Podstawowe dwa zarzuty: brak w tekście ram czasowych i generalizowanie na podstawie wybranych bohaterów.
Timeline - w tekście brak konkretnych dat startu/końca kolejnych epok. Rzecz jasna o tych granicach można debatować, bo w wielu przypadkach jest kilka momentów, które można uznać za stosowne, ale autor powinien wspomnieć jakimi on się kierował. Nie zrobił tego i chyba sam sobie utrudnił zadanie, bo przez to zaliczył kilka wpadek:
II Srebrna Era
1. Pojawia się Stan Lee.
Nie wiem, czy autor ma tu na myśli rok 1956 (debiut Flasha), czy może 1961 (debiut F4 i sukcesy Marvela), ale Stan Lee nie "pojawił się" w ani jednym, ani w drugim roku. Lee został redaktorem naczelnym Timely Comics (pierwotna nazwa Marvela) w 1941 i nawet odliczając okres służby w wojsku, na początku Silver Age miał kilkanaście lat doświadczenia na tym stanowisku.
Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte, Ameryka straciła niewinność, apogeum osiągają negatywne strony życia społecznego: narkomania, drobna przestępczość i ruch hippisowski.
1. Zdanie w stylu Erica Cartmana.
2. Bronze Age w latach 60? Raczej przyjmuje się wczesne lata 70. Najczęściej za symboliczny koniec Silver Age uznawana jest śmierć Gwen Stacy w 1973 roku, chociaż niektórzy wskazuje ną inne wydarzenia z lat 1970-71. Z kolei start Bronze Age czasem wskazywany jest dopiero na rok 1975.
3. Niewinność w komiksach - jestem zdania, że znacznie bardziej brutalne i kontrowersyjne były komiksy z drugiej połowy lat 40 i pierwszej lat 50, do zamieszania z Werthamem i wprowadzenia Comics Code. Brązowe komiksy były tematycznie bardziej "niegrzeczne" niż srebrne, ale na pewno wiele im brakowało do crime comics wydawanych 20 lat wcześniej.
2. Niestety oprócz pojawienia się "antysuperbohaterów", czyli komiksowych odpowiedników Paula Kersheya i Harry Callahana, wspomiany okres owocuje też pojawieniem się postaci w stylu dr Strange czy Silver Surfera - efektów fascynacji bełkotem o Erze Wodnika i duchowości w wersji New Age.
Strange zadebiutował w 1963, Surfer w 1966 roku, czyli na kilka lat przed Bronze Age (i New Age jeśli dobrze kojarzę).
IV Sam Nie Wiem Jaka To Era, Może Jeszcze Brązu?
V A To, Jaka To Era?
Modern Age? Powiedziałbym, że to era różnorodności, w której mamy komiksy ambitniejsze, dekonstrujące bohaterów, a z drugiej strony schematyczne i proste historie kojarzone z Image Comics.
Jeśli chodzi o błędne generalizowanie/nieusprawiedliwione wskazywanie jakiejś cechy rzekomo charakterystycznej dla epoki:
3. Superbohater jest kosmitą, został przez kosmitów mocą obdarowany, ewentualnie jego nadnaturalne zdolności są pochodną magii, absurdalnych wypadków w labolatoriach lub eksperymentów na ludziach. Origin bohatera ma swoje źródło w fantastyce. Wyjątkiem jest Mroczny Rycerz, chociaż na pojawienie się w opowieściach o nim elementów fantastycznych nie trzeba długo czekać.
Do tego jeszcze rodzą się z supermocami (Namor), albo ich nie mają w ogóle. Czyli właściwie to co teraz. Moim zdaniem nie jest to jakaś cecha charakterystyczna Golden Age.
4. Superbohater nie ma życia prywatnego. Chodzi co prawda do pracy (chyba że nie musi), ale sensem jego istnienia jest Walka ze Złem w przeróżnych uosobieniach: od złodzieja damskich torebek, po kosmicznych najeźdźców. Superbohater ma kobietę, ale służy ona jedynie celom dekoracyjnym - spotkaniom w restauracjach i pocałunkom w świetle księżyca. Nie ma seksu - seks zabiera za dużo czasu, który można poświęcić na Walkę ze Złem, może też powodować przemęczenie i napięcie mięśni - podobnie jak w przypadku słynnej Polskiej Piosenkarki Pop.
Właściwie się zgadzam, ale warto wspomnieć o "teenage sidekicks", którzy byli wtedy całkiem popularni. Niektórzy bohaterowie nie mieli kobiety, ale właśnie młodych chłopców-pomocników.
6. Superbohater ma stałego przeciwnika, a nawet całą ich galerię. Pomimo faktu, że każdy z takich czarnych charakterów ma na koncie przynajmniej kilka ofiar, a żadne więzienie nie jest w stanie utrzymać ich dłużej, superbohater nie chce zastosować jedynego pewnego rozwiązania - fizycznej eliminacji łotra. Powodem jest niechęć do przekraczania granicy, tudzież obawa przed "staniem się takim jak on". Tym samym staje się odpowiedzialnym śmierci wszystkich przyszłych ofiar swoich przeciwników, ale to widać detal dla niego.
Niektórzy mają (Captain Marvel), ale np. Human Torch, czy Namor wręcz przeciwnie. Super-złoczyńców było w Golden Age znacznie mniej niż teraz, a popularnym przeciwnikiem naszych bohaterów byli pospolici przestępcy zmieniający się w każdym komiksie (często zresztą ginący, wbrew temu co pisze autor tekstu).
2. Zmienia się model superbohatera - bohater przestaje być idealny, ma skazę na charakterze, albo fizjonomii. Nie jest już mdławo szlachetny. Może być niebezpieczny nie tylko dla złych ludzi.
To już było na początku Golden Age. Namor był początkowo nieobliczalnym maniakiem nienawidzącym homo sapiens, a Human Torch w debiucie zabił niewinnego człowieka. W Silver Age pojawiło się więcej tego typu superohaterów, ale nie we wszystkich wydawnictwach (Marvel poszedł w tym kierunku, ale DC pozostawało bardziej konserwatywne).
4. Superbohater zdobywa moc dzięki radioaktywności. Jest to rodzaj fantastyki mocno optymistycznej, zwłaszcza, że efekty działania promieniowania są ogólnie znane i bynajmniej nie wywołują u ludzi nadnaturalnych zdolności.
W kilku przypadkach owszem (Hulk, F4, Spider-Man), ale wcale nie zawsze (X-Men, Ant-Man, Iron Man, Thor, Wasp, Daredevil). Nie jest to cecha charakterystyczna tej epoki.
Brakuje mi w tekście info o ewolucji rasowej bohaterów, kobiecych superbohaterach i zaangażowaniu w kwestie polityczne/społeczne (również na arenie międzynarodowej). W tych trzech kwestiach następowała ciekawa ewolucja, bardzo powiązana z przemianami w USA.