpędzajmy się, wystarczy samo "Panie".
Od kiedy brak przychodu to strata?You don't get the bigger picture here. Inwestycja + brak przychodu = strata.
Kto będzie chciał pójść do kina ten pójdzie, kto obejrzy film z kiepskim bitratem i słabą rozdzielczością na kompie, ten nigdy nie zamierzał wybierać się na płatny seans(...)No coś ty? To zupełnie tak, jak napisałem godzinę temu.
Dlaczego nie wspomnisz o tych, którym się film spodoba i pójdą do kina jeszcze raz go zobaczyć?! Poza tym, sprawdzenie na co chce się wydać pieniądze nie jest niczym złym.Jak napisał Blacksad - od sprawdzania są trailery i recenzje. Powiedz szczerze - ile procent ludzi najpierw obejrzy film na komputerze, a potem pójdzie na niego do kina? A ile poszłoby do kina na film, który można ściągnąć z internetu dopiero PO premierze? Dlatego piszę o stracie, na zasadzie mniejszy zysk = strata.
To nie o to chodzi. Jak ktos chce isc na film do kina, to nie obejrzy wczesniej pirata, zeby nie psuc sobie zabawy.Czyli mówisz że: jak ktoś chce wydać 20 PLN na film to wcześniej nie obejrzy za darmo, bo chce wydać 20 PLN plus koszta popcornu?
Popcornowi zaliczacze obejrzą film na 15 calowym monitorze i im styknie, bo "znają i mają", jak pisałem wcześniej. Myślisz, że ważne są dla nich niuanse tłumaczenia czy rozdzielczość efektów specjalnych?Ale oni raczej i tak nie poszliby do kina, bo i tak zakładali, że film trafi do neta. Miesiąc przed, miesiąc po debiucie - co za różnica? To nie są fanatycy, którzy odliczają godziny do daty premiery. Komiksowi fani i tak pójdą. Ten wyciek może raczej wpłynąć na niezdecydowanych, niezainteresowanych filmem - dość cicho było o nim w porównaniu np. z Watchmen, więc trochę rozgłosu mogłoby pomóc. Mogłoby, tylko niestety większość opinii, które pojawiają się w sieci nie jest zbyt pochlebna.
To zabawne - wyobraź sobie, że twój kumpel robi coś co lubisz - nie ważne - pisze, maluje, rysuje. Tobie się to podoba - więc co robisz? Nie kupujesz, tylko rżniesz go na kasę. Walisz po kieszeni gościa, którego doceniasz. Fajna sprawa, nie ma co...
To zabawne - wyobraź sobie, że twój kumpel robi coś co lubisz - nie ważne - pisze, maluje, rysuje. Tobie się to podoba - więc co robisz? Nie kupujesz, tylko rżniesz go na kasę. Walisz po kieszeni gościa, którego doceniasz. Fajna sprawa, nie ma co...Z doświadczenia napisze jak jest w tym przypadku. Komiksu kumpla nie czytałem w żadnej formie, ale może kiedyś. Natomiast jak płytę znajomi nagrali, to kupiłem... i dobrze że w Empiku promocja wtedy była ;)
Jeden i drugi pozbawia kasy twórcę, nie płacąc za oryginalny produkt.
I tak jeszcze do Bane'a - masz trailery, preview, legalnie dostępne plansze czy pierwsze zeszyty serii komiksowych, recenzje, profile muzyków na myspace - naprawdę, możesz dowiedzieć się mnóstwo o dziele, które Cię interesuje, i wyrobić sobie opinię co do zakupu bez kserowania, przegrywania czy ściągania.
Wczuj się w naturę gościa, który poświęcił kilka miesięcy czy nawet lat życia na zrobienie czegoś, by potem ktoś inny to "zassał" za friko.
Nawet jeśli na 100 osób 10 kupi oryginał, to jednak słabo, co? Chciałoby Ci się zrobić coś następnego? Przez kolejnych kilka lat? czy raczej wybrałbyś etat w korporacji i machnął ręką na całą tą "sztukę"?
Qubiak - kiepskie samousprawiedliwienie.
Jeden i drugi pozbawia kasy twórcę, nie płacąc za oryginalny produkt.
Qubiak - kiepskie samousprawiedliwienie.btw: w Polsce muzycy nie zarabiają na ogół na płytach, bo gros kasy idzie do kieszeni wydawcy (oczywiście oni mają swoje koszty, ale historia jest pełna bendów, które na starcie podpisały takie kontrakty, że nie zobaczyli grosza z muzy, jaką zrobili)
Jeden i drugi pozbawia kasy twórcę, nie płacąc za oryginalny produkt.
I tak jeszcze do Bane'a - masz trailery, preview, legalnie dostępne plansze czy pierwsze zeszyty serii komiksowych, recenzje, profile muzyków na myspace - naprawdę, możesz dowiedzieć się mnóstwo o dziele, które Cię interesuje, i wyrobić sobie opinię co do zakupu bez kserowania, przegrywania czy ściągania.
Wczuj się w naturę gościa, który poświęcił kilka miesięcy czy nawet lat życia na zrobienie czegoś, by potem ktoś inny to "zassał" za friko.
Nawet jeśli na 100 osób 10 kupi oryginał, to jednak słabo, co? Chciałoby Ci się zrobić coś następnego? Przez kolejnych kilka lat? czy raczej wybrałbyś etat w korporacji i machnął ręką na całą tą "sztukę"?
btw: w Polsce muzycy nie zarabiają na ogół na płytach, bo gros kasy idzie do kieszeni wydawcy (oczywiście oni mają swoje koszty, ale historia jest pełna bendów, które na starcie podpisały takie kontrakty, że nie zobaczyli grosza z muzy, jaką zrobili)
W Polsce zarabia się na koncertach i cześć muzyków traktuje piractwo jako promocję - bo ci ludzie, którzy zassą ich muzę, pójdą potem na ich koncert, a kasa wpłynie do muzyków, a nie do pośredników
Wiele jest sposobów, żeby usprawiedliwić własne grzeszki...tak mówią niektórzy polscy muzycy - przytoczyłem opinię, która pokazuje, że świat nie jest dwukolorowy - tylko tyle
(...)
heheh w czasach prl nie było piractwa,przynajmniej w sensie prawnym nie było takiej ustawy o obronir praw autorskich :)Ustawa o prawie autorskim była i za PRL. A że była w innym kształcie niż obecnie i w praktyce nikt się nią nie przejmował to inna sprawa.
Kiedys czytalem, ze byly jakies badania, ktore stwierdzily, ze osoby ktore piratuja filmy, plyty, etc. to te same, ktore wydaja najwiecej na kulture.
wiecej czytelnikow, wieksze naklady, mniejsza cenaNie zapomnijmy, że większość komiksów można przeczytać w Internecie za darmo.
Nie zapomnijmy, że większość komiksów można przeczytać w Internecie za darmo.Za darmo i nielegalnie! W ten sposob nigdy rynek komiksowy w Polsce sie nie rozwinie.
W 2004 roku bez żadnej promocji można było sobie za 15 złotych kupić w trzech zeszytach to, co Hachette wydało jako pierwszy tom kolekcji, a za następne pięć zeszyt, w którym ta historia zostaje sensownie dokończona. Tamta oferta nie wypałiła, mimo że była dużo atrakcyjniejsza od obecnej.
Za darmo i nielegalnie! W ten sposob nigdy rynek komiksowy w Polsce sie nie rozwinie.też się przekłada. Ściągam skany, ale też dużo kupuje papierowych komiksów. Znam też wiele osób które robią tak samo. Często też kupuję komiksy które już przeczytałem, np nowego Swamp Thinga i kilka innych pozycji DCnU
Choc z drugiej strony wg jakichs tam badan, najwiecej kupuja Ci (filmow, muzyki), ktorzy najwiecej sciagaja z internetu :) Ciekawe czy to ma przelozenie na czytelnikow komiksu.
Ściągam skany, ale też dużo kupuje papierowych komiksów.Ja mam taką prywatną zasadę "pierwszego kradzionego zeszytu". Przy okazji nowej serii zdarza mi się ściągnąć (z pełną świadomością, że dopuszczam się kradzieży!!!!!) pierwszy numer. Jeśli mi się nie podoba nie ściągam reszty (bo i po co). Jeśli podoba kupuję trejda. Tak odkryłem swojego ukochanego "Ex Machina (10 tomów na półce) co skolei skłoniło mnie do zakupu 3 tomów Y od Manzoku (i reszty w oryginale) + Pride of Bagdad. 2$ ukradzione + kilkadziesiąt wydanych. Dla inteligentnego wydawcy byłoby to liczone jako zysk, nie strata.
Jako współautor prac, które można znaleźć na chomiku i w innych miejscach muszę napisać, że podjęliście przykry temat.
Nie stać mnie na pomyłki.Ja to rozumiem i wiem, ze świata nie zmienię, ale argumenty typu - ci, co ściągają, więcej kupują oraz: jak mi się spodoba w skanach, to zaraz sobie kupię uważam za hipokryzję.
Ja to rozumiem i wiem, ze świata nie zmienię, ale argumenty typu - ci, co ściągają, więcej kupują oraz: jak mi się spodoba w skanach, to zaraz sobie kupię uważam za hipokryzję.Ja tam jestem tylko jakimś tam "czytaczem". W życiu nic nie stworzyłem co by mi ktoś ukradł więc nie wiem. Może ten gość coś wie o komiksach więcej ode mnie. Niech się wypowie:
Czy to też jest grzechem?Jeśli już rozmawiamy w kategoriach religijnych, to kradzież jest grzechem. Wszystko jedno, co się ukradnie.
Anglojęzyczne komiksy są trudno dostępne i pobieranie kopii to jedyna możliwość zaznajomienia się z zawartością. Myślę, że niekupowanie "w ciemno" to normalny przejaw roztropności, szczególnie w dobie informacji okładkowych, które zamiast mówić o treści, opisują wrażenia jakie będą (taa, gówno prawda) nam towarzyszyć podczas lektury "spektakularny romans!", "mrożący krew w żyłach dreszczowiec!" i cytują znane osobistości "Najlepsza powieść/komiks tego roku ~Stefan Król".
zaglądanie do komiksu-ów w księgarni ma taką samą szkodliwość jak ściąganie ich z internetu.Wypożyczanie książek i komiksów z biblioteki ma większą szkodliwość dla sprzedaży komiksów niż zaglądanie do nich w księgarni, a jednak jest legalne. Pomiędzy moim i Twoim zdaniem nie ma wielkiej różnicy. Ja jedynie uważam, że nie ma po co prowadzić rozmowy tam, gdzie niemożliwa jest szczera odpowiedź.
Z resztą w mojej opinii, obcowanie ze sztuką komiksową poprzez pdf to zajmowanie się protezą, nie warte cenne czasu.
No przecież. To jak słuchać muzyki z tych okropnych CD lub mp3. Tylko winyl !!!!!!!!!!!!!!!!!!!No właśnie! Ostatnio doszedłem do takiego samego wniosku :cool:
Może to moje osobiste preferencje, ale nawet gdy znam komiks, a mam możliwość jego empirycznego doświadczenia w pobliskiej księgarni, to wolałbym go zobaczyć na żywo zanim kupię.
No ja dziś w markecie zjadłem pomarańczę. Chu(steczk)owa była, więc nie zapłaciłem. A wymagania i gust to ja mam, bo trochę się tych cytrusów po sklepach obżarłem.No, może takim hardkorem to nie jestem, ale jestem sobie w stanie wyobrazić siebie robiącego zdjęcie pomarańczy by przesłać żonie by sobie na komputerze zobaczyła czy kupujemy czy nie.
No ja dziś w markecie zjadłem pomarańczę. Chu(steczk)owa była, więc nie zapłaciłem. A wymagania i gust to ja mam, bo trochę się tych cytrusów po sklepach obżarłem.
No, może takim hardkorem to nie jestem, ale jestem sobie w stanie wyobrazić siebie robiącego zdjęcie pomarańczy by przesłać żonie by sobie na komputerze zobaczyła czy kupujemy czy nie.
No, może takim hardkorem to nie jestem, ale jestem sobie w stanie wyobrazić siebie robiącego zdjęcie pomarańczy by przesłać żonie by sobie na komputerze zobaczyła czy kupujemy czy nie.
turucorp, dla jasności, nie propaguję idei "próbowania przed kupnem", tylko zwracam uwagę na fakt, iż ludzie ze względu na częstą omylność opisów na okładkach mają prawo do obaw.
A to o tym nawet mówi Gaiman w tym filmiku. Nie słuchałeś uważnie.
Swoja droga, ciekawe czy agenci reprezetujacy Gaimana tez sa tacy szczodrzy w dzieleniu sie jego tworczoscia?
ciastka tez tak "na probe" wyjadasz w cukierni?
i jak rozumiem jezdzisz srodkami komunikacji miejskiej bez biletow, bo przeciez trzeba sprawdzic, czy autobus ma rowno napompowane kola i wygodne siedzenia?
A to o tym nawet mówi Gaiman w tym filmiku. Nie słuchałeś uważnie.
spoko, spoko. za kilka dni wpadnie tu jakiś moderator i to wszystko wyrzuci albo przeniesie do luźnych gatek (o sorry, gadek).
sluchalem bardzo uwaznie, nie uslyszalem jakos tekstu o jego agentach z DC czy z hollywodzkiego bagienka.
kwestia "pozyczalskich" powraca jak bumerang przy kazdej nowej fali "odkrywcow komiksu" i od dawna istnieje temat, do ktorego jest to przerzucane.
Ściąganie kopii to najzwyklejsza kradzież. Bez możliwości usprawiedliwienia.Ściągnięcie pliku to nie kradzież. Można dyskutować o tym czy to jest dobre czy złe, ale nie nazywajmy tego kradzieżą. Jeśli ktoś zrobi mi zdjęcie bez mojej zgody to też powiemy, że mnie okradł? (bez mojej wiedzy zrobił kopię mojego wizerunku)
(..) Jeśli już rozmawiamy w kategoriach religijnych, to kradzież jest grzechem.Nie wiem jaką religię Pan wyznaje, ale ciężko znaleźć taką, w której kradzież zawsze jest grzechem.
Wypożyczanie książek i komiksów z biblioteki ma większą szkodliwość dla sprzedaży komiksów niż zaglądanie do nich w księgarni, a jednak jest legalne.Argument, że coś jest niedobre bo jest nielegalne jest nietrafiony. Zbiory rzeczy legalnych i rzeczy dobrych nie są tożsame. Zreszta wydaje mi się, ze wg polskiego prawa ściąganie z internetu jest legalne. Nielegalne jest rozpowszechnianie.
Argument, że coś jest niedobre bo jest nielegalne jest nietrafiony.Nie użyłem argumentu, że coś jest niedobre, bo jest nielegalne. Najwyżej napisałem, że coś jest nielegalne, bo jest nielegalne. Od początku apeluję, byśmy nie drążyli tego tematu, nie przepychali się argumentami za i przeciw, nie chwalili tym, że ściągamy, nie wyrażali oburzenia na tych, co ściągają, nie szukali dla nich usprawiedliwienia, etc. etc.
spoko, spoko. za kilka dni wpadnie tu jakiś moderator i to wszystko wyrzuci albo przeniesie do luźnych gatek (o sorry, gadek). ja tam osobiście na komórce sobie zapisałem początek offtopu to sobie potem sprawdzę czas reakcji.Tyle razy już tutaj gadaliśmy o tym, że... nie trzeba "do gadek". Po długich poszukiwaniach znalazłem np. ten temat. Jak komuś chce się pobawić w archeologa i poszukać innego - to dołączę jeszcze tamten. Jest na pewno jeszcze kilka, które wypływają co jakiś czas - a wszystkie i tak są o tym samym i takie same są w nich argumenty.
Znowu zaczyna się wieczna wojna z wiatrakami. W nawiązaniu do wątków z tematu o WKKM:
Skanlacje nie są dobre. Są piractwem. Cokolwiek uważacie na ten temat nie gra roli bo prawo stoi ponad Waszymi opiniami, które zresztą są jedynie racjonalizowaniem własnego niemoralnego postępowania.
Możesz powołać się na konkretne przepisy?Żeby rozwiać wątpliwości - chodzi mi o udostępnianie materiałów, które są chronione prawem autorskim a nie o ich ściąganie. Wyżej zostało wspomniane, że ściąganie czegoś, co zostało już udostępnione bez wiedzy właściciela praw jest wg prawa w porządku. Dlatego skanlatorzy wg prawa popełniają przestępstwo. Nie mówiąc już o takich, którzy robią to z tytułami już u nas wydanymi.
A ja jestem przeciwko takiemu piractwu.
Przykro mi Dembol ale piszesz od rzeczy. Dzięki skanom utrzymuje się cały polski światek wielbicieli superbohaterskich komiksów. Dzięki temu światkowi jest mnóstwo ludzi dla których jet to hobby. Dzięki temu, że jest to dla nich hobby chyba każdy tam chciałby móc kupować na bieżąco wiele komiksów. Jest trochę osób, które wydają kilkadziesiąt złotych tygodniowo i na bieżąco są "legalnie". Reszta interesuje się tym na co dzień, a kupuje ulubione rzeczy kiedy ich stać. I ta reszta wydaje w sumie najwięcej. Gdyby nie te polskie strony o komiksach superhero to do USA wędrował by chyba procent kasiory, która teraz tam trafia.Przykro mi, ale wiem o czym pisze bo od lat obserwuję skanlatorów (głównie mangowych). Sam też przez chwilę się w to bawiłem, więc znam też część motywacji i rezultatów takiego postępowania.
Wyjaśnij przeciwko czemu jesteś. Ściąganiu czy rozpowszechnianiu?Czy to naprawdę tak wielka różnica?
Żeby rozwiać wątpliwości - chodzi mi o udostępnianie materiałów, które są chronione prawem autorskim a nie o ich ściąganie. Wyżej zostało wspomniane, że ściąganie czegoś, co zostało już udostępnione bez wiedzy właściciela praw jest wg prawa w porządku.
wybacz, ale piszesz BZDURYTeraz to Ty piszesz bzdury. Zapoznaj się dokładnie z przepisami i ich wykładnią. W polskim porządku prawnym odpowiedzialność ponosi osoba rozpowszechniająca treści, która nie posiada do tego umocowania. Ściągający nie ponosi odpowiedzialności o ile jego działanie mieści się w granicach tzw. ,,dozwolonego użytku". W ramach tej kategorii ocennej mieści się wykorzystywanie treści do własnych potrzeb, które nie mogą prowadzić do czerpania z tego tytułu zysku. Dopiero gdy ściągający czerpie zysk z tego tytułu, może być pociągnięty do odpowiedzialności.
ochrona Praw Autorskich jest elementem NADRZEDNYM, po to zostalo stworzone Prawo Autorskie.
w mysl Art. 17: "Jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, twórcy przysługuje wyłączne prawo do korzystania
z utworu i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji oraz do wynagrodzenia
za korzystanie z utworu."
a to oznacza, ze sciagajacy, pozbawiajac Autora wynagrodzenia za korzystanie z utworu lamie prawo,
ba, to Autor (po zakonczeniu okresu ustalonego z wydawca) posiada prawo do rozporzadzania utworem na WSZYSTKICH polach eksploatacji, co oznacza, ze zarowno udostepniajacy jak i sciagajacy lamie prawo, nie pytajac Autora o pozwolenie.
