oni tworzyli, bo mieli talent i tworzyli dla samego tworzenia, jako forme samorealizacji, nie w celu zbicia fortuny.
Z tego wynika, że nie masz pojęcia o drodze zawodowej współczesnego pisarza. Felietony Pilipiuka z cylku "Piszemy bestselera" polecam. Pisarzyna który tworzy dla samego tworzenia nigdy nie zostanie poznany, bo nikt go nie opublikuje. Może się i samorealizuje, grafoman jeden, ale żeby to co pisze do szuflady zostało wydane to na cud zakrawa. Jeśli twórca zdecyduje się coś wydać, musi trafiić do odpowiedniego czytelnika, zainteresować wydawnictwo, wyrobić sobie nazwisko, mieć szczęście lub znajomości. Poza tym pisarz musi stale doskonalić swój warsztat literacki, sam talen nie wystarczy, człowiek musi się rozwijać.
Przypuśćmy trafił się idealista, który nie chce na książce zarobić, tylko chce aby ją wydano, książka nawet jeśli facet zadowali się symboliczną złotówką napełni kabzę wydawcom. Tak było i będzie, praw rynku nie zmienisz.
Rozważając dalej dylemat komercji... odnoszę wrażenie, że fantasy w Twojej ocenie nie może sprzedawać się jak ciepłe bułeczki, ma zalagać w magazynach, nie może przekroczyć pewnych nakładów, nie może z nagła dotrzeć do milionów czytelników, a tym bardziej nieletnich rzeszy spragnionych literackich wrażeń. Gdyby żył Pan Tolkien (można sobie gdybać) też by pewnie zdobył za kolejne nakłady swoich dzieł ogromny majątek. Samo pisanie komercją nie jest, wszak autor nie dopuszcza się kryptoreklamy w treści powieści. W przypadku WP i HP komercją można nazwać to co się wokół nich dzieje, te wszystkie świecące kubki z Legolasem, Harry na okładkach zeszytów... , ale nie można winić pisarza za dobrą pracę kompetentnych marketingowców i specy od reklamy.
I może mi ktoś jeszcze powie, że książek nie należy reklamować? Otóż, dratwa mać, trzeba! Książka jest towarem, który musi dotrzeć do możliwie jak największej liczby konsumentów. I nie ma w tym nic złego.
Bardzo proszę nie mylić popularnosci z komercją.
skoro seria jest przewidziana dla dzieci, to dlaczego sie robi taki halas wokol niej
Bo dzieci i nastolatki nie miały swojego bohatera, z którym mogły się identyfikować, a rzeczywistość tak wpłyneła na dziecięce gusta, że bajki Andersena czy Brzechwy już nie są tak atrakcyjne jak niegdyś. Bo Rowling stworzyła nową baśń przełomu wieków. Na pewnym spotkaniu literackim z okazji targów książki w Warszawie, popularne pisarki przyznały rację, Rowling idealnie wstrzeliła się w lukę tematyczną w literaturze dziecięcej.
a nastolatki na forum zachwycaja sie nad jej glebia i okrzykuja serie mianem fantasy?
Nastolatkiem nie jestem prawie od dekady. Nie zachwycam się, nie zmienia to jedak mojego obiektywnego osądu co do przynależności gatunkowej tej prozy. Literatura nie musi posiadać przepastnej głębi (nawet takiej płyciutkiej) żeby przynależeć do gatunku fantasy. Rynek zawalony jest gniotami, które żeby nie było wątpliwości mają na okładkach wyryte: FANTASY.