Konowale, ja nie napisałam, że zakładam kocie uszka, tylko że MOGĘ.
ja też nie wiem, co jest fajnego w cosplayu, jedynie co to doceniam stroje własnoręcznie zrobione, a nie kupione w sklepie internetowym (jak się dzieje w przypadku większości Naruto), bo sama szyć nie umiem i doceniam, ze ktoś włożył tyle pracy. niemniej praktycznie nigdy nie byłam na cosplayu (chyba, że te ostatnio spędzone pół godziny się liczy).
wspólne przeżywanie jest jedną z cech społeczności, podstawą nawiązywania więzi. martwisz się z przyjacielem, kiedy on jest smutny, cieszysz sie sukcesami bliskich, czytasz gazety, które odpowiadają Twoim poglądom - to wszystko jest wspólnym przeżywaniem. normalni, zdrowi ludzie czerpią przyjemność z obcowania z ludźmi do nich podobnymi - zdrowi pod względem samooceny, w miarę wypośrodkowani jeśli chodzi o neurotyzm, bez zaburzeń o podłożu organicznym (np. schizofrenicy, psychopaci, socjopaci tak nie mają). czytanie gazet, chodzenie do kina, studia - wszystko jest częscią wspólnego przeżywania. przyjemnie jest wiedzieć, zę są osoby, które myślą podobnie, jak ja, dlatego między innymi przebywam na tym forum. a Ty nie?
nigdy nie oglądam zdjęć z konwentów - z prostej przyczyny: nigdy nie byłam w miejscach, które pokazywane sa zazwyczaj na zdjęciach: ani na cosplayu, ani przy jakiś masowych nawalankach bagietkami czy innych pierdołach, a clipy zazwyczaj koncentrują się na tym, co ja nazywam "narąbaliśmy się, narzygaliśmy, ale było fajnie", jakieś strasznie dziecinne podejście do terminu "dobra zabawa" moim zdaniem. dlatego uważam, że samo obejrzenie nie wystarczy, szczególnie zdjęć uczestników - co innego, jeśli chodzi o zdjęcia recenzentów. pokazują one panele, główne atrakcje i ogólnie starają się "złapać klimat".
Konowale, mówiąc "minimum otwartości" miałam na myśli Twoją postawę, która jak na razie przedstawia się tak " co mnie obchodzi, że mówicie, żę jest fajnie, jak nie jest fajnie, ja wiem lepiej". kontrargumenty w stylu "a co jest w tym fajnego, skoro nie jest to nic fajnego" to ja już w Ferdydurke czytałam, dziękuję.
co do hantai: hm, czasami naprawdę fajne gry mają wstawki hentai, żeby się po prostu sprzedać i trzeba te biusty jęczące przecierpieć, bo sama fabuła może byc ciekawa (ot, grałam choćby w takie coś z tajemniczym domem, gdzie pętał się duch dziewczyny, tajemnica goniła tajemnicę i scenki, choć ładne, przeklikiwałam szybko, żeby dalej rozwiązywać zagadkę) - a niektóre anime na podstawie gier hentai sa całkiem sensowne (Tsukihime chociażby). Co do hentai anime - cóż, nie jestem ekspertem w tej kwestii, ale na pewno się znajdą jakieś z ciekawą fabułą. niemniej zdecydowana większość nadaje się praktycznie tylko do obśmiania.