Teraz to Ty piszesz bzdury. Zapoznaj się dokładnie z przepisami i ich wykładnią. W polskim porządku prawnym odpowiedzialność ponosi osoba rozpowszechniająca treści, która nie posiada do tego umocowania. Ściągający nie ponosi odpowiedzialności o ile jego działanie mieści się w granicach tzw. ,,dozwolonego użytku". W ramach tej kategorii ocennej mieści się wykorzystywanie treści do własnych potrzeb, które nie mogą prowadzić do czerpania z tego tytułu zysku. Dopiero gdy ściągający czerpie zysk z tego tytułu, może być pociągnięty do odpowiedzialności.
te madrala, odrozniasz lamanie prawa od wykroczenia i popelnienia przestepstwa?Przecież o takich granicach ,,dozwolonego użytku" mówię. Gdzie napisałem, że chodzi o zwielokrotnianie kopii? Chodzi o pobranie jednej kopii danego materiału, i to nie w celach zarobkowych. A co do łamania prawa to Ty chyba nie za bardzo odróżniasz poszczególne pojęcia. Występek mieści się w ramach pojęcia przestępstwa, podobnie jak zbrodnia. Występek i zbrodnię różnią znamiona i metoda sankcjonowania.
granice "dozwolonego uzytku" dotycza pojedynczego egzemplarza, a nie zwielokrotnionych nielegalnie kopii (art. 23 PA)
Przecież o takich granicach ,,dozwolonego użytku" mówię. Gdzie napisałem, że chodzi o zwielokrotnianie kopii? Chodzi o pobranie jednej kopii danego materiału, i to nie w celach zarobkowych.
A co do łamania prawa to Ty chyba nie za bardzo odróżniasz poszczególne pojęcia. Występek mieści się w ramach pojęcia przestępstwa, podobnie jak zbrodnia. Występek i zbrodnię różnią znamiona i metoda sankcjonowania.
o pobranie jakiej "kopii"?I tu jest właśnie pies pogrzebany. Nie wiesz czy wchodzisz w posiadanie kopii wykonanej bez zgody autora. Jeśli jest to kopia zrobiona bez jego zgody, odpowiedzialność ponosi ten kto ją rozpowszechnia. Osoba ją pobierająca nie ponosi odpowiedzialności. Nie trzeba tu stosować przepisów prawa wprost, tak jak ty to robisz. Być może o tym nie wiesz, ale na etapie stosowania prawa konieczna jest jego wykładnia i odpowiednia subsumpcja. Należy to do sądu. Laik nie może powoływać się na literalne brzmienie przepisu nie znając jego wykładni. A o prawdziwości moich słów świadczą opinie doktryny oraz orzecznictwo sądów.
skad te "kopie" bierzesz?
autor albo wydawca zrobili "kopie"?
wchodzisz w posiadanie "kopii" wykonanej bez zgody autora, jednoczesnie pozbawiajac go gwarantowanego prawem zysku ze sprzedazy i twierdzisz, ze robisz to zgodnie z prawem, zaslaniajac sie domniemanym "uzytkiem osobistym"?
na podst. jakich art. i jakiego prawa doszedles do takich wnioskow?
konkrety prosze.
I tu jest właśnie pies pogrzebany. Nie wiesz czy wchodzisz w posiadanie kopii wykonanej bez zgody autora.
Jeśli jest to kopia zrobiona bez jego zgody, odpowiedzialność ponosi ten kto ją rozpowszechnia. Osoba ją pobierająca nie ponosi odpowiedzialności.
Nie trzeba tu stosować przepisów prawa wprost, tak jak ty to robisz. Być może o tym nie wiesz, ale na etapie stosowania prawa konieczna jest jego wykładnia i odpowiednia subsumpcja.
Należy to do sądu. Laik nie może powoływać się na literalne brzmienie przepisu nie znając jego wykładni. A o prawdziwości moich słów świadczą opinie doktryny oraz orzecznictwo sądów.
Nie wiesz czy wchodzisz w posiadanie kopii wykonanej bez zgody autora.Serio?
Serio?
Może jestem jakiś dziwny, ale wydaje mi się, że bez zbytniego wysiłku intelektualnego ściągając skan z sieci jest się w 99,9% wypadków pewnym
"Nie wiesz" czy "nie chcesz wiedziec"?
Ot tak sobie, zupelnie przypadkiem wszedles na torrenty i sciagnales sobie chamsko zeskanowany komiks, ktory nigdy nie byl wprowadzony przez autora ani wydawce do obiegu w formacie cyfrowym.
No biedactwo, potrafi godzinami rozprawiac o niuansach Prawa Autorskiego, a nie zauwazyl, ze sciaga pirata :sad:
czy ja napisalem, ze "ponosi odpowiedzialnosc"?!
GDZIE?
wykladni PA jest dokladnie tyle, ile odbywa sie rozpraw z nim zwiazanych, a nawet wiecej, bo kazdy prawnik zajmujacy sie PA, ba, ostatnio nawet kazda wieksza komenda policji, ma swoja wykladnie i interpretacje.
pytam sie grzecznie o konkretne przepisy, a Ty, zamiast udzielic prostej odpowiedzi, snujesz opowiesci o wykladniach.
pytam sie o po co stworzono Prawo Autorskie i kogo ma ono chronic, a Ty opowiadasz o domniemanej pelnej dowolnosci stosowania "uzytku osobistego".
to, ze w Polsce autorzy sa skazani na samodzielne dochodzenie swoich praw, ze odpuszczaja swoim "sciagajacym z sieci wielbicielom", to ze sprawy w sadach ciagna sie latami, a poziom kompetencji "bieglych" jest porazajacy itd. itp. nie zmienia faktu, ze sciagajac pirackie skany, rabiecie po kieszeni tworcow.
i mozesz sobie to nazywac "wykladnia", chociaz ja wolabym otrzymac chociaz jeden przepis, na ktorych "wykladnie" sie tutaj powolujesz.
czekam na Twoja (lub czyjakolwiek),"wykladnie", wspomnianego wczesniej, podstawowego art. PA czyli:
"Jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, twórcy przysługuje wyłączne prawo do korzystania
z utworu i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji oraz do wynagrodzenia
za korzystanie z utworu."
i jak ta "wykladnia" dopuszcza do pozbawienia tworcy wynagrodzenia i wylacznosci na korzystanie i rozporzadzania na wszystkich polach interpretacji.
Po pierwsze nie ściągam żadnych skanów, także uważaj co piszesz.
Po drugie chciałem przedstawić jak wygląda sytuacja z punktu widzenia prawa, a nie moralności czy czyjegoś widzimisię.
Po trzecie ściąganie z torrentów jest zupełnie odmiennym przypadkiem, gdyż jako klient sieci P2P bierzesz udział w rozpowszechnianiu.na "chomiku" sciagalnosc moich komiksow kilkukrotnie przekroczyla ich naklady, a przeciez ci wspaniali "udostepniajacy" i "sciagajacy" jedynie stosuja "dozwolony uzytek osobisty", nie pozbawiaja mnie zadnych dochodow, i w sumie po co sie maja pytac "czy mozna?", skoro prawie wszyscy w tym kraju twierdza, ze nie ma w tym nic niezgodnego z prawem.
Po czwarte wiążącej wykładni prawa w Polsce mogą dokonywać jedynie sądy i trybunały. To zdanie o prawnikach i policji z mojego punktu widzenia jest naprawdę śmieszne.
Po piąte przepisów ustawy nie stosujemy wprost, a w odniesieniu do danego stanu faktycznego. W związku z tym nie mogę dokonać wykładni, gdyż nie jestem uprawnioną do tego osobą. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych zawiera jedynie ogólne unormowania, które dopiero na etapie stosowania prawa mogą prowadzić do wywiedzenia normy indywidualnej i konkretnej.
Na koniec powiem, że nie rozumiem takiego podejścia. Jeśli chcę przedstawić coś obiektywnie, nie opowiadając się po żadnej stronie, to zaraz jestem klasyfikowany jako przeciwnik i przedmiot ataku. Chciałem się podzielić wiadomościami, które z pewnych względów posiadam i tyle. Nie zamierzam nikogo oceniać.
Turucorp. Wywnioskowałem z Twojej wypowiedzi iż jesteś twórcą i sytuacja dotyczy Ciebie bezpośrednio. Rozumiem Twoje rozgoryczenie takim stanem rzeczy i postulowanie przez Ciebie zmian na gruncie ustawowym. Rozwiązania prawne z pewnością nie są doskonałe, lecz osobiście ciężko mi sobie wyobrazić wprowadzenie odpowiedzialności każdej osoby, która ściągnie jakiś komiks. Jest to uzasadnione w przypadku działania w złej woli, a do tego działania nagminnego w wykonaniu jednej osoby lub grupy. W kwestii przypadków jednostkowych, odosobnionych jest to jednak trudne do wyegzekwowania, głównie z powodów ekonomicznych. Możesz oczywiście dochodzić swych praw na gruncie powództwa prywatnego, wątpię jednak czy chciałbyś to robić ze względu na czas i pieniądze.
Pisząc o ,,wiążącej wykładni prawa" zastosowałem zwrot stricte prawniczy. Jak już napisałem wiążącej wykładni prawa może dokonywać jedynie sąd lub trybunał. Tylko taka interpretacja jest brana pod uwagę przy wydawaniu orzeczenia. Co do Policji to te ,,interpretacje", jak je nazwałeś, mogą pełnić jedynie rolę środków dowodowych.
Nie opowiedziałem się po żadnej ze stron. Przedstawiłem stan prawny.
Nie mam wielkiego problemu, ze tak sie dzieje (trudno, "taki lajf"), mam problem, kiedy ktos twierdzi, ze jest to zgodne z prawem (wybacz, ale z mojego punktu widzenia opowiedziales sie po stronie osob, ktore drenuja nielegalnie min. moja kieszen)
Nie opowiedziałem się po żadnej ze stron. Przedstawiłem stan prawny.
W ramach tej kategorii ocennej mieści się wykorzystywanie treści do własnych potrzeb, które nie mogą prowadzić do czerpania z tego tytułu zysku. Dopiero gdy ściągający czerpie zysk z tego tytułu, może być pociągnięty do odpowiedzialności.
Niestety prawda jest trochę bardziej złożona, duża część osób zanim coś kupi woli się zapoznać z zawartością. Owszem jest część, która tak ma, że ściaga i już. Dużo teraz wychodzi rzeczy słabych i każdy przed kupnem szuka informacji co warte jest kupienia a co nie, żeby nie wydawać pieniędzy na przedumane, kiepsko napisane lub narysowane albo nakręcone rzeczy. Jeśli ktoś coś chce mieć w swojej kolekcji to stanie na głowie i kupi, jeśli zobaczy, że jest kiepskie to go nikt nie przekona choćby nie wiem jakie przekonania, że np. to jest tak źle narysowane "bo to artystyczne jest" a mainstream jest beeee. Nasze społeczeństwo szczypie się z pieniędzmi bo ich nie ma, stąd problem. A może słaba sprzedaż to nie tylko piractwo? To także słaby produkt proponowany odbiorcy? Bo już ma inne wymagania? Teraz udawanie, że się coś umie nie wystarcza, trzeba być naprawdę dobrym zeby zainteresować odbiorcę.
Co do zasady, penalizuje się rozpowszechnianie, a nie ściąganie. Ściągający może być pociągnięty do odpowiedzialności jeżeli czyni to w złej wierze, z zamiarem osiągnięcia korzyści materialnych. Nie może zostać jednak pociągnięty do odpowiedzialności jeśli został celowo wprowadzony w błąd przez rozpowszechniającego lub nie miał właściwego rozeznania ze względu na rozmaite czynniki (wiek, upośledzenie umysłowe itd.)
i teraz, skoro juz mamy rozmawiac powaznie, mozesz tutaj OBIEKTYWNIE i (jak rozumiem) kompetentnie, wypowiedziec sie, czy sciaganie skanow takiego komiksu jest w Polsce zgodne z prawem?
tak na spokojnie i na tyle przejrzyscie, zeby wiekszosc uzytkownikow tego forum byla w stanie zrozumiec?
Co do zasady, penalizuje się rozpowszechnianie, a nie ściąganie. Ściągający może być pociągnięty do odpowiedzialności jeżeli czyni to w złej wierze, z zamiarem osiągnięcia korzyści materialnych. Nie może zostać jednak pociągnięty do odpowiedzialności jeśli został celowo wprowadzony w błąd przez rozpowszechniającego lub nie miał właściwego rozeznania ze względu na rozmaite czynniki (wiek, upośledzenie umysłowe itd.)
Chmm... a dlaczego mają pytać skoro to piraci??? Piraci nie pytają tylko biorą. Czy to na morzu czy w internecie.wiesz ile w Polsce autor dostaje za komiks?
A czy akurat Pan traci na tym, że ktoś się zapoznał z Pana produktem przed kupnem... to już można dyskutować. Bo rozumiem, że ten kto zobaczy i kupi jest ok, a ten co zobaczy i inie kupi nie jest.... no hańba mu! To może foliować wszystko czarną folią, te wszystkie komiksy, książki, filmy żeby nikt nic nie wiedział i kupujmy je w ciemno? A autorom płaćmy za to, że zechcieli narysować obojętnie co.
Niestety prawda jest trochę bardziej złożona, duża część osób zanim coś kupi woli się zapoznać z zawartością. Owszem jest część, która tak ma, że ściaga i już. Dużo teraz wychodzi rzeczy słabych i każdy przed kupnem szuka informacji co warte jest kupienia a co nie, żeby nie wydawać pieniędzy na przedumane, kiepsko napisane lub narysowane albo nakręcone rzeczy.Kolejny popularny argument. Czy na pewno potrzeba zapoznać się z całością przed kupnem? Są recenzje. Wg mnie jest ich tyle w sieci, że pozwala na dogłębne zbadanie czy dane coś ma szanse mi się spodobać. Do tego wystarczy przejrzeć kilka przykładowych stron, żeby zobaczyć kreskę, zawiązanie akcji, sposób jej prowadzenia.
@turucorp kilka postów wstecz: prawo jest bez sensu w takim razie. Co w tym chorym kraju jakoś mnie nie dziwi.
Doskonale wiem ile dostaje autor. Doskonale wiem ile to kosztuje wysiłku, wiem ile moich prac trafiło do netu i gdzie są, ale nie zgadzam się z twierdzeniem, że nie ma znaczenia czy komiks jest dobry czy zły. Rodzimi autorzy często pod przyrywką komiksu niszowego wydają po prostu kiepskie komiksy, a potem zganiają na piratów, że im się te komiksy nie sprzedają. Tylko jak ktoś weźmie to do ręki (ksiągarnia, skan, ksero czy cholera wie co jeszcze) i zobaczy, że autor wciska mu pseudointelektualny źle narysowany kit to i tak tego nie kupi, choćby autor siedział przy tym rok, dwa albo dzisięć i uważał się za "mistrza" komiksu. Bo rynek i piractwo niestety też weryfikują towar. Jak jest dobry to jest kupowany, jak jest zły to nie jest. Przykładem są komiksy dobre, których nakłady już się wyczerpały bo je ludzie KUPUJĄ! I jest tego całkiem sporo! Bo każdy z nas szuka czegoś czego już nie może dostać a chciałby kupić! A to co leży i gnije to już niestety inna bajka, ludzi tego nie chcą. Jest nadprodukcja przeciętnego i kiepskiego towaru i piractwo bije przede wszystkim w ten kiepski rynek bo dobry się obroni sam.
Nie bajania tylko uwagi. Uwagi generalnie, do polskiej sceny komiksowej, której brak pokory.
Pamiętam jej gnojenie Kowalskiego (który tu nota bene nie opowiada jak to mu piraci zabierają pieniądze tylko pracuje dla dobrego wydawnictwa i jest dobry w tym co robi), sceny która płacze, jak to piractwo zabija im sprzedaż.
Gdyby tak było nie mielibyśmy ani jednego wydawnictwa komiksowego, a mamy ich sporo. Zawsze tak jest w wydawnictwach, że jeden dobry strzał przypada na 10 kiepskich. I z tych dobrych wydawnictwa się utrzymują. Niestety to rodzi frustracje u tych... drugich :doubt: .
Jest nadprodukcja przeciętnego i kiepskiego towaru i piractwo bije przede wszystkim w ten kiepski rynek bo dobry się obroni sam.
Ktoś posiada Witchblade Compendium, wydał na nie (niby) grubą kasę, bo $59.99 i chce poznać całą historię, a ma problem w zdobyciu Tomb Raider #25 czy też EVO #1, bo te komiksy były wydane ho-ho-ho! Przecież w tym wypadku najprostszym "ratunkiem" jest poszukanie C(er)B(e)R(ów)...Daj spokój, kogoś, kto wydał 60 dolców na komiks, nie bedzie rajcowało ściąganie CBR-ów. Komiksy wydane ho-ho-ho są dostępne z drugiej ręki, czesto tanio, zwykle łatwo. A CBR-em nie pochwalę się przed znajomymi
Koalar my tu o komiksach, o dyskontach to na forum Lidla czy Biedronki. Pomyliłeś fora.Bo Koalar przez delikatnoć nie powiedział wprost, tylko dał delikatnie do zrozumienia że piractwo komiksowe (lol) to zwyczajne ordynarne złodziejstwo. Ja bym poszedł krok dalej i powiedział że nie tylko kradzież, ale także gwałt (obcowanie z dziełem bez zgody twórcy, a nawet wbrew jego woli, co gorsza proceder - tfu- zbiorowy) na prawach autora i w ogóle terrroryzm!!
Nie chce mi się szukać fragmentów wywiadów, ale ani Ty Nexus6, ani ja, nie jesteśmy jedyni w tej ocenie. Pan Kołodziejczak przy każdym większym wywiadzie to podkreśla, że zgnojenie Kowalskiego w tamtym czasie, do tej pory bardzo dobrze pamięta i cały czas to przypomina.Chce Ci się o tym gadać, to powinno Ci się chcieć poszukać.
Koalar my tu o komiksach, o dyskontach to na forum Lidla czy Biedronki. Pomyliłeś fora.
Bo zwykle CBR jest tylko do zapoznania się z komiksem. Wytłumaczę obrazowo. Jeśli masz okazję to bierzesz skany komiksu jakiegoś np. Amerykanina, oglądasz, spodoba Ci się, to jak tylko go wypuszczają w Polsce to kupujecz, a jak np. oglądasz skany jakiegoś Angola, Niemca czy Turka i komiks jest kiepski to go nie kupisz nawet jak by był w księgarni, przeceniony i leżał tam 100 lat, nawet jak by Ci sprzedawczyni obiecywała... no, złote góry. Mucha by zdechła, gdyby fakt, że piractwo zabija rynek był prawdziwy. Tak samo inne wydawnictwa. A tak nie jest. Przy logice, że CBR zabija rynek można śmiało powiedzieć, że oglądanie towaru w sklepie to piractwo, że... PRZECZYTANIE FRAGMENTU w Empiku to... ZBRODNIA! Trzeba od razu kupić! I najlepiej nie oglądać, bo wszystkie komiksy to dzieła o ogromnej wartości zwłaszcza intelektualnej.A potrafiłbyś tak prostymi słowami, bez owijania w jakieś wyszukane przenośnie, napisać o co ci właściwie chodzi?
