TO jest tak: jutro nie mogę zagrać. Moge tylko dzisiaj, a nie sądzę, aby NAGLE zadzwonił i chciał grać. Ustalmy tak:
Ogólnie nic nie mam do chłopaka od O&G i nawet bardzo go lubię - cec**je się kilkoma takimi rzeczami, które lubię w ludziach. Jedyne co jest nei tak, to MAMY SOBOTĘ i wiadomo wszem i wobec, że w sobotę są już podane pary na najbliższą bitwę. Jeśli ktoś nie może przyjść do Barda zobaczyć(zapytać), albo wejść na stronę internetową - to dla mnie OCZYWISTYM jest, że osoba poważna dzwoni do organizatora, czy kumpla, czy kogoś, kto WIE i pyta się Z KIM GRA. Następnie jeszcze w sobotę się zdzwaniają takie osoby (ja już w sobotę wydzwaniałem do niego) i się ustawiają - to nie jest sprawa organizatora, kiedy i kto ma czas - organizator ma to głęboko w dupie. To jest sprawa indywidualna i osoby rozsądne to załatwiają - dogaduja kto i kiedy może. Ot co - jeśli naprawdę nie są w stanie rozegrać tej gry - zgłaszają to organizacji wcześniej (zawsze jest możliwośc zamienienia komuś BAYA) po to, by dało się rozegrac - ale na codzięń takie sytuacje nie są raczej nazbyt częste.
Tu NIE rozchodzi się o to, że nie można się do chłopaka dodzwonić. Problem to jego "zainteresowanie" sprawą. Bo gdyby był zainteresowany - to sam by zadzwonił do Ciebie Kamilu. Zapytał się "z kim gram" a potem zadzwonił do tej osoby i się ustawił, bądź wyjaśnił, że nie da rady. Choćby i z Alaski:) Ja bym tak własnie postąpił.