Nie podoba mi się ten projekt z kilku powodów.Nie jest to nowy komiks Baranowskiego ,nie chciało mu się stworzyć czegoś nowego i zarobić na tym.(...) Nie podobają mi się takie zagrywki sprawiające że rynek komiksowy staje się coraz bardziej ograniczony.
krakers, ale ty chyba w ogóle nie zrozumiałes o co tu chodzi. Tu nie chodzi o komiks w sensie albumu. Tu można kupić planszę, oryginał. Tyle tylko, że w przeciwieństwie do innych plansz nie jest oprawiona w passe-partout, tylko w kilkadziesiąt wydrukowanych plansz komiksowych i introligatorską okładkę.
Sprzedaż oryginalnych plansz (wg mnie słusznie Teo porównał do Rosińskiego) w żaden sposób nie wpływa na rynek komiksów - albumów. To coś całkiem innego.
Nie jest to też ekskluzywna edycja wydana równolegle ze standardową.
Sorry ,w przypływie pomroczności jasnej zapomniałem że na tym forum nie krytykuje się niczego i nikogo.Naprawdę nie wiem co mnie opętało...nawet nie śmiem prosić o wybaczenie
No kurde, krytykowac można, ale trzeba pisać rzeczowo i z sensem. A powyższe zdanie rozmija się z prawdą o lata świetlne.
No więc panie krytykancie - owszem, introligatorska oprawa planszy jest właśnie ekskluzywnym wydaniem równoległym do standardowego. Bo można było kupić TEN SAM komiks w wydaniu Gildkii/Ongysa/Atroposa za niespełna 130 zł. I praktycznie ten sam komiks w wydaniu Egmontu za 29 zł. I za kilkanaście złociszy w wydaniu MAWu - na allegro. Albo na tym samym Allegro - w postaci wycinków ze ŚM.
Nie jest to nowy komiks Baranowskiego ,nie chciało mu się stworzyć czegoś nowego i zarobić na tym.Nie jest to też ekskluzywna edycja wydana równolegle ze standardową.Nie jest to też twór taki jak Tfffuj.
Swego czasu cena Tffffuja - 200 zł - była szokujaca, dziś według mnie jest całkiem zwyczajna. To oznacza, że kilkuset miłosników twórczości TB może sobie pozwolić na zakup albumu pożegnalnego, zwłaszcza raz na parę lat. Ale gdyby TB narysował NOWY komiks i sprzedawał go za 5500 - wtedy naprawdę bym się wkurzył, bo nie mógłbym sobie nań pozwolić. Więc nawet nie sugeruj takich rzeczy, bo jak nie daj boże TB przeczyta i tak właśnie zrobi, będę miał duży żal właśnie do ciebie.
A to nie jest przypadkiem nie fair w stosunku do wydawnictwa Ongrys i osób które zdecydowały się kupić od nich "wydanie kolekcjonerskie"?
Nie, czemu? Ja nie czuję się potraktowany nie fair...
Skoro TB zdecydował się na współpracę z Ongrysem i wydanie przez nich limitowanego, numerowanego wydania kolekcjonerskiego z dodatkami, to zapewne nie zrobił tego z dobroci serca. Wydawnictwo zapewniało, że oferowany przez nich produkt jest czymś unikalnym na rynku, zapełniającym niewielką niszę. Nie oszukujmy się, cena dla przeciętnego zjadacza komiksów nie była niska. W zamian mieliśmy otrzymać coś absolutnie niepowtarzalnego. Teraz okazuje się, że tak nie jest, bo TB postanowił stworzyć wydanie kolekcjonerskie do kwadratu. W mojej opinii to kpina z czytelników i cios w plecy dla wydawnictwa.
Nie wiem... To na poważnie? Bo chyba sobie jaja robisz...
"Autor sprzedał wydawcy licencję na publikację komiks, a następnie sprzedał oryginał tegoś komiksu wbijając tym samym zdradziecko wydawcy nóż w plecy..."
Twoja wypowiedź wydaje mi się tak absurdalna, że nawet nie wiem, jak ją skomentować...
Sama akcja i kontynuowanie jej przez innych - uważam za fair - bo w sumie czemu nie.
Zwiększenie ilości egzemplarzy przez TB (o czym On nawet nie napomknął, a jest to jedynie forumowe gdybanie w stylu "Co by było gdyby...") - uważałbym za nie fair. Na podaną cenę wpływała nie tylko zawartość dzieła ale również jej dostępność, czyli określona ilość wydanych egzemplarzy. Skoro była podana - nie powina być zwiększana, ponieważ byłoby to nie fair w stosunku do osób, które zakupiły to dzieło licząc na późniejsze zyski.
Cóż, w nieskończoność zwiększać ilości egzemplarzy się nie da, bo są tylko 24 plansze tego komiksu. No, chyba, żeby podobnie potrakować inne opowieści.
Przyznam, że zdziwiłem się czytając, że TB ograniczył liczbę egzemplarzy do 9 (kiedy i tak wiadomo, ze nie byłoby to masowe wydawnictwo, a co najwyżej 24 szt.), ale to jego decyzja. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek dotąd złamał obietnicę - czy to w przypadku Tffffuja, czy zeszytów...