Bo zwykle CBR jest tylko do zapoznania się z komiksem. Wytłumaczę obrazowo. Jeśli masz okazję to bierzesz skany komiksu jakiegoś np. Amerykanina, oglądasz, spodoba Ci się, to jak tylko go wypuszczają w Polsce to kupujecz, a jak np. oglądasz skany jakiegoś Angola, Niemca czy Turka i komiks jest kiepski to go nie kupisz nawet jak by był w księgarni, przeceniony i leżał tam 100 lat, nawet jak by Ci sprzedawczyni obiecywała... no, złote góry. Mucha by zdechła, gdyby fakt, że piractwo zabija rynek był prawdziwy. Tak samo inne wydawnictwa. A tak nie jest. Przy logice, że CBR zabija rynek można śmiało powiedzieć, że oglądanie towaru w sklepie to piractwo, że... PRZECZYTANIE FRAGMENTU w Empiku to... ZBRODNIA! Trzeba od razu kupić! I najlepiej nie oglądać, bo wszystkie komiksy to dzieła o ogromnej wartości zwłaszcza intelektualnej.
Uuuu. A nie rozumiesz? :doubt: Ktoś jeszcze nie rozumie? Nie? Nie widzę.
Czytanie ze zrozumieniem się kłania... a myślałem, że wyniki jednak są błędne. Nie chce mi się pisać ponownie, trzeba przeczytać jeszcze raz, najlepiej powoli i jeszcze raz, do chwili aż się zrobi :idea: i właśnie o to mi chodziło. Dobranoc.powiedzial czlowiek, ktory pisze w temacie "o piratach i sciaganiu z sieci" o wszystkim, tylko nie na temat :roll:
Uuuu. A nie rozumiesz? :doubt: Ktoś jeszcze nie rozumie? Nie? Nie widzę.Szukać konkretów Ci się nie chce. Bełkotu na proste sformułowania też przełożyć Ci się nie chce. Nie rozumiem, czemu tu w ogóle cokolwiek piszesz. Przecież też Ci się powinno nie chcieć.
Szukać konkretów Ci się nie chce. Bełkotu na proste sformułowania też przełożyć Ci się nie chce. Nie rozumiem, czemu tu w ogóle cokolwiek piszesz. Przecież też Ci się powinno nie chcieć.
Są recenzje. Wg mnie jest ich tyle w sieci, że pozwala na dogłębne zbadanie czy dane coś ma szanse mi się spodobać. Do tego wystarczy przejrzeć kilka przykładowych stron, żeby zobaczyć kreskę, zawiązanie akcji, sposób jej prowadzenia.
Ze swojego przykładu podam jak kupowałem Uzumaki. Zanim została wydana poczytałem trochę recenzji i opisu o czym w ogóle to jest. Z racji tego, że scenariusz mnie zaciekawił, wysłałem @ do wydawnictwa z prośbą o przykładowe strony, aby stwierdzić czy kreska mi przypasuje. Po krótkim czasie dostałem odpowiedź z kadrami, dzięki czemu podjąłem decyzję, że kupuje. Przez myśl mi nie przeszło, żeby ściągać skan.
A wystarczyło wejść na mangareadera i w kilka sekund mieć przykładowe strony zamiast zawracać głowę wydawnictwu :wink:
od kilku lat mu sie jednak/mimo wszytko chce pisac, co jakis czas wylazi z nory i pluje tym swoim "zakamuflowanym jadem" gdzie sie tylko da, nie zauwazyles?Wybacz, ale za trolla to Ty robisz w tym momencie. Osobiste wycieczki, jakieś dziecinne przygadywanki o wyłażeniu z nory, pluciu jadem. Po co to? Kto jak kto, ale po Tobie spodziewałem się że zaatakujesz temat, a nie forumowicza, który naprawdę nie dał powodu to takich komentarzy... Przykre.
taki typowy troll ze skrzywieniem na "wychowalem sie na "Relaxie", wiec wiem lepiej od was, co jest dobre a co zle" :/
Wybacz, ale za trolla to Ty robisz w tym momencie. Osobiste wycieczki, jakieś dziecinne przygadywanki o wyłażeniu z nory, pluciu jadem. Po co to? Kto jak kto, ale po Tobie spodziewałem się że zaatakujesz temat, a nie forumowicza, który naprawdę nie dał powodu to takich komentarzy... Przykre.
coraz częście piracenie odbywa się nie przez ściąganie skanów a poprzez filmiki na youtube, te wszystkie video-recenzje to przecież zwyczajne powielanie treści bez zgody autorów/wydawców. Wiem że łatwiej potępiać "torerntowych złodziejaszków" niż fajnych internautów recenzujacych legalnie zakupione komiksy, ale czy to i to nie sprowadza się do nieautoryzowanego kopiowania i publikowania?Nie widziałem żadnych filmików, o których piszesz. Czy mógłbyś wyjasnić, co masz na myśli?
Wybacz, ale za trolla to Ty robisz w tym momencie. Osobiste wycieczki, jakieś dziecinne przygadywanki o wyłażeniu z nory, pluciu jadem. Po co to? Kto jak kto, ale po Tobie spodziewałem się że zaatakujesz temat, a nie forumowicza, który naprawdę nie dał powodu to takich komentarzy... Przykre.
Ale poniekad zrozumiałe bo jesteś w sumie ofiarą zjawiska i pewnie cięzko w takiej sytuacji o dystans.
Mimo wszystko wracając do tematu, to coraz częście piracenie odbywa się nie przez ściąganie skanów a poprzez filmiki na youtube, te wszystkie video-recenzje to przecież zwyczajne powielanie treści bez zgody autorów/wydawców. Wiem że łatwiej potępiać "torerntowych złodziejaszków" niż fajnych internautów recenzujacych legalnie zakupione komiksy, ale czy to i to nie sprowadza się do nieautoryzowanego kopiowania i publikowania?To jest trochę co innego bo nie powstają nieautoryzowane kopie. Wydawcy powoli odchodzą od pozywania userów, którzy do filmiku ze swoim kotkiem podłożyli swoją ulubioną piosenkę. Tagują to ewentualnie i dostają drobniaki z wyświetlonych reklam. Chyba, że byłoby to ewidentne, złośliwe działanie na szkodę wizerunku czy coś takiego. W innych przypadkach doszli już do tego, że to im raczej pomaga niż szkodzi.
Moi panowie - zwracam się tu przede wszystkim do nayrotha i nexusa6. Chciałem zwrócić uwagę, że po szczególnie zagmatwanej wypowiedzi Realisty poprosiłem go - grzecznie - o wyjaśnienie, co miał na myśli. Napisałem w moim poście: A potrafiłbyś tak prostymi słowami, bez owijania w jakieś wyszukane przenośnie, napisać o co ci właściwie chodzi?
Mam podobne odczucia. Przykre to.
Moi panowie. Chciałem zwrócić uwagę, że po szczególnie zagmatwanej wypowiedzi Realisty poprosiłem go - grzecznie - o wyjaśnienie, co miał na myśli. Napisałem w moim poście: A potrafiłbyś tak prostymi słowami, bez owijania w jakieś wyszukane przenośnie, napisać o co ci właściwie chodzi?
Uważam, że nie było to ani zaczepne, ani obraźliwe, ani insynuujące cokolwiek złego. A jednak w odpowiedzi Reaqlista wykazał się szczytującym chamstwem. Was jednak to nie rusza. nie zauważacie takich drobiażdżków. Gdybyście zignorowali je zupełnie, to bym jeszcze zrozumiał, ale Wy zwieracie szeregi, żeby oskarzyć o trollowanie Marka Turka, który jako jedyny miał odwagę wypowiedzieć się w mojej obronie. Zastanówcie się Panowie, czy naprawdę o to Wam chodziło.
@N.N.Czy w takim razie mógłbyś mi wyjaśnić, co Realista chciał powiedzieć, w tym poście, w którym nie znajdujesz niczego zagmatwanego?
Szczerze? Przeczytałem po raz kolejny wypowiedź Realisty która - jak twierdzisz - była zagmatwana i nadal nie dostrzegam w niej nic zagmatwanego. Dlatego własnie Twoją odpowiedź właśnie odebrałem jako zaczepną i prowokacyjną i nie dziwię się że Realista w podobnym tonie replikował:
" Uuuu. A nie rozumiesz? :smile: Ktoś jeszcze nie rozumie? Nie? Nie widzę."
Czy w takim razie mógłbyś mi wyjaśnić, co Realista chciał powiedzieć, w tym poście, w którym nie znajdujesz niczego zagmatwanego?
Co tam jest do rozumienia?
Ja też nie rozumiem o co chodzi z tymi skanami amerykanina i angola albo innej narodowości. dziwne to zdanie jakieś i jak na obrazowe strasznie jest nieobrazowe
Nie wiem czym tak Wam podpadł ten użytkownik, ale powiem tylko że przynajniej na ost 3 stronach pisał na temat, natomiast Wy Panowie wsiedliście na człowieka w niewybredny sposób. Dla mnie to nie jest fajne, zwłaszcza ze strony zasłużonych forumowiczów i tylko o to mi tak naprawde chodziło.jaja sobie robisz?
Co tam jest do rozumienia? Naprawdę macie jakieś problemy, czy na siłę szukacie zaczepki?
Kwestia piractwa nie jest taka jednoznaczna.
Ile Ty masz lat młody człowieku?
Masz oczywiście racje, jednak forum jest bardzo podzielone w tej kwestii - a niektórzy są bardzo przeciwni skanom.
Ogólnie cbr/z jak i grupy translacyjne to jest temat tabu na forum i lepiej go tutaj nie poruszać. Wszyscy wiedza jak jest ale najlepiej jest w ogóle nie pisać na ten temat. Ja dostałem za to ostrzeżenie także wiem dokładnie jakie są reguły :smile:
Nieruszany od dawien dawna temat, ale raczę go odkopać, chociaż jak znam życie, parę ludzi rzuci się na mnie oburzona tym co tu napiszę."oburzona"? Obawiam sie, ze az tak nie znasz zycia, to nie oburzenie tylko zmeczenie nieustannym tlumaczeniem tego samego.
Kwestia piractwa nie jest taka jednoznaczna.To chyba oczywiste, skoro wciaz o tym dyskutujemy?
Kwestia pierwsza, wszystko zależne jest od tego co kto piraci, jeśli ktoś piraci ogólnie dostępny film w co drugi kinie w kraju, na który moze iść za 2 dychy do kina to zgodze się że żenująco to wygląda, co innego jeśli ktoś mający tak dość niszowe zainteresowanie jakim są komiksy- tak niszowe i nikt mi nie wmówi, że komiks jest w naszym kraju czymś niezwykle popularnym, jak ktoś tak sądzi to niech spyta zwyczajnego Kowalskiego czy wie czym jest Kaznodzieja, Watchmen, Sandman albo chociaż Thorgal, bo przeciętny Kowalski skojarzy tylko komiks z Asterixem i Obeliskem, Tytusem Romkiem i Atomkiem i Kaczorem Donladem. Tak to będzie i to, że jakaś seria ma status kultowej nie ma tu nic do rzeczy, bo komiks w naszym kraju traktowany jest po łebkach.
Dlatego to co innego bo w naszym kraju zwyczjanie wydawnictwa wydają tak ogromne nakłady danych pozycji, że śmiech człowieka ogrania. To jak trzeba się naszukać danych pozycji z tzw kolekcji limitowanych, których wyjątkowość nie wiadomo na czym polega, bo to zwyczajne twardokoładkowe wydania, które na zachodzie mają parenaście nakładów po ileś tysieciey sztuk, to czysta kpina.
Nie namawiam w tym momencie do piracenia czegokolwiek, ale sam wiem, jak trudno znalezć mi było szesć lat po po premierze twardokładkowego Lovecrafa i Księgi Magii z limtowanych obrazów grozy, które same w sobie nie są żadnymi eskluzywnymi wydaniami, tylko wydawca sobie tak wymyślił, że mają być w seriach limtowanych.
Oczywiscie zawsze można kupić po angielsku itd i takie podejście jak najbardziej popieram, tyle, że nie każdego stać wydawać kasę na orygniały, chociaż jak tak patrzę na ceny na amazonie to te nie są jakieś straszne. Wiem, ze niektórzy kupują mimo tego i tak po Polsku bo chcą wspierać Poslki rynek i fajnie, tylko przy tym narzekają że wydawnictwa często maja spore problemy nawet kiedy wydają interesujace pozycje np takie Manozoku, którego nie uratował nawet w ich ofercie Y: The last man.
Ja wiem też, że to limitowanie części pozycji wynika z tego, że w Polsce to zainteresowanie niszowe, ale nikt mi nie wmówi, że całą wina tego, że komiksy słabo sie sprzedają tkwi tylko w tym, że nie interesuje się tym wielu ludzi. Wydawnictwa same nie potrafią reklamować tego co sprzedają, zainteresować człowieka, nie mają nawet w połowie tak dobrego marketnigu jak produceni gier komputerowych.
Jestem pewien, ze gdyby lepsza promocja w Polsce tej dziedziny kultury jaką są komiksy, to przybyło by zainteresowanych- są kraje gdzie komiks traktuje się normalnie, inaczej niż w Polsce, gdzie większość patrzy na komiks przez pryzmat przekonania, że komiksy to produkty wyłącznie dla dzieci, w Japonii np czytanie mang to coś powszechnego, w stanach zjawikosko komiskowej pasji, też nie jest niczym dziwnym.
Ja wiem, że wydawnictwu też niekoniecznie powodzi się na tyle z kasą by wydawać kokosy na akcje promocyjne, ale fakt jest taki, że nie potrafia sie zareklamować i nikt mi nie wmówi, że nie mogliby, bo zwyczajnie nie wierzę, bo skoro w tym kraju sprzedają się jakieś beznadziejne telewizyjne tenelowele, to nie wierzę, że nie dałoby się zareklamować w efektywny sposób czegoś co jest prznajmniej fajną rozrywką.
Kolejna sprawa jest taka, ze większość ludzi nie lubi kupować kota w worku a jak widzisz, że pozycja która cię interesuje lezy sobie zafoliowana w Empiku to aż Ci się szlag trafia, a rozfoliwać nie wolno, bo zostaniesz za to opieprzony. Dlatego część ludzi sciąga przykładowo parę zeszytów z sieci, by sprawdzić, czy to coś co ich interesuje i nie ma w tym nic złego, bo jak komus sie coś spodoba to to kupi i tak, bo skany nigdy nie będą miały tej magii, którą ma ładne wydanie komiksu na kredowym papierze.
Nie rozumiem w ogóle oburzenia na ludzi, którzy sciągna coś testowo, nie rozumiem zarzucania im hipokryzji i twierdzenia, że coś ukradli, skoro przecież kupili materialny komiks i tak :evil:
Recenzje, przykładowe plansze? Recenzja to tylko subiektywna ocena innego przedstawiecela gatunku homo sapiens, i nawet jeśli jakaś pozycja jest okrzyknięta wybitną to znajdzie sie grupa ludzi, która stwierdzi, że tytuł jest przehaypowany. Poza tym każdy ma inne gusta i to co podoba sie panu mości recenzentowi już mi niekoniecznie, każdy ma swój gust i rozum. Recenzje nie są w żaden sposób jakąkolwiek stałą wykładnią do kupna komiksu.
Przykładowe plansze to już większy konkret i bardziej przekonuje mnie takie podejście do sprawy, aczkolwiek zawsze może byc tak, że pokazuje sie to co najatrakcyjniejsze, a potem kupujesz komiks i jednak widzisz, że taki idealnie nie jest.
Oburzać to się można na wesołki, która sciagają wszystko jak leci, nie mają żadnej częsci z komiksów, które sciagli i jeszcze w jakis sposób zarabiają na udostępnianiu po sieci- a taki gagatki są, to jest totalnie nie do zakceptowania :evil:
Doprawdy jest różnica między kimś takim a kimś kto sciaga jak leci, i nic nie kupuje.Pisanie takiej osobie, żeby kupił nowy egzemplarz to kpina bo po pierwsze to nie jest już obecnie wydawane i można jedynie kupić z serwisów akucyjnych ale to przecież też zło zdaniem części użytkowników, po drugie jest co prawda reedycja piaskuna, ale ta zatrzymała się w roku 2011 w połowie serii więc nie wydano w niej jeszcze pan łaskawch, po trzecie jak Egmontowi zdarza odawalić fuszerkę, nie dopilnować drukarni, i częśc produktów zostaje wypuszczona w rynke z wadą, to niech nie dziwi się, ze część ludzi moze się pogniewać na wydawnictwo, bo zapłacił mu kasę a otrzymało niepełny produkt. Oczywiscie można coś wymienić w sklepie, tylko no właśnie jak coś ma taki maly nakład, to zawsze może się okazać że w sklepie brakuje już egzemplarzy na wymianę :badgrin:
Jak ktoś nie potrafi spojrzeć na sprawę od tej strony to współczuje i jeśli pakuje osoby, które po ściągnieciu skanów i tak kupiły orygniały, bo poczuły, że za tą pracę należy się twórcy wynagrodznie, a jeśli nie mogły już kupić ze sklepu kupiły używane , do jednego worka z piratami, którzy sciągaja wszystko jak leci, nie kupują niczego legalnie bo uważają legalne kupno za frajestwo, to gratuluje niezbyt szerokich horyzontów i czarno białego postrzegania rzeczywistości, które nie ma wiele wspólnego z prawdziwym życiem.
Nie rozumiem tego co napisales.
Sugerujesz, ze zenujacym jest piracenie rzeczy ogolno- i latwodostepnych (filmy w kinach, seriale w tv), a uzasadnionym jest piracenie czegos, co wychodzi w malych nakladach i zeby to zdobyc trzeba odrobine wiecej wysilku niz pojscie na seans kinowy?
Przyznam, ze to jedna z najbardziej pojechanych teorii uzasadniajacych piractwo, jaka zdazylo mi sie uslyszec.
Wybacz, ale kpina jest wysmiewanie krajowych nakladow komiksow, szczegolnie w kontekscie poparcia piractwa, w takiej formie, jak to zasugerowales powyzej
Wydawca nic "sobie nie wymyslil", tylko wydal w takim nakladzie, w jakim mial pewnosc, ze sie sprzeda.
Przemysl to sobie na spokojnie.
Kolejny raz, zastanowiles sie nad tym co napisales?
Skoro nie kupujesz (podobnie jak wielu innych) to jak wydawca ma zarobic i wydac kolejne tomy?
To forum czyta wiekszosc krajowych wydawcow komiksow, smialo, jesli masz jakiekolwiek konstruktywne propozycje poprawy ich dzialan marketingowo-reklamowych, to zapewniam cie, ze chetnie sie tego od Ciebie dowiedza.
Skoro uwazasza, ze to takie proste.
Powaznie myslisz, ze komiks w Japonii ma sie o tyle lepiej niz w Polsce, ze wzgledu na lepsza promocje?
No to uwierz.
Uwzglednij sobie przy okazji fakt, ze wiekszosc wydawcow zna srodowiska masowych mediow, wspolpracuja z prasa, radiem, telewizja, firmami produkujacymi gry i dystrybujacymi filmy.
Mozesz powiedziec to samo o sobie, skoro stawiasz teze, ze oni nie potrafia, a Tobie sie wydaje to takie latwe i prozaiczne?
Sugeruje, zebys sie zatrudnil w takiej firmie, ktora bedzie ci wyplacac pieniadze tylko wtedy, gdy ktos z odbiorcow uzywajacych za darmo tego co zrobiles, zadeklaruje, ze chce za to zaplacic i zaplaci.
Jak rozumiem, bedzie to praca Twoich marzen?
Naprawde wydaje ci sie, ze w USA czy Francji, wszystkie komiksy sa ogolnodostepne i w ciaglej sprzedazy?
Jesli tak, to sorry, ale tylko wydaje ci sie.
Hm... Czyli sugerujesz, ze tworcy i wydawcy nalezy sie kasa, za to co zrobili, jedynie wtedy, gdy Ty uznasz to za stosowne?
W takim razie odsylam kilka akapitow wyzej i gratuluje dobrego samopoczucia.
