Jak tak teraz rozmawialiśmy o kolekcjach Rosy i Barksa, to przypomniało mi się, że przecież absolutnie nie ma sensu czytania Rosy w innym języku niż w oryginale - ponad połowa dowcipów i smaczków słownych ulatuje.
No właśnie też jestem ciekaw. Rosa nie licząc kilku pierwszych lat, starał się pisać tak scenariusze by żarty dało się przełożyć, ponieważ wiedział o tym, że w USA jego historie przeczyta kilku ludzi na krzyż, a w Europie miliony. W ŻiCSM było kilka ciężkich do przetłumaczenia żartów, ale nieprzetłumaczalny był tylko "Mark Twain" (choć i tak Jacek nieźle się postarał).
Czy z Barksem jest tak samo?
Dialogi Barksa w większości przypadków są bardzo proste, pewnie w kilku miejscach znajdzie się jakiś żart, który lepiej wyjdzie po angielsku, ale tak jest zawsze w przypadku komiksów humorystycznych.