Moim zdaniem nie warto się trudzić nad zmianą terminu z „komiks” nas „powieść/nowela graficzna”. Problem nie leży w nazewnictwie, ale w podejściu do tego gatunku twórczości samych wielbicieli komiksu. Filarecki napisał: Po drugie dojdzie do niebezpiecznego precedensu, w którym już siłą rzeczy należy będzie dzielić komiksy na te, które nimi nie są (powieść graficzna) i te, które są komiksami, a więc prostą rozrywką dla plebsu, nie wymagającą intelektualnego wysilku, na niższym poziomie niż film, czy powieść.
Innymi słowy fan komiksu uznaje, że nawet najniższego lotu film, czy powieść i tak ma więcej w sobie ambicji i intelektualnej treści niż komiks. I nie jest w tym zdaniu odosobniony. W jednej z pierwszych recenzji jakie dostałem recenzent zarzucił mi, że zbyt wiele tekstu jest w komiksie i że gdyby chciał się pomęczyć i czytać to by sięgnął po książkę a nie komiks.
A z pożyczaniem komiksu ludziom z poza kręgu wielbicieli nie mam problemu. Zabawne jest to , że każdy, czy to kobieta, czy to mężczyzna gdy zerka na tylną stronę okładki robi wielkie oczy a potem patrzy na mnie jak na szaleńca.