Richie, perełko, ja ci dam TV! mangę, mangę przeczytać, zapodać sobie w okolicy 21 tomiku oav1, po przeczytaniu oav2, pół roku przerwy i DOPIERO POTEM serię tv, w ramach relaksu, przypomnienia i odprężenia.
Manga w porównaniu do anime to cieńka jest
Historia ta sama, kreska ta sama za to brak fenomenalnej muzyki i super wypaśnej gry aktorskiej seiyuu.
Nie wspominając o tym że w polskich wydaniach wycięli ORO. A co to za Kenshin bez ORO!? Pozostaje być albo:
a) złodziejem (i ściągać skany pomimo że w polsce wydawane)
b) wariatem (kupować wydane w polsce mangi Kenshina tylko po to żeby poczytać angielskie skany na monitorze)
c) frajerem (kupować i czytać polskie wydanie mangi)
Jedyne rozsądne wyjście - obejrzeć z czystym sumieniem anime, wtedy mangę można sobie olać
Załatwimy to krakowskim targiem - Kenshina obejrzę zarówno TV jak i OAV
Bardzo słusznie. Byle w dobrej kolejności
Serio, nie zabraniam nikomu tu podniecać się OAVką ani namawiać do jej oglądania, ale rzecz trzeba postawić uczciwie. Bo jeśli namawiacie kogoś na oglądanie OAV trzeba mu powiedzieć że zacznie oglądanie historii od środka i cokolwiek nie tak jak powinien.
Życzyć komuś zaczynanie przygody z Kenshinem od OAV, to tak samo jak np. powiedzieć komuś żeby zaczynał przygodę z Evangelionem od super fajnego filmu p.t. "End of Evangelion"