No tak, tak, przepraszam, masz zupełną rację. Sytuacja, w której wychodzi się naprzeciw zapotrzebowaniu i odpowiada na popyt, aby jak najwięcej osób mogło cieszyć się dobrym komiksem to jest wręcz podręcznikowa definicja "dymania klienta" jak to raczyłeś określić.
Czy raczej dymania "kolekcjonerów", jak to ładnie Verminard raczył nadmienić. Nie będą mogły biedaczki z 300% przebiciem sprzedać "frajerom", bo zły imperialistyczno-kapitalistyczny wydawca postanowił sam sprzedać tyle, żeby nikomu nie zabrakło. Czy czegoś nie rozumiem? Bo może nie rozumiem, bo mi wisi, czy komiks, który mam ja mam milion Polaczków, czy też jedynie prócz mnie 999 Polaczków.