Teraz to pewnie mi się oberwie i zbiorę chłostę.
A niby czemu?
-Absolutnie nie do przyjecia jest warunkowanie zaplaty za utwor dopiero po jego "konsumpcji" (i to jedynie, jesli konsument uzna, ze sie nalezy), w tym punkcie, wybacz, ale robisz sobie jaja. Argument o "testowym" wyzeraniu kilograma szynki cz bochenka chleba byl tu wielokrotnie omawiany i jest jak najbardziej adekwatny. Rzeznik daje na sprobowanie plasterek szynki, piekarz kromke chleba i jakos nikt nie nie ma z tym problemu. Komiksiarz daje przykladowe plansze, do ktorych dochodza recenzje i ciagle slysze, ze to za malo, bo ma oddac wszystko za darmo i jak zasluzyl to mu sie dopiero zaplaci. Sorry, ale WTF?
-Kwestia wolnosci (w internecie), naprawde uwazasz, ze wolnosc polega na zabieraniu komus czegos bez pytania i zgody?
Jezeli wchodze np. na "chomika" i widze tam cos, co robilem kilka miesiecy/lat, wrzucone przez jakiegos cwaniaka, to co mam myslec? Ze ten cwaniak to czlowiek wolny, a ja jestem ograniczonym glupim cwelem, bo w ramach uszanowania tej "wolnosci" sugeruje, ze wypadaloby najpierw mnie zapytac, czy mam cos przeciwko? Przepraszam, ale bardzo dziwnie pojmujesz "wolnosc" i prawo jednostki do samostanowienia.
-kwestia Japonii (ale tez i innych krajow), ich "wyzszosc" nie bierze sie z dobrej promocji wytworow kultury, tylko z tego, ze wielu odbiorcow kultury jest w stanie uszanowac i docenic cudza prace. Tam tez "piraca", ale przynajmniej uznaja to za rzecz wstydliwa i dzialajaca na niekorzysc autorow. A w Polsce norma sa deklaracje typu "uwielbiam komiks X, mam wszytkie tomy w pirackich skanach". Okazywanie szacunku i uwielbienia przez kradziez?
-i na koniec, kwestia promocji i domniemanym jej braku.
Dam ci najprostszy i swiezutki przyklad:
Robimy antologie komiksow, regionalna i skierowana w sporej mierze do odbiorcow w regionie.
Malutki naklad, conajmniej dobra zawartosc etc.
W ramach promocji zalatwiamy patronat Gildii (banery na stronie glownej i komiksowej), wysokonakladowych gazet regionalnych (spore artykuly okraszone przykladowymi planszami, rowniez w wydaniach internetowych), naprawde duzy blok tekstowo-graficzny (lacznie z okladka numeru) w regionalnym miesieczniku typu "trendy-kultura", rozprowadzanym za darmo po wiekszosci klubow i lokali, dwie telewizje (jedna regionalna, druga ogolnokrajowa, ktora daje nam emisje w swoim bloku informacyjnym w najwyzej ogladalnosci), organizujemy cykl spotkan i prezentacji itd. Itp.
I to sa NORMLNE dzialania promocyjne, jakie robi wielu komiksiarzy w tym kraju.
Co, Twoim zdaniem mozna zrobic wiecej, przy ZEROWYCH srodkach na promocje i mikronakladzie?
Slucham. :roll:
To, że ktoś ma problem z dojściem empiku do uzgodnień w takiej kwestii to świadczy tylko o tym, że sam nie troszczy się o to trzeba.
Oświeciło mnie w tym momencie serio. Miałbym metodę kontrowersyjną, dla wielu wydawców nie do przyjęcia , ale myślę, że taką która mogłaby przekonać zwyczajnych ludzi, że wydawcy potrafią być orygnialni , zrobić coś fajnego . Umieścić przykładowo zupełnie legalnie cały komiks do pobrania w sieci przez tydzień, dwa.wysyłam to wszystkim wydawcom. Przyda im się odrobina gromkiego śmiechu.
Aha, czyli Iron Man to mikrorynek? Bo taki przykład podałeś sam.
oj chlopie, normalnie jakbym ze sciana gadal chwilami.
-Wez sobie poczytaj watki na tym forum, jak wyglada wspolpraca z empikami, zanim ponownie taka bzdure napiszesz.
-A potem wez sie zainteresuj dzialanimi bibliotekarzy w komiksowie (bo to jedno z mocniejszych srodowisk zajmujacych sie komiksem), to ze Ty nie trafiles na komiksy w bibliotece, nie znaczy, ze ich tam nie ma.
-umieszczanie calego komiksu w sieci praktycznie nic nie daje. Naprawde myslisz, ze komiksiarze wtym kraju to idioci i nikt na to wczesniej nie wpadl? Zeby taki komiks rzeczywiscie zaistnial w swiadomosci osob niezainteresowanych komiksem, musialby wisiec za darmo, przez miesiac na glownej stronie onetu i gazety (nie znam nikogo, kto bylby w stanie wykupic od tych portali miesac takiej "promocji", ale jak mozesz, to zapytaj Kulczyka, czy nie ma zbednego miliona).
Komiksy udostepniane czasowo na sieci i komiksy sieciowe wydawane pozniej na papierze, docieraja jedynie do osob zainteresowanych, w dodatku wiekszosc tych zainteresowanych traktuje taka forme promocji jak okazje zorganizowana przez frajerow (dokladnie takie sa komentarze: "po co mam kupowac, skoro frajerzy udostepnili mi to leganie i za darmo"), przelozenie takich akcji to, w NAJLEPSZEJ ze znanych mi sytuacji JEDEN kupujacy na DZIESIECIU sciagajacych przy 10 tys. sciagniec.
Pomysl o tym wszytkim, zanim napiszesz, ze trzeba bylo rozdac 100 tys. egz. na glownej stronie onetu.
-kwestia "malutkiej" promocji.
Jesli dla Ciebie weekendowe wydania "Dziennika zachodniego" i "Gazety wyborczej" to regionalne gazetki, to jestes niezle pojechanym uzytkownikiem matrixa.
Na spotkania, ktore Twoim zdaniem sa zbyt niedzisiejsze, przychodzi, wbrew pozorom sporo przypadkowych osob (byles? widziales? Skoro stawiasz taka teze, to wypadaloby miec jakas wiedze na ten temat)
W TVN komiks jest bardzo czesto (teraz pewnie napiszesz, ze nie ogladasz, bo co tam telewizja skoro jest internet), informacje i omowienia komiksow pojawiaja sie regularnie w TVP, Polonii i Kulturze.
Malo? Pewnie, ze przydaloby sie wiecej, ale, patrzac wstecz, znaczaco wiecej niz kiedykolwiek.
Opowiadasz o efektywnej promocji, a jednoczesnie nie zaproponowales kompletnie nic, czego by w komiksowie nie wyprobowano i to czesto na duzo wieksza skale niz myslisz.
Przed nastepnym postem pomysl troche, ochlon i porozgladaj sie, bo strasznie duzo umyka Twojej uwadze, jak na czlowieka, ktoremu sie wydaje, ze wie co jest zle i jak to naprawic.
Absolutnie nie do przyjecia jest warunkowanie zaplaty za utwor dopiero po jego "konsumpcji" (i to jedynie, jesli konsument uzna, ze sie nalezy), w tym punkcie, wybacz, ale robisz sobie jaja. Argument o "testowym" wyzeraniu kilograma szynki cz bochenka chleba byl tu wielokrotnie omawiany i jest jak najbardziej adekwatny. Rzeznik daje na sprobowanie plasterek szynki, piekarz kromke chleba i jakos nikt nie nie ma z tym problemu. Komiksiarz daje przykladowe plansze, do ktorych dochodza recenzje i ciagle slysze, ze to za malo, bo ma oddac wszystko za darmo i jak zasluzyl to mu sie dopiero zaplaci. Sorry, ale WTF?
Bo chcial dotrzec do swiadomosci Milego90?Co mial niby napisac, ze Godaj z Adlerem udostepnili za darmo calosc, zeby sprzedac 500 egz.?No to mógł podać lepszy przykład, bo sam podał przykład Iron Mana, filmu który ogląda cały świat, a przykład gier niezależnych, indie, obala na podstawie tego, że to znacznie większy rynek.
Przyrównywanie sprzedaży komiksów do sprzedaży szynki czy chleba to chyba lekka przesada, bo są to dwa krańcowo różne produkty. Rozumiem cię turucorp. Gdybym sam był twórcą komiksów, też bym chciał, aby na moje publikacje było takie zapotrzebowanie jak na ciepłe bułeczki, ale do takiej sytuacji nigdy nie dojdzie, choćby nie wiem jak dobry byłby ten komiks. Żywność jest niezbędna ludziom do przetrwania. Twory kultury już niekoniecznie.
wysyłam to wszystkim wydawcom. Przyda im się odrobina gromkiego śmiechu.
Dawno nie czytałem podobnych idiotyzmów.
Widziałeś, żeby dystrybutor Ironmana puszczał go przez dwa tygodnie za darmo bo chce być oryginalny?
Chłopie teraz serio Ci powiem
zamiast p****olić bez sensu o rzeczach o których nie masz pojęciach zrób następujące:
Stwórz album komiksowy. To mniej więcej pół roku - rok pracy twórcy/ów. Zapłać korekcie za sprawdzenie poprawności językowej. Załóż wydawnictwo. Wydaj z własnej kieszeni kilka-kilkanaście tysięcy złotych na wszystkie koszta związane ze składem, drukiem i magazynowaniem. Zapłać wszystkie podatki i inne ZUSy. Wpuść komiks w dystrybucję godząc się na skandaliczne warunki narzucane przez sieci typu Empik.
A potem wróć tu za rok to wtedy pogadamy, o tym jaki jest rynek i jaki mają sens takie innowacyjne i oryginalne pomysły jakie proponujesz
Nie założe swojego wydawnictwa bo to niezbyt opłacalne w tym kraju,czyżby jedną z przyczyn było piractwo?
Z tego co slysze tu i owdze nasz ryneczek komiksowy calkiem dobrze radzi sobie w tych trudnych czasach.Czy osoby, z którymi rozmawiałeś tu i ówdzie, wiedzą coś o zarobkach autorów komiksów na naszym ryneczku? I czy je też uważają za należące do kategorii "całkiem dobrze radzi sobie"?
pzdr
Co do rynku komiksowego, to nie ma co rozpaczac, jest jak jest i byc moze nigdy nie bedzie lepiej. Z drugiej strony w dobie kryzysu z naszym ryneczkiem nie jest jeszcze wcale tak tragicznie. Z tego co slysze tu i owdze nasz ryneczek komiksowy calkiem dobrze radzi sobie w tych trudnych czasach.
pzdr
NIe wiem , ile zarabiaja tworcy komiksowi w Polsce, pewnie nie sa to powalajace sumy, ale kto w tym kraju zarabia kokosy.
Mimo wszystko sa w Polsce ludzie, ktorzy zyja z komiksow, nie jest to regula, ale jakies tam wyjatki mozna znalezc.
Hmmm no faktycznie kiepsko to wyglada. Ale przyznam szczerze, ze sam pracowalem kiedys jako aktor w trupie, ktora grala w szkolach rozne spektakle, nie trwalo to dlugo, ale mimo wszystko paralem sie tym jakis czas i zarabialem 500-600 zlotych miesiecznie(takze mialem jeszcze gorzej niz tworcy komiksowi w Polsce). Z tego co wiem poczatkujacy aktor w teatrze zarabia grubo ponizej 1000 zlotych netto na miesiac.
Daniel bywa na tym forum, wez sie go zapytaj ile kasy zarobili na tym mitycznym wydaniu (cyfrowym) "Samolotu"!poza fejmem (;)) nic nie zarobiliśmy. Dorzucę jeszcze takie info - Razem z Mikołajem Ratką, opublikowaliśmy w zeszłe wakacje 8planszowy komiks w brytyjskim magazynie
poza fejmem (;)) nic nie zarobiliśmy.Są dziedziny twórczości, w których artyści nie mają szans na to, by wyżyć z tego, co zarobią na rynku. W sztukach plastycznych często tak jest. Jak artyście pracy nie kupi muzeum albo państwowa galeria, to d. zimna. Twórcy filmów animowanych też na filmach animowanych nie zarabiają. Bagiński uzależnił dalsze robienie komiiksów ze świata "Rewolucji" od tego, czy "Kinematograf" dostanie jakieś nagrody. Nie dostał i kontynuacji nie bedzie.
Nie idziesz do piekarza, pielegniarki, policjanta, aktora, dekarza, hydraulikiem, kasjerki na kasie w tesco... itd. z tekstem, ze nie maja tak zle, bo jak dorobia po godzinach w reklamie, zalapia sie na patronat instytucji panstwowej, albo zrobia film, lub wyjada do roboty zagranice, to nie zdechna z glodu.Nie idzie bo ten piekarz, pielęgniarka, hydraulik, dekarz, kasjerka a szczególnie budowlaniec już siedzą za granicą żeby nie zdechnąć z głodu.
Dlaczego zatem dowalasz takie bzdury komiksiarzom?
Adro, dalem ci szanse, z ktorej ewidentnie nie chcesz skorzystac.
czy ja pisze o "poczatkujacym tworcy komiksow" czy o TOPOWYM?
czy NIEWYRAZNIE rozroznilem zarabianie na dotacjach, funduszach, dodatkowych fuchach itp. od KOMERCYJNEGO zarabiania na tym co sie zrobilo?
czy jak 'poczatkujacy aktor" pracuje NA ETACIE to ma zaplacone ubezpieczenie zdrowotne i skladke emerytalna?
dobra, przez chwile mozesz sie nie walic po glowie tym komiksem (bo sie nie doliczysz)I właśnie o tym kiedyś myślałem pisząc o "lepszości" niektórych twórców komiksowych (wracając do pamiętnej dyskusji przeczytałem dwa pierwsze zeszyty Osiedla Swoboda i mi się nie spodobało - nie będę tłumaczył jak i dlaczego bo to nie ma sensu dyskutować na temat mojego gustu)
to co. liczymy?
zalozmy, ze jestes topowym autorem, ktory sam sobie pisze scenariusze, na przyklad... hm... Michalem Sledzinskim?
zrobiles album.
poniewaz jestes na topie, to masz wiekszy naklad niz wiekszosc kolegow po fachu, jakies 1500 egz.
Jakiś czas temu o tym wspominałem. jakiś czas temu deklarowałeś się, że sprawdzisz, co da się zrobić w kwestii stworzenia nagrody dla twórców.Kajam się - dałem dupy. Właśnie się za to zabrałem. Serio.
I co?
I wyszło jak zawsze.
Nie idzie bo ten piekarz, pielęgniarka, hydraulik, dekarz, kasjerka a szczególnie budowlaniec już siedzą za granicą żeby nie zdechnąć z głodu.
I właśnie o tym kiedyś myślałem pisząc o "lepszości" niektórych twórców komiksowych (wracając do pamiętnej dyskusji przeczytałem dwa pierwsze zeszyty Osiedla Swoboda i mi się nie spodobało - nie będę tłumaczył jak i dlaczego bo to nie ma sensu dyskutować na temat mojego gustu)
Wyobraź sobie teraz muzyka który sprzeda 1500 płyt, sądzisz że on z tego wyżyje, jest on topie ?
Sądzę, że nawet początkujący aktor ma dużo większą publiczność niż 3000 osób rocznie.
Wyobraź sobie teraz, że sprzedasz 9000 egzemplarzy powstaje kwota 6600 zł miesięcznie- całkiem przyjemnie, prawda ? Wiem, że rynek komiksowy w polsce tak nie wygląda i pewnie nigdy nie będzie wyglądał, ale po co robić coś na siłę jeśli się wie, że z tego pieniędzy nie ma ? albo robi się coś dla przyjemności i liczy na łut szczęścia i własne umiejętności albo się przestaje to robić i szuka innego bardziej dochodowego zajęcia albo się idzie tam gdzie są na tym większe pieniądze.
Co do parcia na zachód - takie są niestety realia, Rosiński jest dzięki temu Rosińskim, Lewandowski nie strzeliłby 4 bramek Realowi grając w Polsce, nikt nie zostanie gwiazdą NBA grając w Polskiej lidze koszykówki. Wielu polskich piłkarzy wróciło zza granicy z podkulonym ogonem - widocznie byli za słabi - ale są też tacy którzy się przebili i sobie dobrze radzą - widocznie są wystarczająco dobrzy.
Co do dodatkowych pieniędzy z reklamy itd. Wyobraź sobie stan konta G.R.R. Martina w latach 80, w roku powiedzmy 2005 i teraz.
Co do rynku komiksowego, to nie ma co rozpaczac, jest jak jest i byc moze nigdy nie bedzie lepiej. Z drugiej strony w dobie kryzysu z naszym ryneczkiem nie jest jeszcze wcale tak tragicznie. Z tego co slysze tu i owdze nasz ryneczek komiksowy calkiem dobrze radzi sobie w tych trudnych czasach.
komiks ma sie kiepsko i nic sie ruszy bez zmiany mentalnosci czytelnikow (rowniez tych potencjalnych).
@Turucorp, co masz na myśli? Chodzi Ci tylko o piracenie czy jeszcze o coś innego? Pytam z czystej ciekawości, bez żadnej zgryźliwości z mojej strony.
Poza tym zwrocilem uwage na to, ze sa polskie komiksy, ktore odniosly sukces komercyjny w naszym kraju.
Turucorp tak z ciekawosci zapytam, a kto popiera robienie slabych komiksow za panstwowe pieniadze?
Uwielbiam takie argumenty ludzi, ktorym sie wydaje, ze z Polski wyjechalo 20mln. a nie 2 :roll:Tak a twórca komiksu jest z Gwinei-Równikowej, http://www.egospodarka.pl/95034,Bezrobocie-w-Polsce-IV-2013,1,39,1.html (http://www.egospodarka.pl/95034,Bezrobocie-w-Polsce-IV-2013,1,39,1.html) porównaj sobie te dane z dwoma milionami polaków za granicą i spójrz trzeźwo jak to wygląda
Jak rozumiem u Ciebie w sklepie kasjerka jest z Ulan-Bator, piekarz z Honkongu a pielegniarka z Kapsztadu?
Nie napisalem nigdzie tutaj o jakims "lepszym", napisalem za to BARDZO WYRAZNIE o PRZYKLADOWYM, czyli kolejny argumnet mozesz sobie wsadzic do kieszeni (a przy okazji wstaw sobie dowolne inne nazwisko, skor Sledziu ci nie odpowiada).Chybiony strzał, odnoszę się do starej dyskusji (możesz nie pamiętać gdyż prowadzisz tu wiele fascynujących dyskusji na pewno) w której nie mogłeś zrozumieć prawdopodobnej skali lepszości, skoro się zapoznałem z twórczością Śledzia i mi się nie spodobała to widocznie ta skala nie była taka zła, a jeśli On Twoim zdaniem jest topowym Polakiem tworzącym w Polsce to dużo wody w Wiśle upłynie nim sięgnę po następnego
Wyobraz sobie, ze topowy muzyk sprzedaje "troche wiecej" niz 1500, bo jest wlasnie topowy :roll:złota płyta - 15 000, platynowa - 30 000 to są ilości po których można się nazywać topowym (myślę, że skala piractwa muzycznego jest gigantycznie większa niż komiksowego) 1500 egzemplarzy i nazwać kogoś topowym w 40 milionowym kraju ? bez komentarza. Zresztą spytaj kogokolwiek ze znajomych spoza komiksowa czy wiedzą kto to Śledziński
A teraz wyobraz sobie, ze sa ludzie, ktorzy nie ida sobie szukac innego zajecia, tylko robia wszystko, zeby to komiksowo zaczelo tutaj wygladac normalniej. I robiac to po godzinach, czesto za darmo lub poldarmo, musza wysluchiwac, ze sa do bani, ze sa pazerni, ze ten, ktory ich okrada bez pytania, jest dobry bo "popularyzuje", ze jak im sie nie podoba to maja sobie szczescia szukac za granica etc.W którym miejscu napisałem że wszyscy ? chce Ci pokazać skalę problemu, i że prostszym sposobem jest wyjechać i robić swoje i zarobić dobre pieniądze, Ci Polacy w dużej części przywożą pieniądze do Polski i je tutaj wydają - to właśnie dzięki nim jakoś się to wszystko jeszcze kręci.
