Uogólniając, Portugalia Pedrosy to jakiś tam krótki okres z życia nieco zagubionego, młodego twórcy komiksowego. Główny bohater przypomina mi Craiga Thompsona z Dziennika podróżnego, trochę z Blankets, z tą różnicą, że Simon Muchat, bohater Portugalii, nie wie dokąd zmierza i czego chce. Całość podzielona jest na trzy części, a każda z tych części to jakaś podróż, na festiwal komiksowy, na wesele dawno nie widzianej kuzynki, w rodzinne strony swoich przodków. Nie był to dla mnie komiks, który fabularnie od początku mnie pochłonął, a nawet miałem problem w odnalezieniu się w tej historii, bo sprawia wrażenie chaotycznej. Ale po skończeniu i odłożeniu albumu byłem zachwycony. Graficznie Pedrosa wymiata, co każdy widzi na przykładowych planszach. Na pewno jeszcze nie raz usłyszymy o tym komiksie, choćby podczas podsumowań 2013 roku.