Rozpłynąłem się całkowicie przy XII (po wielkim zawodzie przy prostym jak budowa cepa FF X). Zabrałem się za nią z oporami; widziałem ją wcześniej u kogoś na małym telewizorku i zapamiętałem jedynie bure barwy (pierwsze sceny w zamku) i nieciekawy (bo nowy) system walki. Podlazłem jak do jeża i niesamowicie miło się zaskoczyłem.
Grafika cudna (ale to szczegół, bo norma dla Finali) w HD.
Zdecydowanie najlepsza i najbardziej rozbudowana fabuła (z tych Finali, w które grałem, VI-XII) gdzie już po 20h grania było więcej wątków/filmików/scenek niż w całej X, a po 30 godzinach grania fabuła spokojnie może konkurować z tą z VI (a jeszcze wiele przede mną, nie wspominając o rzeczach spoza głównego wątku) choć wydarzeń z VI i tak nic nie pobije (kto grał ten się domyśli o jakich dramatycznych wydarzeniach mówię)
Postacie bardzo dobre i rewelacyjnie przedstawione. Imo, najciekawsze (choć nie najsympatyczniejsze - VII i VI cięgle imo rządzą) jakie się w Finalach przytrafiły. Główny bohater akurat sobie po prostu jest (kumpel wspominał, że został on dodany przez osobę, która przejęła projekt gdy ten był już w 80% ukończony), ale za to oryginalni bohaterowie (ci, którzy byli głównymi w początkowym koncepcie) to najbardziej realne, wyraziste i ciekawe postacie stworzone przez Square.
Świat niesamowicie rozbudowany i pokazany ze szczegółami. Mamy dużą dowolność w podróżowaniu po nim, jest wiele lokacji, a miasta są (jak na Finale) ogromne i pełne postaci. Dodatkowo w różne miejsca można dojść różnymi ścieżkami i wiele rzeczy można próbować osiągnąć już od początków gry (i można tak kombinować, że się uda choć zazwyczaj się ginie
). Imo, na + też jest stworzenie poważniejszego świata (żadnych potworów w stylu domków na jednej nodze i innego szmelcu, choć jest też trochę kiczowatych mobów - to chyba wizytówka serii FF
)
Dodatkowym smaczkiem jest masa scenek, na które nie musimy trafić, bądź trafimy na jedną z dwóch (a często i więcej) możliwych scenek (tu jest sens cofać się w saveach gdy czujemy, że coś można inaczej fabularnie rozegrać). Choć zazwyczaj są to drobiazgi to i tak warto.
System walki, po oswojeniu się z nim, jest bardzo wygodny. Na dobrą sprawę nie różni się wiele od standardowego, znanego z poprzednich Finali. Dodano tu jedynie możliwość ruchu i zasięg ataku, co stwarza nowe możliwości taktyczne. Cała reszta jest praktycznie identyczna (ładujący się pasek akcji, używanie przedmiotów, czarów itp.), a system rozwoju postaci podobny do tego z X co akurat jest na +.
Jedynym minusem (dla mnie, bo mam mało czasu na granie), wynikającym ze zmiany systemu walki z encounter'ów na moby włóczące się po lokacjach, to fakt, że gra jest ogromna, a savepointy często za bardzo rozsiane (czasami co dwie-trzy godziny grania). Tak samo niektóre walki (te jeszcze przede mną) są niesamowicie długie (po kilka godzin nawet, jeśli nie ustawiamy się idealnie pod potworka - vide. Yiazmat z 50m HP, którego podobno można pokonać przy odpowiednim ustawieniu się "jedynie" w godzinę).
Ciągle najbardziej lubię VII, a najbardziej cenię VI, ale XII część to naprawdę świetna gra. Tylko XII... to nie Final, to Gwiezdne Wojny
Serio; prowadzenie fabuły, filmiki, sceny, postacie, miasta i inne rasy - ktoś mocno sugerował się SW i wyszło to tylko grze na dobre. Klimat Finali zszedł na dalszy plan choć nie zaginął całkowicie. Więc śmiało mogę ją polecić również fanom Gwiezdnych Wojen, którzy nie maja uczulenia na mangę
Oczywiście nie ma tu mieczy świetlnych i mocy, ale nawiązań i tak wystarczy.