Uwazasz, zewszyscy maja sie stad zwinac jak chca robic komiksy?
To moze odrazu zaorajmy caly kraj i bo po co tutaj cokolwiek robic, skoro, jak twierdzisz, wszyscy juz stad wyjechali?
Jak rozumiem sugerujesz, ze w Polsce nikt nie zyje z gry w pilke nozna czy koszykowke?Za każdym razem chciałem Ci pokazać skalę między zarobkami w Polsce i za granicą.
Ze jak sie jest dobrym w tym co sie robi, to mozna to udowodnic jedynie zagranica?
Ze mieszka tutaj jedynie 30 mln debili?
BTW wyobraz sobie, ze Martin zyl z pisania i w latach 80-tych i w 2005, nigdzie nie wyjechal ze swojego kraju (zdaje sie , ze prace w miejscu swojego urodzenia uwazasz za skrajny idotyzm? Czy moze dotyczy to jedynie naszej krainy ludzi niczego niewartych?).w latach 80 pieniądze dużo mniejsze, gdy napisał topową książkę stał się bogaty, gdy powstał serial i gry, ruszyła cała maszynka promocji to stał się cholernie bogaty, nie wystarczy tylko tworzyć żeby osiągnąć sukces finansowy
W Polsce nie ma kultury komiksowej, i pewnie bardzo długo nie będzie, i nie ma sensu walczyć z wiatrakami tylko spróbować sił tam gdzie ta kultura jest, jeśli się chce zarobić, jeśli Cię satysfakcjonuje tylko tworzenie to twórz tutaj, ale po co to ciągłe narzekanie i ubolewanie nad swoim paskudnym losem ?Nie chciałbym zakłócać waszej wymiany zdań. Chciałem jednak przypomnieć, że ciągle wymieniacie argumenty za ściaganiem z sieci skanów prac polskich rysowników i przeciw temu procederowi. I o ile dobrze rozumiem, zdanie zacytowane wyżej jest argumentem popierającym ten proceder.
Nie chciałbym zakłócać waszej wymiany zdań. Chciałem jednak przypomnieć, że ciągle wymieniacie argumenty za ściaganiem z sieci skanów prac polskich rysowników i przeciw temu procederowi. I o ile dobrze rozumiem, zdanie zacytowane wyżej jest argumentem popierającym ten proceder.Absolutnie tego nie popieram. Mówiłem raczej o polskich nakładach, moim zdaniem w przypadku polskich komiksów problem piractwa jest marginalny, wąskie grono odbiorców i tak go kupi, pozostali i tak raczej nie są zainteresowani (jak np. ja). Ciekawa byłaby statystyka jakiegoś użytkownika chomika na temat ilości pobrań komiksów "Polskich" i innych o ile takie statystyki istnieją
Absolutnie tego nie popieram. Mówiłem raczej o polskich nakładach, moim zdaniem w przypadku polskich komiksów problem piractwa jest marginalny, wąskie grono odbiorców i tak go kupi, pozostali i tak raczej nie są zainteresowani (jak np. ja). Ciekawa byłaby statystyka jakiegoś użytkownika chomika na temat ilości pobrań komiksów "Polskich" i innych o ile takie statystyki istnieją
nie mam pojecia czy istnieja takie statystyki, ba nie mam pojecia jak chcialbys ogarnac wszystkie zrodla dla takich statystyk?Chodziło mi bardziej o porównanie u statystycznego użytkownika porównanie ilości ściągnięć komiksów Pana Rosińskiego i przykładowo Pana Turka
jestem autorem niszowy i mam na to wywalone (wspominalem o tym tutaj dziesiatki razy), a poniewaz nie mam konta na chomiku i w zyciu nie sciagalem nic z torrentow, to nawet nie wiedzialbym jak takie rzeczy sprawdzic.Sądzę, że trzykrotność nakładu to nie jest problem.
ale mialem okazje rzucic kiedys okiem na ilosc sciagniec jednego z moich albumow z kilku zrodel na w/w chomiku i byla to 3X nakladu.
jezeli przy niszowym autorze jest to taka ilosc, to ile sciagniec maja bardziej komercyjni i znani autorzy?
5X naklad?
10X?
rozumiem, za dla Ciebie taka skala nie stanowi zadnego problemu, ba, podejrzewam, ze to samo napisalbys nawet przy stosunku 100:1.
BTW byloby milo, gdybys w czasie dyskusji czytal inne moje wypowiedzi w temacie, a nie jedynie te skierowane do Ciebie, udaloby sie moze wtedy uniknac Twoich sugestiii o moich domniemanych ambicjach i ubolewaniach :roll:Tutaj prawdopodobnie masz rację gdyż, część postów nie kierowanych do mnie czytałem po łebkach także zwracam honor
inna sprawa, ze ciezko mi sie rozmawia z kims, kto deklaruje jawna niechec do komiksow, ze wzgledu na kraj, w ktorym powstaja (wizyty "komiksowych faszytow", dla ktorych polskie=gorsze, sa na tym forum dosyc czeste i jestem juz troche znuzony ich "argumentami").
dla mnie deklarowanie niecheci do komiksu polskiego (czy z jakiegokolwiek innego kraju) bo cos tam sie przeczytalo i nie podeszlo, jest po porostu glupie (bez urazy).
nie chcesz, to nie czytaj, ale po co to deprecjonujesz?
Chodziło mi bardziej o porównanie u statystycznego użytkownika porównanie ilości ściągnięć komiksów Pana Rosińskiego i przykładowo Pana Turka
Sądzę, że trzykrotność nakładu to nie jest problem.
Sądzę Również, że w przypadku topowych autorów jest to skala maksymalnie trzykrotna moim zdaniem dużo mniejsza (Thorgal 20.000 nakładu - nie wierzę w 200.000 pobrań)
Chybiasz i to bardzo mocno. Ponieważ mam wiele innych zainteresowań oprócz komiksu i nie mogę sobie pozwolić na zakup wszystkiego ze względów finansowych i czasowych (po co mam coś kupić skoro tego nie przeczytam ?), wybieram to co moim zdaniem może być najlepsze, czyli to co zyskało uznanie tam gdzie jest kultura komiksowa, a i tak nie wszystko z tego mi się podoba, jak również jest wiele pozycji których jeszcze nie przeczytałem a chciałbym przeczytać - więc nie muszę się zagłębiać w twórców niszowych.
Nie czytam Polskiego komiksu który jest wydawany tylko w Polsce, Bułgarskiego który jest wydawany tylko w Bułgarii (a taką możliwość de facto mógłbym mieć) itd.
Wiesz dlaczego ? Bo uważam, że najlepsze komiksy twórców Polskich, Bułgarskich i z innych krajów, które się bronią swoją jakością, są wydane również gdzie indziej to nie jest tak, że twórcy komiksowi w Polsce są świetni ale ich nikt nie chce dostrzec, po prostu czegoś im widocznie brakuje.
Piractwo jest złym zjawiskiem, ale moim zdaniem wyolbrzymianym, na poprawę Waszego portfela wpłynie nie usunięcie komiksów z sieci ale albo rozwinięcie kultury komiksowej w Polsce (w co nie wierzę) albo spróbowanie szczęścia tam gdzie ta kultura jest (jeśli się nie uda zostaje tworzenie dla własnej przyjemności).
Problemem w Polsce jest to, że wzrasta liczba twórców a czytelników nie bardzo, najfajniej to obrazuje RCK - 20 twórców - 500 egzemplarzy nakładu, wychodzi na to że duża część tych co się w polskim komiksie obraca próbuje tworzyć
Napisałem Ci przykłady ludzkich zachowań przy ściąganiu, ściągnięty egzemplarz nie jest równy przeczytanemu. Może w przypadku Thorgala tak, w przypadku twórcy niszowego nie!
hm... akurat temat piracenia "Thorgala" byl w kilku miejscach omawiany, w 200 000 mozesz nie wierzyc, ale spokojnie mozesz przyjac trzykrotnosc nakladu, czyli 60 000.
jezeli to dla Ciebie nie problem, to nie wiem, jaka skale jestes w stanie nazwa "problemem" :/ (wiem, wiem, syndrom Kalego jest dobry na wszystko)
W jakim kraju ?
pomijajac fakt, ze podobnej bzdury juz dawno nie czytalem.
mozna wiedziec, jak dokladnie klasyfikujesz komiksy godne zaszczytu bycia przeczytanymi przez Ciebie?
czy wystarczy, ze komiks jest wydany w dwoch krajach, zeby zaslugiwal na lekture?
a moze musi to byc piec krajow?
albo liczy sie rowniez, jakie to kraje?
bo domyslam sie, ze wydanie Polaka w USA ma dla Ciebie wielokrotnie wieksza wartosc, niz w Bulgarii, ale co z wydaniem w Kanadzie? albo w Holandii? czy wazniejsza, w Twoim "rankingu" jest Francja czy Belgia?
i czy czytasz tylko polskie komiksy wydane za granica, czy komiksy wydane w Polsce, tworcow publikujacych zagarnica tez sie lapia?
wez sie chlopie ogarnij i zastanow jakie bzdury tutaj piszesz, bo rece mi opadaja i nawet nie chce mi sie tutaj linkowac do zagranicznych publikacji ludzi, ktorzy Twoim zdaniem sa gowno warci, bo wydaje ci sie, ze nie publikuja na zachodzie.
a publikuja, tylko Ty nie masz o tym zadnej wiedzy :roll:
Czytam tylko te wydane w Polsce, na tej samej zasadzie nie mam chęci się przedzierać przez wszystko co zostaje wydane za granicą, od tego są wydawcy którzy starają się wybrać najlepsze pozycje z całego mnóstwa wydawanych tam.
a Ty czytasz jakiekolwiek komiksy wydawane po polsku?
bo jesli tak, to ten problem jest rowniez Twoim problemem a nie tylko "naszym" :roll:
najfajniej to ilustruje jaka glupota jest wypowiadanie sie o antologiach jako ilustracji nadmiaru tworcow :/Może i podałem zły przykład ale fakt faktem, że jak na rynek Polskich komiksów tych twórców jest dużo.
EOT, nie chce mi sie juz w kolko mielic tego samego setny raz :neutral:
jak juz wspomnialem EOT z mojej strony, bo na tym poziomie mentalnego betonu, nie widze sensu w dalszej konwersacji :neutral:skoro kończysz ja też w tym momencie kończę, także to mój ostatni post w tym temacie.
BTW moglbys nie zmieniac moich wypowiedzi i nie przypisywac mi rzeczy, ktorych nie powiedzialem?
Czytam komiks światowy i nie mam czasu żeby się zagłębiać w komiks niszowy czy to Polski czy Rumuński!! Naprawdę tego nie rozumiesz ? Inaczej Ci tego nie wytłumaczę, wybieram to co wybieram na podstawie pewnych przesłanek, osobistych, subiektywnych, do tej pory te przesłanki się sprawdzały w większości co do mojego gustu. a Ty mi uparcie twierdzisz, że jestem betonem bo się nie zapoznałem z Twoim i innych Polskich Twórców? Stwórz coś dobrego, na czym zarobisz wtedy trafisz do masowego odbiorcy a nie do niszowego. Może w końcu przełamiesz ten wielomilionowy beton który Cię nie docenia, Twojej jedynej słusznej sprawy i najzajebistszego komiksu, no ale w końcu nie tylko nowym twórcom są rzucane kłody pod nogi w tym kraju. Naprawdę sądzisz, że nie zostaniesz wydany we Francji bo jesteś Polakiem a Oni są faszystami ? a może po prostu nie reprezentujesz odpowiedniego poziomu ? Teraz żadne parcie na zachód nie jest potrzebne, można żyć tutaj a tworzyć tam. Trochę pokory. EOT
Tak właśnie jest! Polscy twórcy są niedoceniani na zachodzie, bo na zachodzie dyskryminują Polaków. Na zachodzie komiksowi faszyści, nie znają Śledzieńskiego i jego "Osiedla swoboda" w skutek dyskrymniacji właśnie. Zamiast zachwycać się Osiedlem swoboda wolą obcować z twórczością Alana Moore, Mike Careya czy Neila Gaimana. Ignoranci jedni, nie znają prawdziwej klasyki komiksu, wszystko w skutek dyskryminacji.I z czego sie cieszysz?
Gdyby ją poznali, to Watchmen, Promethea czy Sandman zbladłyby w blasku tego co z Polski.
A tak poważnie, to masz chłopie pełną rację.
Wszystkie komentarze na temat tego, że jestem w kwestiach kulturalnych, betonem, ignorantem, faszystą itd bo wolę poczytać coś co prezentuje pewien poziom, niż zmuszczać się do czytania czegoś tylko dlatego, ze jest to Polskie- nieważne czy dobre, słabe, albo chociaż przyzwoite, ważne skąd-zle rozumiany patriotyzm się kłania- będę przez mnie zingrowane, a wiem, że są tutaj osoby, które rzucają faszystami, bo ktoś ma inne zdanie od nich :biggrin:
I z czego sie cieszysz?
Z tego, ze publicznie deklarujesz zalozenie klapek na oczy?
Czy moze z tego, ze wydaje ci sie, ze tylko komiksy wydawane w mitycznej krainie hamburgerow sa godne uwagi?
Jezeli dla Ciebie jedynym wyznacznikiem wartosci jest miejsce publikacji danego komiksu, to rzeczywiscie, zaznacz sobie "ignoruj" na 90% zawartosci tego forum i ogranicz swoja obecnosc do "jedynego slusznego dzialu", zamiast blakac sie po tematach, ktore sa ci niemile i wywoluja u Ciebie jakas dziwna frustracje.
Przykro mi, że Likwidator, Wilq, Scienta Occulta, Jeż Jerzy średnio mi się podobają a w całkowity undeground komiksowy w Polsce nie mam ochoty wchodzić,
[size=78%]No cóż wyszło, że najwyrazniej jestem jednak komiksowym faszystą. [/size]
A jaka to różnica czy undeground czy zdobywca nagród itp.? Ważne, żeby Tobie się podobało prawda?
Taki Bler (czytałeś?) nie jest to pozycja znana na świecie, ale naprawdę bardzo dobra seria.
Zamykanie się na jakiś kraj, bo "Panie, w Ameryce to mają komiksy) nie prowadzi do niczego dobrego. To tak jak to co przerabialiśmy jakiś czas temu, że ktoś nie kupuje komiksów jak kosztują powyżej 40zł...
Szufladkowanie samego siebie to nie jest dobry pomysł, nie idź tą drogą :wink:
A jaka to różnica czy undeground czy zdobywca nagród itp.? Ważne, żeby Tobie się podobało prawda?
Taki Bler (czytałeś?) nie jest to pozycja znana na świecie, ale naprawdę bardzo dobra seria.
Zamykanie się na jakiś kraj, bo "Panie, w Ameryce to mają komiksy) nie prowadzi do niczego dobrego. To tak jak to co przerabialiśmy jakiś czas temu, że ktoś nie kupuje komiksów jak kosztują powyżej 40zł...
Szufladkowanie samego siebie to nie jest dobry pomysł, nie idź tą drogą :wink:
Tak ważne, żeby było w moim guście. Bler nie czytałem, ale mogę sprawdzić, tą pozycję, jeśli polecasz mi ją, jako coś wartego uwagi.
Ja myślę, że kryterium powinno być proste (przy najmniej ja tak mam) - biorę do ręki album i albo mi się podoba albo nie. W pierwszej kolejności kreska - scenariusz później. To - czy autor jest z tamtąd czy owąd - guzik mnie obchodzi. Albo robi fajne rzeczy, które mnie interesują (np. taki tu przywolany Bler) albo nie. I koniec. Pisanie - ten gorszy bo z POlski a ten nie bo Francuz - to głupota. I tyle.
Nie chodzi o kraj ale uznanie na świecie - zaczyna się od wierzchołka góry a nie szuka po niszachFilmy też oglądasz tylko te co dostały Oscara? :roll:
Filmy też oglądasz tylko te co dostały Oscara? :roll:tak, staram się oglądać wszystkie które dostały nominację do Oscara (nie anglojęzyczne również) + to co jest w sferze moich zainteresowań + to co polecili moi znajomi z podobnym gustem (czytaj - nie zawiodłem się na wcześniejszych poleceniach) - nie jestem w stanie (tak samo jak z komiksami przeczytać) obejrzeć wszystkiego - czymś się muszę kierować - zwiastunów zazwyczaj nie oglądam bo często zwiastun to jedyne fajne momenty w filmie.
tak, staram się oglądać wszystkie które dostały nominację do Oscara (nie anglojęzyczne również) + to co jest w sferze moich zainteresowań + to co polecili moi znajomi z podobnym gustem (czytaj - nie zawiodłem się na wcześniejszych poleceniach) - nie jestem w stanie (tak samo jak z komiksami przeczytać) obejrzeć wszystkiego - czymś się muszę kierować - zwiastunów zazwyczaj nie oglądam bo często zwiastun to jedyne fajne momenty w filmie.Jeśli będziesz wybierał filmy według swojego klucza, to ominą Cię takie filmy jak: "Dzikość serca", "Mulholland Drive", "Big Lebowski", "Lśnienie"... wymieniać dalej? To samo tyczy się komiksów, jeśli uważasz że dobre są tylko te, które dostały nagrodę Eisnera, albo Inkpota... to ja nie mam więcej pytań.
Jeśli będziesz wybierał filmy według swojego klucza, to ominą Cię takie filmy jak: "Dzikość serca", "Mulholland Drive", "Big Lebowski", "Lśnienie"... wymieniać dalej? To samo tyczy się komiksów, jeśli uważasz że dobre są tylko te, które dostały nagrodę Eisnera, albo Inkpota... to ja nie mam więcej pytań.
Jeśli będziesz wybierał filmy według swojego klucza, to ominą Cię takie filmy jak: "Dzikość serca", "Mulholland Drive", "Big Lebowski", "Lśnienie"... wymieniać dalej? To samo tyczy się komiksów, jeśli uważasz że dobre są tylko te, które dostały nagrodę Eisnera, albo Inkpota... to ja nie mam więcej pytań.jeśli będziesz czytał ze zrozumieniem, to zauważysz fakt że nie użyłem słowa tylko a nawet wymieniłem inne sytuacje. I nie ominęły mnie "Mulholland Drive", "Big Lebowski", "Lśnienie" .... wymieniać dalej ? ("dzikość serca" mnie ominęła - naprawdę nie da się wszystkiego obejrzeć). Wymieniasz zresztą filmy które zdobyły inne nagrody, odniosłem się do Oscara gdyż graves zasugerował że oglądam tylko zwycięzców Oscara (tak 2 filmy rocznie) nie wiem na jakiej podstawie więc rozszerzyłem dość mocno ten zakres... Sorry miałem wymienić wszystkie gatunki w których się obracam , wszystkie nagrody i wszystkich znajomych którymi się sugeruje żebyś nie patrzył wąskotorowo ?
napisałem "staram się oglądać" co nie znaczy, że oglądam wszystkie. Titanica obejrzałem tylko ze względu na moją kobietę.
ale za to obejrzy Titanica :wink: Mulholland Drive" - genialny film.
