Dziękuję bardzo za wypowiedź - jakże stonowaną po równaniu do innych ripost wydawniczych.
Skoro "Ongrys chyba nigdy nie sprzedawał" gołej wersji kolekjonerskiej, czym był w takim razie album - płócienny Antresolki, który był dostępny na stoisku Ongrysa? Kolejnym wydaniem, nie mającym nic wspólnego z nakładem kolekcjonerskim i nienumerowana partią sprzedawana potem niecnie przez Gildię? Z informacji udzielanych na stoisku wynikało, że jest to dokładnie ten sam album - tyle że bez numeracji i dodatków. Co za szatani byli czynni i inkasowali za niego bodajże 190 zł? Jak to ma się do albumów nienumerowanych sprzedawanych przez Gildię?
[/size]Ciekawa sprawa. Widzę więc zadziwiającą sprzeczność w stwierdzeniu: "zapewne wtedy będziemy sprzedawać ten album bez kadrów, jeśli oczywiście będą chętni do kupna." a informacją na stronie: "[/font]Nie planujemy sprzedaży limitowanego wydania zbiorczego bez dodatków." To w końcu jak będzie? [/font]
Inni wydawcy stosowali zazwyczaj zasadę, że wydanie limitowane i kolekcjonerskie ma to do siebie, że jest unikatowe, i "goły" album nie jest możliwy do zdobycia, bo dostępny jest tylko i wyłącznie w określonym pakiecie. I sprzedaż taka - zwłaszcza bez wzmianki o tym przy edycji kolekcjonerskiej - nie powinna być chyba rynkowym standardem? Bo to jednak umniejsza wagę zwłaszcza słowa limitowany.
Oczywiście jest jeszcze wariant zastosowany np. przez beniaminka pośród polskich wydawców czyli Wydawnictwo Fantasmagorie, które równolegle sprzedaje album numerowany, i dokładnie ten sam album, ale już bez numeracji - ale nie robi tego partyzantką "zapewne, raczej", tylko stawia sprawę od razu jasno. Ten sam album zawartość identyczna - ale tylko jeden ma ten magiczny numerek w środku.
A co do Praktycznego Pana... Użycie słowa "raczej" sugeruje chyba, że egzemplarze bez rysunków będą dostępne?