Nicolas, Hadrien, Gimrod, Ivor i ostatni Ered - wszyscy wskakujecie na pokład promu - prostej barki z przybudówką na jednym końcu i szerokim trapem opuszczonym na brzeg z drugiej. Cumy zostały przecięte lub odwiązane, prom leniwie odrywa się od brzegu a wy chwytacie za wiosła, tudzież długie, soline tyki.
Nicolas wybucha głośnym śmiechem, jakby to co przed chwila zaszło setnie go ubawiło. Choć to szlachcic, z werwą bierze się za jeden z kijów pomagając barce odbić od nabrzeża, na którym tłum gapiów wytrzeszcza na was oczy. Niektórzy coś krzyczą. Kilku rosłych mężczyzn domaga się waszego natychmiastowego powrotu z "ich promem"...
Trudzicie się przy sterowaniu toporną łodzią (im bliżej środka Stiru, tym nurt jest bystrzejszy a rzeka głębsza - tyki się "skracają") wszyscy oprócz elfa, który ciężko siada na deskach pokładu. Pochyla sie do przodu, jego twarz jest śmiertelnie blada. Na plecach, w okolicy nerek, ma brzydką ranę, kurtka i spodnie są przesiąknięte krwią...
- Czy ktoś może mu pomóc?! - krzyczy Nicolas stękając przy wiośle osadzonym w wysokiej dulce - Nasz przyjaciel kiepsko wygląda!
Wy nie czujecie swoich siniaków, zadrapań i powierzchownych ran - adrenalina jeszcze przez chwilę krąży w żyłach. A potem:
Ered
Nie jest źle. Wojna hartuje człowieka. Ale czy do zabijania, nawet koniecznego, można sie kiedykolwiek przyzwyczaić?
Obok leży zdobyczna kusza. Wygląda na to, że jest cała. Nie macie jednak bełtów.
Hadrien
Emocje opadają i chce ci się rzygać. Zdajesz sobie sprawę z tego, że przed chwilą groziła ci śmierć. Nigdy nie byłeś jej tak blisko... Choć przecież nie masz na sobie najmniejszego zadrapania.
Ręcę drżą, z trudem przełykasz ślinę, ale kilka głębszych wdechów pozwala ci się uspokoić. Wówczas dostrzegasz ranę Ivora. Nicolas krzyczy...
Gimrod
Czujesz się jak za starych dobrych czasów! Znów krew żywiej krąży w starych żyłach. Ech, młodość... Walczysz z tyką jednocześnie lustrując swoje obrażenia. Głowa jest cała, ramię trochę zdrętwiało i krwawi ale załatwi to prosty opatrunek.
Zerkasz na resztę. Dopasowana kompania, nie ma co. Szlachciura, żołnierz i ten młody... A gdzie elf? Kurde! Nie jest z nim dobrze...