W sumie każdy z nas ma jakiś klucz według, którego czyta. Kolega wybrał akurat taki, ma do tego prawo :smile:
napisałem "staram się oglądać" co nie znaczy, że oglądam wszystkie. Titanica obejrzałem tylko ze względu na moją kobietę.
No właśnie, każdy ma do tego prawo, poza tym coś co się jednemu spodoba to niekoniecznie drugiemu, kwestia gustu.
zaproponuj lepszy klucz. Wszyscy są zdziwieni a nikt nie zaproponuje czegoś lepszego
Otóż to, a z gustami się podobno nie dyskutuje. Myślę, że żadnego użytkownika nie dziwi, że masz klucz, trochę dziwne może być tylko to, że akurat taki.
Co do Titanica to wstyd się przyznać, ale też oglądałem. Młody byłem... :wink:
zaproponuj lepszy klucz. Wszyscy są zdziwieni a nikt nie zaproponuje czegoś lepszego
(ok rozumiem, że pewne fajne rzeczy mnie ominą, ale chyba nie ma takiego człowieka który ma tyle czasu aby obejrzeć wszystkie fajne filmy czy przeczytać wszystkie dobre komiksy- no chyba, że nie masz znajomych rodziny albo masz bogatego tatusia i nie musisz nic w życiu robić)
nie bylo do Ciebie - raczej o hipotetycznym czlowieku ktory przeczyta wszystko, jeśli źle sie wyrazilem i Cie urazilem to przepraszam. Czyli rozumiem ze zaglądasz do każdego wydanego komiksu w Polsce ? Ja niestety musze zrobic wstepna selekcje. Nie jestem w stanie zajrzeć do każdego wydanego w Polsce filmu, ksiazki lub komiksu.
Nie da się. Każdy ma taki jaki jest dla niego najlepszy. Jedni kupują same "The best", inni do 40zł, jeszcze inni nie kupują "trykociarzy". Moim kluczem jest to, że rzucam okiem na scenariusz, jeśli mnie zainteresuję to patrze na kreskę i to wszystko. Kupuje albo nie. Cena, pochodzenie autora, rok wydania, to czy wszystkim się podoba czy od razu jest skreślony itp nie mają żadnego znaczenia. Taki jest mój klucz.
Mam też kilku autorów, których kupuje w ciemno bez względu na wszystko.
ale ja nic takiego nie pisałem więc nie do mnie to zdanie chyba. Ja to rozumiem o czym pisałem w jednym z poprzednich postów.
zaproponuj lepszy klucz. Wszyscy są zdziwieni a nikt nie zaproponuje czegoś lepszegoJesli dla Ciebie Oscary dostaja dwa filmy rocznie, to gratuluje :/
Czyli rozumiem ze zaglądasz do każdego wydanego komiksu w Polsce ? Ja niestety musze zrobic wstepna selekcje. Nie jestem w stanie zajrzeć do każdego wydanego w Polsce filmu, ksiazki lub komiksu.
nie bylo do Ciebie - raczej o hipotetycznym czlowieku ktory przeczyta wszystko, jeśli źle sie wyrazilem i Cie urazilem to przepraszam.
No właśnie w tym jest problem że też mam swoich ulubionych autorów, serie które kupuje bez względu na wszystko - i nie wszystko jest kupione, a z tego co jest kupione nie wszystko przeczytane, i dlatego rzadko rozszerzam pole moich zainteresowań, a jeśli rozszerzam to na tytuły raczej pewne (do tej pory nawet sambre nie zostało przeze mnie przeczytane - z tego co tu czytałem komiks świetny, Biały Lama - też mi się obiło że dobre to jest - został sprzedany bez przeczytania gdyż potrzebowałem akurat trochę gotówki, raczej się obracam na razie w takich rzeczach, po co mam szukać gdzieś głęboko gdy klasyka czeka na swoją kolej ?)
Broń Boże...chciałbym, ale finanse nie pozwalają. Tak jak napisałem, mam kilku autorów, których kupię wszystko bez zaglądania w scenariusz i rysunki.
Co do reszty, jeśli mnie "czymś" zainteresuje to nie szukam żadnych informacji tylko kupuje. Jeśli natomiast szukam jakiegoś tytułu do zakupu, to sprawdzam po krótce (ale w minimalnym stopniu, bo nienawidzę psuć sobie zabawy przed lekturą) o czym jest i sprawdzam dwie, trzy strony tak jak na gildia.pl jest i podejmuję decyzję czy kupować czy nie. Zdarza mi się nie trafić z tytułem, ale takie ryzyko wkalkulowane, Za to jak się uda natrafić na coś fajnego to jestem bardzo szczęśliwy.
Trzecia grupa jest taka, że zdarza mi się kupić komiks ze względu na jakość wydania i na to, że fajnie wygląda na półce :smile:
Tak wygląda moja wstępna selekcja.
ps nie ma za co przepraszać, ale miło, że wyjaśniłeś :wink:
Jesli dla Ciebie Oscary dostaja dwa filmy rocznie, to gratuluje :/to była odpowiedź na post gravesa, napisałem o nominacjach również, kategoria najlepszy film roku jest tą która mnie NAJBARDZIEJ interesuje. Nie jestem zainteresowany Oscarami za najlepszą ścieżkę dźwiękową, czy za najlepsze kostiumy (czy jakie tam są te poboczne kategorie)
Klucz "oscarowy" skutecznie wyklucza wiele wartosciowych filmow (jakbys nie zauwazyl to jestkjeszcze kilka festiwali na swiecie, ktore kreuja zupelnie inny obraz wspolczesnego kina, niz to co lansuja przedstawiciele amerykanskiej akademi)po 1. "odniosłem się do Oscara gdyż graves zasugerował że oglądam tylko zwycięzców Oscara (tak 2 filmy rocznie) nie wiem na jakiej podstawie więc rozszerzyłem dość mocno ten zakres... Sorry miałem wymienić wszystkie gatunki w których się obracam , wszystkie nagrody i wszystkich znajomych którymi się sugeruje żebyś nie patrzył wąskotorowo ?"
A skoro juz jestesmy przy Oscarach, serio ogladasz filmy nominowane nieanglojezyczne? To jak ci sie podobał np. Hearat Shulayim? albo Monsieur Lazhar?użyłem magicznego zwrotu "staram się oglądać wszystkie które dostały nominację do Oscara (nie anglojęzyczne również)" czego nie rozumiesz w słowie STARAM? Znaczy ono dla Ciebie, że już obejrzałem wszystkie takie filmy ? Wiesz ile ich jest ? Sorry ale te filmy też przechodzą jakąś selekcję i nie twierdzę, że wszystkie są świetne, ale jakiś target już jest.
Ale co Wy tak przesluc**jecie, kazdego kto jest krytycznie nastawiony do rodzimego komiksu. Co Picemi czytal, co Picemi ogladal, co Picemi robil dzis rano, dzizas. Niech gosc oglada i czyta co chce, ma prawo dobierac sobie lektury wg jakiegos klucza. Moim zdaniem Jego posty sa bardzo sensowne. Moim zdaniem zwolennicy polskiego komiksu powinni zdac sobie sprawe, ze konkurencja o czytelnika w Polsce jest przeogromna i dlatego krajowi autorzy powinni skupic sie na tworzeniu komiksow na swiatowym poziomie. Tylko tak mozna przyciagnac czytelnikow. Jezeli nie udaje sie w Polsce, trzeba sprobowac swoich sil w innych krajach. Nie chce tu wychodzic na jakiegos obronce Picemiego czy Milego90, ale ja naprawde jestem w stanie zrozumiec ich tok myslenia. Nasz ryneczek przez ostatnie ponad 10 lat nadrabial zaleglosci i ludzie zostali zasypani mnostwem swietnych albumow zagranicznych. Dlatego rozumiem, czemu nasi tworcy ida troszke w odstawke. Ludzie chca w pierwszej kolejnosci przeczytac te zagraniczne hiciory, taka jest brutalna prawda. Oczywiscie po jakims czasie moga zorientowac sie, ze jednak cos tam naprawde ciekawego z rodzimego rynku ominelo ich. Ja uwiebiam komiksy Sledzia, na jakims etapie Produkt i komiksy w tym magazynie utrzymaly mnie przy moim hobby, ale naprawde rozumiem, ze komus Sledz moze nie podchodzic. Wiecej wyrozumialosci, trzeba wsluchiwac sie w glos czytelnikow, bo to czesto nie sa jacys idioci. Sam znam ludzi, ktorzy nie ogladaja polskich filmow, a mimo to w temacie kinematografii sa obcykani jak malo kto. Nie wiem, sa autorzy ktorzy robia komiksy i ich wytwory calkiem dobrze radza sobie na naszym ryneczku. Za duzo jest IMO pretensji do czytelnikowodnosząc się konkretnie - nie przeczytałem jeszcze nawet Ligi Niezwykłych Dżentelmenów czy wielu innych a próbuje się mnie przekonywać do Gawronkiewicza, Śledzia, itd. Nie chce nikomu naprawdę umniejszać ale chyba jest oczywisty priorytet między Panem Alanem M. a Polskimi twórcami
pzdr
jeśli czytasz moje posty nie kierowane do Ciebie to czytaj je wszystkie a nie wybiórczo żebyś się miał do czego przywalić
po 2. Przypuszczam, że najlepszym dla Ciebie festiwalem jest ten w bollywodzie patrząc jakie filmy wymieniłeś niżej (pewnie stamtąd pochodzą)- ja ich nawet nie znamużyłem magicznego zwrotu "staram się oglądać wszystkie które dostały nominację do Oscara (nie anglojęzyczne również)" czego nie rozumiesz w słowie STARAM? Znaczy ono dla Ciebie, że już obejrzałem wszystkie takie filmy ? Wiesz ile ich jest ? Sorry ale te filmy też przechodzą jakąś selekcję i nie twierdzę, że wszystkie są świetne, ale jakiś target już jest.
To cos slabo sie starasz, w odroznieniu od Ciebie wiem ile jest nominowanych w tej kategorii, ostatnio dokladnie piec, czyli jak dodasz te dwa anglojezyczne, ktore laskawie uznajesz za godne uwagi, to juz rzeczywiscie masz co ogladac przez caly rok.coś słabo się starasz od 2010 roku jest nominowanych 10 filmów do oscara (teraz 9 ?) plus 5 obcojęzycznych. Te 2 filmy rocznie to była ironia do komentarzu gravesa który spytał czy oglądam zwyciężców oscara tylko - chyba się nie zrozumieliśmy. poza tym oscary są przyznawane od roku 1929 - to tak jak z komiksami - mnóstwo zaległości. Nie wiem czy nie widzisz czy nie chcesz widzieć (naprawdę myślisz że perfidnie pomijając moje wypowiedzi zrobisz ze mnie oprócz ignoranta, betonu, komiksowego faszysty jeszcze debila ?) ale pisałem również o zainteresowaniach + to co znajomi polecili - to już dodaje dość pokaźną pulę z której i tak nie jestem w stanie obejrzeć wszystkiego.
BTW te "bollywodzkie" to filmy nominowane do Oscara, jeden z Izraela, drugi z Kanady :/
coś słabo się starasz od 2010 roku jest nominowanych 10 filmów do oscara (teraz 9 ?) plus 5 obcojęzycznych. Te 2 filmy rocznie to była ironia do komentarzu gravesa który spytał czy oglądam zwyciężców oscara tylko - chyba się nie zrozumieliśmy. poza tym oscary są przyznawane od roku 1929 - to tak jak z komiksami - mnóstwo zaległości. Nie wiem czy nie widzisz czy nie chcesz widzieć (naprawdę myślisz że perfidnie pomijając moje wypowiedzi zrobisz ze mnie oprócz ignoranta, betonu, komiksowego faszysty jeszcze debila ?) ale pisałem również o zainteresowaniach + to co znajomi polecili - to już dodaje dość pokaźną pulę z której i tak nie jestem w stanie obejrzeć wszystkiego.Ach, czyli jestes na etapie nadrabiania zaleglosci z nominowanymi do Oscara od 1929 roku? SZACUN (zupelnie serio, skoro podjales sie takiego uzupelnienia swojej edukacji filmowej), jak rozumiem historie komiksu tez tak podganiasz? To w sumie fajnie, bo jak juz podgonisz to pogadamy sobie o srodkach narracyjnych stosowanych w "Gasoline Alley" albo o roznicach graficznych miedzy "Dream of the Rarebit Fiend" a "Little Nemo".
Co do Kanady i Izraela - napisałem że nie znam tych filmów
Filmy też oglądasz tylko te co dostały Oscara? :roll:
Już zmieniłem. Korzystałem z Twojego postu, w którym zacytowałeś tamta wypowiedź jako szablon do stworzenia swojego posta i tak wyszało. Niezauważyłem. Przepraszam.
graves.
Tak się zastanawiam od dłuższego czasu jakie jest zdanie twórców i samych czytelników w dwóch kwestiach.
- Zgrywanie skanów komiksów, które już się u nas nie ukażą np. TM Semic
- Udostępnianie komiksów/anime, które u nas się nie ukazały, a w razie wydania na rynku polskim usuwania ich
Uzyskanie od wydawców praw do publikowania ich komiksów w wersjach elektronicznych, w polskim przekładzie, oczywiście za cenę wyraźnie niższą od wydania papierowego. Podejrzewam jednak, że to nierealne.A to mogłoby być dobre rozwiązanie np. dla niesprzedających się serii (np. rozbitkowie czasu - Egmont mógłby wydać resztę jako pdf). Koszt niewielki w porównaniu z drukiem a zarobek jakiś by na pewno był. I na serwerze leży, miejsca nie zajmuje w magazynie.
Moim zdaniem jakby ludzie kupowali komiksy, a nie ściągali z Internetu (mam na myśli np: chomikuj.pl) to zyskaliby uczciwi posiadacze (cena byłaby niższa) i wydawnictwa (większy zysk). Taka jest prawda...
Batmana kupi np: 500 osób, a ściągnie 50.000. Mało o tym dyskutuje się ale tak to wygląda.
oczywiscie okazuje sie, ze nawet "co laska" to dla wielu wciaz za drogo?
Spróbuj tak wydać swój następny nowy komiks. Ludzie Cie zaskoczą...
Kilka błędów tego projektu o którym mówiłeś:
1) To nie co łaska jak jest cena minimalna (ile za pogrzeb, proszę księdza? co łaska, ale minimum 150 - dialog prawdziwy, byłem, świadkiem)
A dlaczego to ma znaczenie:
Wpisując wartość minimalną oraz proponowane kwoty wpłat dajecie psychologiczny próg ile ten komiks jest dla was wart
A ludzie dadzą więcej i docenią bardziej jeśli najpierw będą musieli ocenić ile taki pakiet jest dla nich wart
oczywiście znajdą się oszołomy co zapłacą 0,01 $ ale przecież nie chodzi o to że "nie pozwolę nikomu czytać mojej pracy za centa" - przecież i tak jak będzie chciał to przeczyta za 0 centów. Większość ludzi ma chęć płacić tyle ile się należy (w ich ocenie) dla wielu ludzi to będą duże kwoty. suma sumarum i tak byście wyszli lepiej (MOIM ZDANIEM!!!)
2) pokazywanie poszczególnych wpłat i maksymalnych - zostawcie sumę wpłat, ale ilość pakietów i wpłaty indywidualne to błąd z powodow wyzej wymienionych. ludzie chcą i umieją sami decydować. ludzie was zaskoczą
3) żadne odgrzewane kotlety - jak już mówiłem -wiekszość z tych kto miał mieć to ma w papierze - to nie ameryka - na wcześniej wydanych komiksach nikt się nie dorobi
Nie chodzi mi o zaczynanie kłótni
Fajny projekt, ale MOIM ZDANIEM wymaga dogrania detali
-na chwile obecna wyniki sa (zdaje sie?) lepsze niz "klasyczna" dystrybucja cyfrowa (ale to juz musialby sie wypowiedziec np. Sledziu albo Szymon Holcman)
w związku z tym wróćmy do twojego pierwszego posta dziś rano i powiedz mi jeszcze raz o co chodziło z tym komentarzem?
pierwsza tego typu proba w krajowych internetach i oczywiscie okazuje sie, ze nawet "co laska" to dla wielu wciaz za drogo:
http://www.wykop.pl/link/1681638/comicsrage-org-komiksy-za-co-laska/ (http://www.wykop.pl/link/1681638/comicsrage-org-komiksy-za-co-laska/)
pierwsza tego typu proba w krajowych internetach i oczywiscie okazuje sie, ze nawet "co laska" to dla wielu wciaz za drogo:pojawił się w temacie o piractwie
http://www.wykop.pl/link/1681638/comicsrage-org-komiksy-za-co-laska/ (http://www.wykop.pl/link/1681638/comicsrage-org-komiksy-za-co-laska/)
-na chwile obecna wyniki sa (zdaje sie?) lepsze niz "klasyczna" dystrybucja cyfrowatotalnie zbiły mnie zx pantałyku, bo pozornie sobie wtedy przeczysz
widocznie jestem p***bany, skoro cos mi "nie bangla" w takiej sytuacjibardziej wygląda na dramatyzowanie niż precyzowanie (ale to pewnie ja to tak tylko odbieram, więc przepraszam)
wyjaśniam:
twój post pojawił się w temacie o piractwie
Na pierwszy rzut oka nie bardzo tu pasuje
Sprawa nr 3:
Nie wiem czemu kilku hejterów miałoby zmienić moje zdanie w tej sprawie. zawsze kilku takich się znajdzie, ale jak już mówiłem Ci co chcą kupić to wspaniale tych hejterów równoważą
Idea świetna, a o każdej takiej idei parę osób zawsze sie w Polsce tak wypowiada
a jesli kogos zle do mnie to nastawia.. trudno, taki juz moj los ;(
myślę, że akurat w tym jest Ci po drodze z tymi których dziś rano zacytowałeś
szkoda, bo jako twórca miałbyś pewnie do przekazania wiele ciekawych i interesujących czytelników informacji
ale może się nie znam, może forma/poza "buca" pomaga sprzedawać komiksy... U Liefelda działa (jakoś tam)...
Chyba, że taki jest twój cel... Jak tak to szanuję to
Pozwolę sobie odkopać ten temat, bo ciekawi mnie opinia zwłaszcza zagorzałych przeciwników piractwa na jedną kwestię. Wątek przejrzałem pobieżnie, więc przepraszam, jeśli ta sprawa już była poruszana, a mi umknęła - ale chyba tak nie jest. Wiem, że zahaczono o tę kwestię, ale szerzej jej nie przedyskutowano.
Najłatwiej będzie chyba wziąć na warsztat piractwo filmowe. Zwrócono już w tym wątku na kwestię trailerów, które z reguły składają się z kilku najlepszych scen, często jedynych godnych uwagi w całym filmie. Do tego dochodzą sponsorowane recenzje, reklamy, itp., czyli jednym słowem mówiąc gigantyczna machina zwana marketingiem. W marketing pompowane są ogromne pieniądze, a przecież marketing to nic innego, jak tylko okłamywanie klientów i próba wykreowania w nich potrzeby kupienia produktu. Dziwi mnie, że pomstując na nieuczciwość piratów, jednocześnie przymyka się oko na tego typu - w gruncie rzeczy również nieuczciwe - działanie. Każdy film w zapowiedziach i na plakatach prezentowany jest jako majstersztyk, kamień milowy kinematografii, a zdecydowana większość z nich to po prostu miernota. Ja osobiście nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wyszedłem z kina zauroczony. Parę razy otrzymałem film w miarę ok, ale w zdecydowanej większości przypadków miałem poczucie wyrzucenia kasy w błoto. Dlatego też w żadnym wypadku nie potępiam piratów, a wręcz przeciwnie - uważam, że ich działania są sprawiedliwą odpłatą za, excuse moi ( :wink: ), dymanie mnie na kasę przez producentów filmowych.
