Nie jestem fandomowiczem, ale jeżeli wg ciebie "pewien dystans" to swego rodzaju eufemizm na "głębokie rozczarowanie" albo "żenujący poziom", to mogę się zgodzić.
Po pierwsze, NF cierpi na brak jakiejkolwiek wizji co do kształtu pisma. Albo chcą być pismem literackim, albo takim Bravo dla fanów sf. Nie można stać w rozkroku, bo to się kończy tak jak w przypadku "SFINKSA".
Po drugie, jeżeli jest redaktor działu zagranicznego, czy też działu polskiego, to on powinien dobierać autorów i ich, _najlepsze_, utwory. Tymczasem zewsząd dochodzą głosy, że pomimo pozornych zmian w redakcji, dalej ci sami ludzie sterują doborem tekstów. Tym razem z tylnego siedzenia.
Po trzecie, nie raz i nie dwa, NF prezentowała teksty łagodnie ujmując "skrajne" w prezentowanych poglądach. Rozumiem, że myślący człowiek musi mieć jakieś sympatie, ale tak się składa, że to czytelnicy płacą pensje redaktorom i od lat większość z nich sygnalizowała, że ma takiej polityki dość. Jeszcze parę miesięcy temu większych zmian nie widziałem; jak jest teraz nie wiem, ale po powszechnych opiniach sądzę, że niewiele się zmieniło.
Po czwarte, w 40 milionowym kraju, w którym było nie było, fanów fantastyki i osób próbujących swoich sił w jej pisaniu jest mnóstwo, naprawdę nie może być aż tak ciężko zaleźć dobry tekst. A kiedy ostatnio zdarzyło się, że zapamiętaliście jakiś tekst z NF na dłużej? Mnie pewnie ze 3 lata temu, a i w to wątpię. Dość powiedzieć, że do NF przyciągały mnie ostatnio wyłącznie opowiadania Przybyłka, pisanie przecież wyłącznie dla rozrywki.
Sentyment sentymentem, ale nie może on przesłaniać faktów, a te są takie, że zasłużone pismo się kończy.