Podobnie rzecz się ma z komiksami, a w szczególności z komiksami amerykańskimi, gdzie rynek jest naprawdę przeogromny, a komiksów wydaje się każdego miesiąca całe masy. No i zdecydowana większość tych historii to po prostu chałtura. Sami zresztą dobrze wiecie. Każdy numer jednak marketingowo przedstawiony jest jako absolutny "musiszmieć". Czyż nie jest to najzwyklejsze w świecie, ordynarne oszustwo? Tak z czysto moralnego punktu widzenia. Do tego dochodzi jeszcze, wspomniana w tym wątku, praktyka stosowania crossoverów, czym de facto zmusza się czytelnika do sięgnięcia po serię, po którą niekoniecznie ma on ochotę sięgać. Tu mam opinię podobną jak wyżej - piractwo dla takich wydawców jest po prostu sprawiedliwą odpłatą za ich niecne praktyki :smile:
Jeśli uważam, że coś jest słabe to po prostu po to nie sięgam. Po co kraść coś co z góry się zakłada, że będzie złe?!
Ale ja właśnie mówię o dokładnie odwrotnej sytuacji, bo po obejrzeniu pierwszego z brzegu trailera można śmiało domniemywać, że mamy do czynienia z co najmniej dobrym filmem.
No i zdecydowana większość tych historii to po prostu chałtura.
Poza tym, każdy rozsądnie myślący człowiek wie, że każda reklama koloryzuje rzeczywistość, wyolbrzymiając zalety danego produktu. Jeśli ktoś ma tak niedojrzały i bezkrytyczny umysł, że wierzy wszystkiemu, co usłyszy w reklamie, to po części sam jest sobie winien.
Od rzeczowej opinii na temat dzieł kultury są recenzje, a nie reklamy.
Stosując Twoje rozumowanie, można by powiedzieć, że nie ma nic złego w kradzieży paru butelek płynu do mycia naczyń ze sklepu, bo przecież w reklamie mówili, że zmywa najlepiej na świecie, a nie zmywa...
Napisałeś:
więc jak to jest?
Czyli ofiara oszustwa jest winna, bo była naiwna?
Recenzja jest zwykle opisem subiektywnych odczuć, a te nie muszą pokrywać się z np. moimi.
Chyba się nie zrozumieliśmy, więc doprecyzuję. Nie próbuję usprawiedliwić piractwa, ale cieszę się ze sprawiedliwej odpłaty, jaką dostają od piratów oszuści. Posługując się Twoim przykładem - gdybym kupił bezużyteczny płyn do mycia naczyń i nie mógł go zareklamować, cieszyłbym się, gdyby nieuczciwego sprzedawcę spotkała kara, np. w postaci kradzieży przez kogoś paru butelek. Teraz jasne?
marketing "wyższa szkoła" handlu, polegająca na dbałości o jakość i opakowanie produktu, badaniu i kształtowaniu rynku, na analizie psychologii konsumenta i umiejętności wpływania na nią, na budzeniu potrzeb społ. i reklamie; wszystkie dziedziny działalności przedsiębiorstwa mające na celu stworzenie i odkrycie potrzeb konsumentów, zaspokojenie tych potrzeb towarami i usługami, które mogą konkurować na rynku, zapewniając sprzedaż ciągłą oraz rentowność przedsiębiorstwa.(źródło: "Słownik wyrazów obcych" Kopalińskiego)
1) formowanie smaku literackiego 2) popularyzacja poszczególnych utworów i tendencji 3) informacja, zapoznawanie z nowościami(źródło: "Język polski - Encyklopedia w tabelach").
W pierwszym przypadku piszę o filmach, w drugim o komiksach. Dodam też, że stwierdziłem, iż te przypadki są PODOBNE, nie identyczne.
Wydaje mi się, ze nasz spór wynikł w dużej części z naszych rozbieżnych definicji marketingu. Otóż Ty zakładasz, że każdy marketing jest nieetyczny. Ja zaś skłonny jestem podpisać się pod poniższą definicją:
(źródło: "Słownik wyrazów obcych" Kopalińskiego)
I w moim ujęciu istnieje marketing etyczny i nieetyczny. Nieetyczne byłoby np. reklamowanie "Avengers" słowami: "Zobaczcie nowe przygody Wolverine'a". Bardzo, bardzo podejrzane etycznie byłoby też reklamowanie Avengers słowami "Zobaczcie Thanosa!". Nieetyczny marketing potępiam na równi z piraceniem komiksów i filmów.
Jednak w Twoich wcześniejszych postach wyraziłeś zdenerwowanie tym, że film reklamowany jest jako dobry, a wg Ciebie (lub innych odbiorców) dobrym się nie okazuje. No cóź, tu już wkraczamy na terytorium opinii. Nie możesz (i nikt nie może) być zły na twórców filmu, że mają oni o swoim dziele inną opinię niż Ty.
Nie zgadzam się jednak zdecydowanie z Twoim punktem widzenia na piracenie filmów jako odpłatę dla nieuczciwych, Twoim zdaniem, twórców. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak możesz negatywnie oceniać jakieś zjawisko (bo wnioskuję, że tak się odnosisz do piractwa w ogóle), a jednocześnie być zadowolonym, gdy do niego dochodzi.
Najłatwiej będzie chyba wziąć na warsztat piractwo filmowe. Zwrócono już w tym wątku na kwestię trailerów, które z reguły składają się z kilku najlepszych scen, często jedynych godnych uwagi w całym filmie
Ja osobiście nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wyszedłem z kina zauroczony. Parę razy otrzymałem film w miarę ok, ale w zdecydowanej większości przypadków miałem poczucie wyrzucenia kasy w błoto. Dlatego też w żadnym wypadku nie potępiam piratów, a wręcz przeciwnie - uważam, że ich działania są sprawiedliwą odpłatą za, excuse moi ( (http://www.forum.gildia.pl/Smileys/bb/wink.gif) ), dymanie mnie na kasę przez producentów filmowych.
Definicja marketingu jest jedna i ja jej nie kwestionuję. Ale ta definicja jest po prostu eleganckim opisem oszustwa. Wpływanie na konsumenta, kreowanie w nim potrzeby, której wcześniej nie miał jest manipulacją.
Jeśli natomiast chodzi o moje podejście do piractwa (o ile w ogóle kogoś ono obchodzi), to ja wcale nie potępiam tego zjawiska, a wręcz przeciwnie. Sam się tym nie zajmuję, ale popieram wolny Internet.
Poza tym walka z piractwem to walka z wiatrakami, a często także bardziej kosztowna, niż ewentualne straty z niego wynikające. [...] Metodą kija z piractwem i tak się nie wygra, lepiej przyjąć, że takie zjawisko istnieje i starać się do niego dostosować.
I tu również przykład (w odpowiedzi na pytanie co proponuję w zamian) - gry komputerowe. Gdy piractwo kwitło w Polsce na dobre na bazarach, ceny gier komputerowych były horrendalnie wysokie. Gdy spadły do dzisiejszego, rozsądnego poziomu, okazało się, że najzwyczajniej w świecie ludziom nie opłaca się korzystanie z pirackich gier i obecnie to zjawisko jest marginalne. Podobnie rzecz się ma z muzyką - niektóre firmy zdecydowały się na udostępnianie mp3 w niskich cenach, co na pewno zredukowało poziom piracenia muzyki. Tą drogą trzeba iść, a nie toczyć pianę i grzmieć jacy to biedni są ci wydawcy (w większości gigantyczne korporacje z milionowymi zyskami), ponoszący gigantyczne straty w zw. z piractwem.
Być może jestem idealistą, ale trudno mi zaakceptować istnienie zjawiska, które uważam za nieetyczne, i którego zabraniają przepisy prawa polskiego i międzynarodowego. Co do kosztów, mam odmienne zdanie. Być może firma wyda na ukaranie paru piratów więcej, niż wynosi wartość skradzionych przez nich towarów, ale w dłuższej perspektywie może to być dla niej korzystne finansowo, gdyż taka akcja odstraszy innych od piratowania ich wyrobów.
I tu musisz podać jakieś konkretne dane, bo ja np. mam odczucie, że piractwo muzyczne nadal ma się świetnie. Istnieje grupa ludzi, którzy po prostu nie chcą płacić i nawet tanie dobra nie będą dla nich przekonujące. Na fanpage'u WKKM pewna osoba chwali się czytaniem pirackich plików i kiedyś stwierdziła, że przecież nie będzie wywalała 30 zł na komiks ("Thorgala" z Hachette).
Poza tym, łatwo usprawiedliwiać piractwo walką z odpersonalizowaną korporacją, ale trzeba sobie uświadomić, że szkodzi ono zwykłym ludziom. Pracownikom księgarni, sklepów komiksowych czy muzycznych, którym spada sprzedaż. Pracownikom kin, którym spadają zyski. Drukarzom i fachowcom od tłoczenia płyt. Korektorom, tłumaczom, grafikom, dostawcom, także twórcom. Mniejsza sprzedaż danego dzieła uderza przede wszystkim w nich, a nie w wielkie korporacje i prezesów.
Wydaje mi się, że piszę po polski, jasno i klarownie
Garf - bardzo możliwe, że jest jakiś problem z definicją, ale to raczej nie ja mam ten problem. Lubujesz się w definicjach, więc proszę bardzo - za Wikipedią: Manipulacja (łac (http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81acina). manipulatio – manewr, fortel, podstęp) – w psychologii (http://pl.wikipedia.org/wiki/Psychologia) oraz socjologii (http://pl.wikipedia.org/wiki/Socjologia) forma wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli (http://pl.wikipedia.org/wiki/Wolna_wola) realizowała cele manipulatora.
I ja tak właśnie rozumiem termin "manipulacja". Cel wcale nie musi być ukryty.
Nie napisałem też, że nie każdy marketing jest nieetyczny, tylko że nie zakładam, iż każdy jest nieetyczny. Napisałem też dlaczego.
Definicja marketingu jest jedna i ja jej nie kwestionuję. Ale ta definicja jest po prostu eleganckim opisem oszustwa.
Zresztą w Polsce prawo penalizuje wyłącznie udostępnianie pirackich utworów - wykorzystywanie ich do prywatnego użytku, jakkolwiek nielegalne, jest bezkarne. Bez sensu. Dlatego proponuję skupić się jednak mimo wszystko na kwestiach moralnych problemu, a nie prawnych.
Motyl - chyba nie przeczytałeś uważnie moich postów, albo zrobiłeś to bez zrozumienia, bo wtedy byś wiedział, że:
Jeśli chodzi o automatyzację: mała księgarnia czy sklep muzyczny padnie z powodu małej sprzedaży, a nie automatyzacji.
Ma to jednak pewien sens, gdyż osoba, która posiada 1 nielegalny egzemplarz, uczyniła mniej szkody producentowi, niż ktoś, kto wrzucił utwór do sieci, umożliwiając powielenie go w nieskończoność. Poza tym, sprawa wygląda inaczej w przypadku nielegalnego oprogramowania komputerowego - tu samo posiadanie go też jest przestępstwem.
Raczej z powodu niemożności konkurowania z dużymi księgarniami, czy dużymi sklepami muzycznymi - gdzie m.in. automatyzacja występuje. A poza tym szereg innych czynników, jak np. możliwości atrakcyjnych promocji, ograniczania kosztów przesyłki, uzyskiwania lepszych rabatów, itp. Sądzę, że ewentualne wyeliminowanie piractwa nic by tutaj nie zmieniło.
I ja na tę właśnie niespójność przepisów zwracam uwagę. Zapomniałem o tymże właśnie oprogramowaniu - a czym się różni w takim razie szkoda producenta oprogramowania od szkody producenta filmu, skoro prawo inaczej traktuje piracenie tych dwóch?
Fajnie jednak, że zwróciłeś uwagę na niską szkodliwość "piractwa detalicznego". Czyli jednak coś w tym jest :smile: Ale to już było dyskutowane w tym wątku, więc chyba nie ma sensu do tego wracać.
Ja w ogóle na marketing uwagi nie zwracam, bo uważam go za oszustwo. A trailery oglądam tylko wtedy, gdy się nudzę - w przeciwnym razie szkoda mi na nie czasu. Nie sugeruję się nimi w żaden sposób. W doborze filmów natomiast kieruję się swoim gustem, wypracowanym przez lata doświadczeń. I niestety ostatnimi czasy najczęściej się rozczarowuję. Jeśli to mentalność 7-latka, to trudno - niezależnie od tego nie rozumiem, czemu tak bardzo interesujesz się moim osobistym podejściem do wyboru filmów. Dyskutujemy tu o piractwie, a nie o mnie, nie offtopuj, nie trolluj.Ale to nie wina marketingu, tylko tego, że z każdym rokiem jesteś coraz starszy i coraz bardziej wyrobiony. W ciągu siedmiu lat obejrzałeś już tyle filmów, przerobiłeś już mnóstwo historii pokazywanych na tysiące sposobów, opatrzyły ci się prawie wszystkie klisze stosowane w filmografii, że coraz bardziej jesteś 'zblazowany' i coraz mniej u ciebie ciar występujących w związku z zobaczeniem czegoś oryginalnego. Dotyczy to nie tylko ciebie, ale każdego z nas. Co więcej - piractwo sprawia że owo 'zblazowanie' następuje szybciej. Dzisiejszy 15-latek obejrzał setki filmów, przeczytał setki komiksów, posłuchał setki płyt. 15-latek sprzed epoki internetu i piractwa w tym wieku doszedł do góra kilkudziesięciu pozycji. Do setek dobił powiedzmy w wieku 30 lat. Także współczesny 15-latek powie 'to wszystko już było, nic nowego, sama chałtura', gdzie jeszcze w latach 90-tych takie stwierdzenie mogli powiedzieć trzydziestoparolatkowie, gdyż aż do tego czasu byli zaskakiwani jakiś nowo odkrytym albumem, książką, serialem itp. Tak więc rozumiem twoje utyskiwania, aczkolwiek kierujesz je w nie w tą stronę co trzeba.
Wtedy kupujecie drugi raz ten sam program czy ściągacie pirata z netu?
Korzystamy cały czas z darmowego OpenOffice'a.
Ja bym w takiej sytuacji kupił. Nie używam żadnego nielegalnego oprogramowania. W dzisiejszych czasach na dłuższą metę się to nie opłaca. Pirackie oprogramowanie ma masę luk, które hakerzy wiedzą jak wykorzystać. Z takim oprogramowaniem ciężko czuć się bezpiecznym.
Niestety nie ma wszystkich funkcji (albo sa one o wiele bardziej ukryte i mniej intuicyjne niż w wersji płatnej), a zresztą nie do końca o to pytałem :wink:
Niestety nie ma wszystkich funkcji
albo sa one o wiele bardziej ukryte i mniej intuicyjne niż w wersji płatnej
Korzystamy cały czas z darmowego OpenOffice'a.
Czy wobec tego możemy jednoznacznie potępić tego pierwszego? Który z nich bardziej przyczynia się do rozwoju bądź spowolnienia rozwoju rynku?Faktycznie, w takiej sytuacji jest to twardy orzech do zgryzienia.
Ależ to hipotetyczna sytuacja :smile:
Równie dobrze można powiedzieć, że na 100 piracących jeden jest Twoim kolekcjonerem. A reszta woli wydać 40 zloty na kino i browar, zamiast na komiks. Bo komiks ma za darmo, a browara już nie.
Łatwo można skonfrontować Twoje rycerskie wyobrażenie pirata-kolekcjonera z liczbami.
Ilości sciaganych plików cbr, a nakladem legalnych komiksów w Polsce.
Gdyby każdy, albo nawet prosta większość wydawała potem 200 pln na komiksy, nakłady tychże nie byłyby tak mizerne jak na 40 milionowy kraj.
Zmierz sie z prawdą, że piractwo niszczy rynek.
misiokles - DC i Marvel to wydawnictwa amerykańskie, których interesuje w zasadzie tylko i wyłącznie sprzedaż na terenie USA, a tam przecież ceny komiksów są znacznie niższe niż u nas, są powszechnie dostępne, a piractwo praktycznie nie istnieje.
Bzdura. Na rynku amerykańskim wychodzi tyle komiksów, że nawet bogatego amerykańskiego dzieciaka nie stać by regularnie kupować wszystko co go interesuje.
misiokles - DC i Marvel to wydawnictwa amerykańskie, których interesuje w zasadzie tylko i wyłącznie sprzedaż na terenie USA, a tam przecież ceny komiksów są znacznie niższe niż u nas, są powszechnie dostępne, a piractwo praktycznie nie istnieje.Normalnie spadłem z krzesła. :shock:
Prędzej czy później poznasz tę czy inną historię.W przypadku superbohaterów to raczej niemożliwe biorąc po uwagę to, że są to historie ciągnące się dziesięcioleci niczym "Moda na Sukces".
Sami wydawcy do tego 'zmuszają'. Co pół roku wychodzą crossovery, w których zaangażowanych jest kilka/kilkanaście serii nie licząc tie-inów. Dzieciak chce znać całą historię. Dzieciaka nie stać na wydanie tak dużych pieniędzy. Dzieciak wyda pieniążki na linie, które kolekcjonuje od dłuższego czasu a resztę sobie 'dopiraci'. Czy to takie dziwne?
Ale w Ameryce nie ma piractwa, a wszystkie skany stamtąd płynące robię illuminaci.
[/quote
Zmuszają? :smile: A Ty musisz przeczytać wszystko co wydają za oceanem? Jakieś zobowiązanie harcerskie?
Normalnie spadłem z krzesła. :shock:
Z dostępnością jest różnie. Wielu czytelników narzeka na to, że sklepy z komiksami są tylko w bardzo dużych miastach więc jeśli chcesz fizycznie udać się do sklepu to czasem musisz przejechać się kilkadziesiąt lub nawet kilkaset kilometrów.
A piractwo kwitnie jak nigdy i jest jedną z głównych przyczyn spadku sprzedaży. Bez problemu można znaleźć strony, z których można ściągnąć dowolny komiks od białych kruków z lat 30-tych aż po nowości. Każdy komiks Marvela, DC czy innego dużego wydawnictwa można ściągnąć już tego samego dnia kiedy trafia on do sprzedaży. Nikt nawet nie musi skanować papierowych egzemplarzy, bo teraz wystarczy tylko zripować wydania cyfrowe. Gdybyś dajmy na to chciał przeczytać wszystkie kilka tysięcy komiksów z Supermanem jakie wyszły od czasu Action Comics #1 byłoby to banalnie proste do zrobienia.
Więc nie wypisuj tu takich bzdur.
W przypadku superbohaterów to raczej niemożliwe biorąc po uwagę to, że są to historie ciągnące się dziesięcioleci niczym "Moda na Sukces".
No dobra, jeśli tak jest, to jest to ich problem, Amerykanów, i niech sobie tam z tym radzą w Ameryce, bo tam u siebie rzeczywiście na tym tracą. Ale co ich obchodzi, że jakiś Zdzisiek z Polski zaciągnie sobie te kilkaset Supermanów, to po pierwsze. Po drugie co traci polski wydawca, skoro tych kilkuset Supermanów nie wyda?
hey!!!!!Tak z ciekawości. Czytałeś wszystkie zeszyty "Millie the Model" z lat 60-tych? :smile:
nie rzucaj mi kłód pod nogi...
ale nie dam się. potraktuję Twój wpis jako dodatkowa motywację :wink: {i odszedł czytać pierwszy odcinek Mutants Massacre}
misiokles - DC i Marvel to wydawnictwa amerykańskie, których interesuje w zasadzie tylko i wyłącznie sprzedaż na terenie USA, a tam przecież ceny komiksów są znacznie niższe niż u nas, są powszechnie dostępne, a piractwo praktycznie nie istnieje. Na wydaniach swoich komiksów w innych krajach zarabiają dzięki odsprzedawaniu/wyporzyczniu licencji na dane tytuły/historie, tak na prawdę mają głęboko w odbycie to, czy taki np. Batman Snydera i Capollo dobrze się sprzeda w polszy, bo oni już kasę dostali.
Nawet jeśli coś tam sobie ściągnom to nie jest to na taką skale jak choćby u nas, bo tam nie ma problemu z dostępnością do komiksów. Prędzej czy później poznasz tę czy inną historię. Z resztą podawanie za przykład dzieciaków jest bez sensu bo przecież one nie pracują tylko dostają kiesznkowe.
misiokles - DC i Marvel to wydawnictwa amerykańskie, których interesuje w zasadzie tylko i wyłącznie sprzedaż na terenie USA
a tam przecież ceny komiksów są znacznie niższe niż u nas, są powszechnie dostępne, a piractwo praktycznie nie istnieje.
tak na prawdę mają głęboko w odbycie to, czy taki np. Batman Snydera i Capollo dobrze się sprzeda w polszy, bo oni już kasę dostali.
Tak z ciekawości. Czytałeś wszystkie zeszyty "Millie the Model" z lat 60-tych? :smile:
A mój post czytałeś? To nie jest problem tylko wydawnictw. Ale i tak DC to obchodzi, bo gdyby Zdzisiek był uczciwy, to kupiłby cyfrowe wydania np. przez comixology.com, z czego procent do DC by trafił. Na piraceniu amerykańskich komiksów amerykańskie wydawnictwa tracą, bo mają sklepy cyfrowe, które pozwalają klientom na całym świecie legalnie kupić ich cyfrowe komiksy. Tak więc piracenia amerykańskich komiksów w ogromnej większości przypadków nie da się wytłumaczyć małą dostępnością.
I wreszcie po ostatnie, kiedy pod jakimś słowem pojawia Ci się taka czerwona kreseczka, to znaczy że niektóre swoje słowa piszesz z bykami ortograficznymi od których oczy puchną :roll:
Mając wybór kupić komiks w takim Atomie i być stówę w plecy i ryzykować, że zabraknie do pierwszego, żeby kupić coś do żarcia ostatecznie Zdzichu sobie ściągnie, żeby mieć np. o czym podyskutować na tym forum.
Głównie chodzi tu o kasę, a właściwie o jej brak. Przeciętny Polak zarabia jakieś 300 ojro z hakiem, jesteśmy narodem żebraków w Europie, i dopóki to się nie zmieni piractwo będzie kwitło. To co dla amerykanów jest drogie, to dla nas jest już w większości nieosiągalne. Mając wybór kupić komiks w takim Atomie i być stówę w plecy i ryzykować, że zabraknie do pierwszego, żeby kupić coś do żarcia ostatecznie Zdzichu sobie ściągnie, żeby mieć np. o czym podyskutować na tym forum.Mógłbym w tym momencie napisać, że w ten sam sposób można by uzasadniać społecznie potępianą i prawnie karaną kradzież bułek z piekarni czy jabłek ze straganów przez biednych ludzi. Mógłbym, ale nie zrobię tego, bo nie stawiam znaku równości między kradzieżą fizycznych obiektów, a nielegalnym powielaniem własności intelektualnej. W sumie na studiach w punkcie ksero spiraciłem mnóstwo podręczników i nie czuję się złodziejem.
Niektórzy po prostu nie kupią, bo samo płacenie za komiks uważają za frajerstwo.
Głównie chodzi tu o kasę, a właściwie o jej brak. Przeciętny Polak zarabia jakieś 300 ojro z hakiem, jesteśmy narodem żebraków w Europie, i dopóki to się nie zmieni piractwo będzie kwitło. To co dla amerykanów jest drogie, to dla nas jest już w większości nieosiągalne.
Chciałem raczej zwrócić uwagę na to, że w takim kraju jak nasz, gdzie bardzo mało zarabiamy w stosunku do cen produktów i mamy równie bardzo mały dostep do kultury, że należy spojrzeć na piractwo w szerszej perspektywie. Gdyby nie pirackie filmy i komiksy wielu z nas byłoby chyba sto lat za murzynami w kwestii trendów, wydarzeń i ogólnie z tym co się tyczy kultury.
No widzisz, powoli zmieniasz zdanie pod naporem postów ludzi. Już nie myślisz, jak kilkanaście postów temu, że Amerykanie to taki super bogaty naród, który może sobie nabyć z kieszonkowego każdy z kilkuset wychodzących miesięcznie pozycji ale nie robi tego bo zwyczajnie mu się nie chce. Nawet piracić mu się nie chce. Teraz zszedłeś do poziomu. My żebracy, oni mają zaledwie drogo. Dobre i to.
Moją wypowiedzią nie zamierzałem ani bronić, ani usprawiedliwiać, czy też potępiać piractwa. Chciałem raczej zwrócić uwagę na to, że w takim kraju jak nasz, gdzie bardzo mało zarabiamy w stosunku do cen produktów i mamy równie bardzo mały dostep do kultury, że należy spojrzeć na piractwo w szerszej perspektywie. Gdyby nie pirackie filmy i komiksy wielu z nas byłoby chyba sto lat za murzynami w kwestii trendów, wydarzeń i ogólnie z tym co się tyczy kultury. Wiele osób gdyby nie czytało skanów nie miało by pojęcia co dzisiaj wydają Egmont albo Mucha i być może nigdy by nigdy nie sięgnęli po ich komiksy, bo nie mieli by czego oczekiwać, nie mieli by jakiegoś odnośnika.
Może mam dysleksję, mądralo? Albo piszę na tablecie?
Chciałem raczej zwrócić uwagę na to, że w takim kraju jak nasz, gdzie bardzo mało zarabiamy w stosunku do cen produktów
i mamy równie bardzo mały dostep do kultury
Gdyby nie pirackie filmy i komiksy wielu z nas byłoby chyba sto lat za murzynami w kwestii trendów, wydarzeń i ogólnie z tym co się tyczy kultury.
Wiele osób gdyby nie czytało skanów nie miało by pojęcia co dzisiaj wydają Egmont albo Mucha i być może nigdy by nigdy nie sięgnęli po ich komiksy, bo nie mieli by czego oczekiwać, nie mieli by jakiegoś odnośnika.
Zwyczajnie nie wiem jakie są realia w stanach, nie mieszkam tam i tyle.
Gdyby nie pirackie filmy i komiksy wielu z nas byłoby chyba sto lat za murzynami w kwestii trendów, wydarzeń i ogólnie z tym co się tyczy kultury.
Wiele osób gdyby nie czytało skanów nie miało by pojęcia co dzisiaj wydają Egmont albo Mucha i być może nigdy by nigdy nie sięgnęli po ich komiksy, bo nie mieli by czego oczekiwać, nie mieli by jakiegoś odnośnika.
i mamy równie bardzo mały dostep do kultury
Zwyczajnie nie wiem jakie są realia w stanach, nie mieszkam tam i tyle.To dziwne, bo z Twoich wcześniejszych postów jasno wynika, że wiesz wszystko najlepiej, oczywiście pomimo swojej dysleksji.
Z tym też się nie zgodzę, ale prosiłbym Cię o rozwinięcie myśli.
To dziwne, bo z Twoich wcześniejszych postów jasno wynika, że wiesz wszystko najlepiej, oczywiście pomimo swojej dysleksji.
W skrócie przeciętnego polaka nie stać na tyle samo dóbr kultury co przeciętnego, dajmy na to, amerykanina.
http://wyborcza.pl/1,75478,14674211,Polak_malo_wydaje_na_kulture__A_wiekszosc_z_tego_na.html (http://wyborcza.pl/1,75478,14674211,Polak_malo_wydaje_na_kulture__A_wiekszosc_z_tego_na.html)
http://www.rp.pl/artykul/1051535.html (http://www.rp.pl/artykul/1051535.html)
http://kultura.newsweek.pl/ile-polacy-wydaja-na-kulture-ale-nie-jest-zle-newsweek-pl,artykuly,271267,1.html (http://kultura.newsweek.pl/ile-polacy-wydaja-na-kulture-ale-nie-jest-zle-newsweek-pl,artykuly,271267,1.html)
Piracenie jest złe, ale zastanówmy się nad jego przyczyną.
eee... przepraszam, ze sie wtracam, ale z linkowanych tekstow wynika min., ze przecietny Polak wydaje na ksiazki (i komiksy :cool: ) tyle ile zarabia w jedna/dwie godziny w skali roku, dwukrotnie wiecej na prase i przynajmniej raz do roku idzie do teatru, a cala reszte wydaje na TV i internet.Oczywiście że masz rację. Sądzę jednak że na świecie jest podobnie, tylko po przepiciu i przejedzeniu więcej zostaje na wydatki związane z kulturą. Smutne jest to że ludzie nie potrafią dokonać rozsądnego wyboru ale tego się nie zmieni.
w tym samym czasie przepija 10,1 L 100% alkoholu i zjada ok 13 kg czipsow.
wniosek jest oczywisty, statystycznie przepija i przezera tyle, ze rzeczywiscie go potem "nie stac" :smile:
Ludzie zamiast dobrze planować zakupy by po dogłębnym researchu i selekcji kupować tylko najbliższe ich gustom dzieła lub poszukać najlepszych dla ich portfeli źródeł dystrybucji (nawet cyfrowej, ale legalnej) kierują się zasadą "MUSZĘ MIEĆ TERAZ NATYCHMIAST!!!!! NAwET JAK MI POTEM NIE STARCZY NA RESZTĘ I BĘDĘ MUSIAŁ SPIRACIĆ BO UMRĘ BO MUSZĘ TO MIEĆ ŻEBY NIE WIEM CO!!!" ?
I gdy taki mały jankes obejrzy kilka filmów, serial i bajkę w tv od Marvela to narobi sobie smaka na komiks, a jak dowie, że nie może go kupić, dotknąć ani obejrzeć w miejskim salonie prasowym to pójdzie i sobie ściągnie, bo mama raczej nie da na komiks +wysyłkę.
Oczywiście że masz rację. Sądzę jednak że na świecie jest podobnie, tylko po przepiciu i przejedzeniu więcej zostaje na wydatki związane z kulturą.
A komiksów dla tych najmłodszych to akurat sporo dostępnych jest nawet za darmo. Tak więc taka argumentacja raczej nie przejdzie.
Mając do wyboru stronkę z płatnymi e-komiksami gdzie od czasu do czasu pojawią się jakieś promocje i stronkę z całkowicie darmowymi skanami chyba raczej nie będzie się długo zastanawiał co jest lepsze dla jego portfela. A za zaoszczędzone dolary kupi sobie nowej GTA.
Mając do wyboru stronkę z płatnymi e-komiksami gdzie od czasu do czasu pojawią się jakieś promocje i stronkę z całkowicie darmowymi skanami chyba raczej nie będzie się długo zastanawiał co jest lepsze dla jego portfela. A za zaoszczędzone dolary kupi sobie nowe GTA.
@turocorp - Kamil odpowiadał na mój post - stąd pewnie ten rozdźwięk tonów.
a jak to sie ma do statystyk, ktorej tutaj przytoczylem?
bo wychodzi na to, ze nie tylko nie mieszkasz w stanach i nie znasz tamtejszych realiow, ale rowniez nie przemawiaja do Ciebie zadne liczbowe argumenty?
1. To, że mały Jankes będący na utrzymaniu mamy i taty nie stanowi tutaj siły nabywczej.
2. Znajdź takie statystyki z poprzednich np. 10 lat żebym wiedział czy wydają więcej na kulturę czy mniej w stosunku do poprzednich lat.
nie do konca, bo proporcjonalnie amerykanin powinien wydawac ok. 10-15$ rocznie (skoro maja tak znaczaco wyzsza sile nabywcza), a ze statystyk za rok 2012 wynika, ze wydali na ksiazki 10 bilionow, czyli statystyczny amerykanin wydaje ponad jedna miesieczna pensje w roku na same ksiazki.źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_average_wage
czyli Polak wydaje okolo 1/2000 swojego rocznego dochodu na ksiazki (chyba, ze cos pochrzanilem?)
a mieszkaniec USA 1/12
źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_average_wage (http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_average_wage)
$1 ~= 3zł; 428zł = $142
PL:$12 582 | 1%
Więc jest lepiej niż sądzisz bo 1/100 rocznego dochodu.
USA:$38 753
nie ma tak latwo, Polakom policz wydatki tylko na ksiazki, czyli 19 pln rocznieMam chyba najlepsze źródło: http://www.bls.gov/cex/csxann12.pdf [U.S. Bureau of Labor Statistics]
z USA sie faktycznie walnalem (PRZEPRASZAM), dane dotycza rynku "romantic novel" i wynosza 10 miliardow (http://mentalfloss.com/article/31222/numbers-how-americans-spend-their-money (http://mentalfloss.com/article/31222/numbers-how-americans-spend-their-money)).
grzebie dalej, na razie dotarlem do info, ze w 2007 statystycznie wydali na ksiazki 118 $ i ze w 2012 w klasie sredniej (czyli nie statystycznie) na gospodarstwo domowe wydali 0,2% dochodu na ksiazki.
I jak bym nie liczyl, to i tak wychodzi na to, ze proporcje dochodow i wydatkow na ksiazki nie usprawiedliwiaja skali piractwa w Polsce.
Polacy w stosunku do mieszkancow USA kradna wiecej niz uzasadnialby to roznice ekonomiczne.
Z nerwów nie napisałem, że OBECNY stan rynku amerykańskiego. Ostatnio jak czytałem to ponoć rynek komiksowy miał się bdb, a był to akurat gdy Marvel brylował w kinach swoim pierwszym Iron Manem. Najwidoczniej "eksperty" się pomyliły.
Ach. Piękne, to były czasy. Przy większości bazaru ludzie gromadzili się tłumnie, by wymieniać pirackie VHS-y. Po powrocie do domu wielokrotnie szczekało się karpika, kiedy zamiast kevina dostało się pornosa heheh.
Turu co to znaczy 'skala piractwa w Polsce'? Ja smiem wątpić że jest ona porównywalna. Kto niby kopiuje muzyke, filmy, komiksy z rynku amerykańskiego? Naprawdę my nie różnimy się od świata zachodniego aż tak bardzo. Jesteśmy biedniejsi i młodsi jeśli chodzi o doświadczenia z kapitalizmem.
No właśnie też się nad tym zastanawiałem i myślę, że wiele osób z tego forum powinno sobie zadać pytanie - czemu właściwie interesuje mnie prawie wszystko ? Większość z nas nie zna tych komiksów aż do chwili zakupu, czy stoi za tym tylko ciekawość ? Jak wielką wagę ma wartość sentymentalna ? Tych co kupują wszystko rozumiem - coś wychodzi automatycznie składam zamówienie i sprawa z czapy ale ciekaw jestem jakimi kategoriami się ludzie posługują kiedy odpuszczają jakąś pozycję ( Bazyliszek to wiem jakimi ).
Kto nie czyta(ł) skanów niech pierwszy rzuci kamieniem :smile:
Moim zdaniem to usprawiedliwione bo np będąc w takim Empiku też sobie przeglądamy przed zakupem. Gdzieś na zagranicznym serwisie czytałem nawet, że najwięcej na komiksy wydaje właśnie ta grupa ludzi, która je ściąga w cbr'ach.
Do decyzji o zakupie wystarczy mi zwykły risercz, parę recenzji, opinia znajomego, przykładowe strony, nazwiska autorów. A jeżeli jednak komiks się nie spodoba, to zazwyczaj można go odsprzedać z niewielką stratą. Znowu jakieś durne usprawiedliwianie piractwa. Kradniesz wartość intelektualną osób, których pracę niby doceniasz? Słabe.
miejsce na półce * finanse + gniew żony ;)
Ja znam większość komiksów, które chcę kupić. Jest kilka niewiadomych, z nimi po prostu zaryzykuję, ale nie kupowałbym wielu komiksów, gdyby nie to, że znam je ze.Tak, wiem, że to niepopularne na tym forum, ale taka jest prawda. I przy cenach tego hobby nie widzę w tym niczego dziwnego.Spoiler: pokaż
Nie wiem czemu ale coś czuję, że nie chodziło o osoby ściągające skany (czyli czytelników ) a osoby które te skany wrzucają do sieci, skanują, członków grup skanlatorskich . Co do samego piractwa czyli tłumaczenia i skanowania to cokolwiek o tym napiszecie jest to naruszenie prawa i jest kradzieżą, choć chyba oprócz DC, Marvela i mangi to raczej nie jest duży rynek . Przynajmniej w Polsce . W sumie to w tym nie siedzę, więc nie wiem ale tak mnie się wydaję.
Gdzieś na zagranicznym serwisie czytałem nawet, że najwięcej na komiksy wydaje właśnie ta grupa ludzi, która je ściąga w cbr'ach.
Piracy isn’t so black and white. Studies by non-industry funded folks have shown there’s upsides to it:Przeczytaj ten artykuł uważniej, a potem użyj nie tyle wyobraźni, co czystej logiki i zadaj sobie pytanie, czy zaprezentowane tam dane stanowią jakąkolwiek umotywowaną logicznie przesłankę, aby twierdzić, co zdaje się próbujesz przeforsować, że piractwo internetowe wpływa korzystnie na wyniki sprzedaży legalnej. Dla ułatwienia podpowiem, abyś spróbował odpowiedzieć sobie na pytanie odwrotne, to jest: czy z danych tych wynika, ze wyeliminowanie piractwa internetowego odbiłoby się niekorzystnie na sprzedaży legalnej, czy też może wręcz przeciwnie.
https://graphicpolicy.com/2013/05/11/ofcom-study-shows-piracy-isnt-so-cut-and-dry/ (https://graphicpolicy.com/2013/05/11/ofcom-study-shows-piracy-isnt-so-cut-and-dry/)
But, that top 20% is actually important to entertainment companies. That 20% accounts for 11% of all legal content consumed, and they also spend the most. While they steal a lot, they also buy a lot. No matter the content type, the top 20% of infringers spend more than the rest of the 80% of infringers, but they also consume more than people who never pirate.
Comic publishers should be engaging these individuals. There’s a large amount of paying customers who also pirate, and they buy more than non-pirating customers. A pirate today might be a customer tomorrow.
Pirates are some of the highest PAYING consumers as well.
Przeczytajcie ten artykuł i użyjcie wyobraźni. Potem zadajcie sobie pytanie czy wydawnictwom naprawdę opłaca się mocno walczyć z piractwem.
Neil Gaiman giving his opinion of online piracy. [...] he’s come around to believing that far from being a bad practice, piracy actually increases his book sales.
He cites an experiment he and his publisher did with his hugely popular book, American Gods. For a month they put it on the publisher’s website, allowing anyone to read or download the full text absolutely free. One might think this would at least dent sales of the book, but quite the opposite happened. In Russia, where he says his books were being pirated the most, sales of American Gods increased 300% during the month following the free experiment.