Spójrzymy chociażby na USA- kraj w którym kultura komiksowa ma ogromne korzenie i komiksy są traktowane niemal równorzędnie do TV czy kina. Mimo to najpopularniejsze zeszyty sprzedają się w liczbie około 150-200 tys. egzemplarzy... pamiętajmy, że Amerykanów jest około 240mln.
Skąd masz te dane, bo czytałem gdzieś, że któryś numer X-man sprzedał się w nakładzie przekraczającym 2 miliony egzemplarzy. Poza tym nawet jeśli tak jest to nie zapominaj, że w Stanach w miesiącu pewnie samych Bat-manów ukazuje się więcej niż u nas wszystkich komiksów razem wziętych. Jeśli wychodzi 1000 nowych tytułów miesięcznie a każdy sprzedaje się w nakładzie 150 tys. to mamy sprzedanych 15 milionów komiksów. Czyli co pi razy oko co 18 Amerykanin kupuje komiks (na pewno tak nie jest, bo wielu kupuje kilka miesięcznie i inni wcale - to pokazuje jednak pewną skalę. Jak jest u nas? U nas jest ok. 2000 czytelników i tyle...
Wiem, że są to dane miesięczne i nie powinno zestawiać się naszego rynku z tamtejszym, jednak proprocjonalnie liczba komiksowych czytelników jest wcale nie taka duża jak się wydaje, zważywszy na tradycje.
....czyli żebyśmy dogonili Stany musiałoby się u nas sprzedawać - proporcjonalnie - ok. 2 mln wszystkich tytułów w ciągu miesiąca
A ile nowych tytułów pokazuje się u nas w miesiącu ? Niewiele. Wtedy nakłady rzeczywiście byłyby jak za PRL-u, a komiksy kosztowałyby mniej.
Idąc dalej tym tropem, to wyjąwszy kraje takie jak Francja czy Belgia to nasz rynek nie jest powodem do wstydu. Niemcy- 82mln. naród- nakłady podobne do nas, Czesi, no ok są 4x mniejsi, a nakłady też podobne. W Austrii rynek komiksów praktycznie nie istnieje. Do Portugalii, Hiszpanii czy Grecji tak wiele nie tracimy.
Opierasz się na jakiś źródłach czy "gdybasz"? Pewnie w krajach postkomunistycznych jest podobnie (chociaż wątpię), ale w pozostałych nie sądzę, żeby było tak źle. Mój kumpel z 15 lat temu był w Szwecji, wszedł do sklepu z komiksami wielkości supermarketu - mało zawału nie dostał. Tyle komiksów na raz w życiu nie widział, ani nigdy wcześniej, ani nigdy później. Ale to było 15 lat temu... Mimo wszystko nie wierzę, żeby od tego czasu rynek się tak skurczył.
Nie wiem czego oczekiwać po 42mln. kraju w którym książki czy filmy DVD sprzedają się w nakładzie często mniejszym niż 5tys. a złotą płytę dostaje się za 15 tys. sprzedanych płyt.
Znów sypiesz danymi z rękawa ? Liczysz wszystkie dodatki płyt dvd do czasopism ? Ja np. kupuję płyty dvd 2-3 w roku, dlatego, że nie nadążam przerobić tych wszystkich "gratisów", które dostaję z czasopismami + dość często chodzę do kina. Płyt kupuję ok 1300-1500 rocznie więc trochę nadrabiam za innych
)) Ludzie w większości pewnie słuchają radia i oglądają tv, więc nie czują potrzeby płacenia za muzykę czy filmy. Z czytaniem jest zupełnie inaczej - obcowanie z książką czy komiksem wymaga już pewnego wysiłku, szczególnie dla tych, którzy na codzień tego nie robią. Śmiem podejrzewać, że 1/4 naszego narodu nie potrafi płynnie czytać. Nie dziwię się, że nie czytają dla przyjemności...
Wiem, że duza w tym zasługa piractwa, ale niekoniecznie kluczowa.
bzdura, ludzie którzy ściągają z netu i tak by nie kupili.... "Piractwo" to wytłumaczenie przyczyn niepowodzenia nieudolnych polskich gwiazdek pop. Wciąż są muzycy, którzy sprzedają swoje płyty w dużych nakładach.
Pewnych rzeczy, takich jak nakłady, nie da się zwiększyć od razu. Zwłaszcza u nas gdzie komiksy, przez kilkadziesiąt lat miały fatalną opinię.Teraz powoli się to zmienia i dzięki pracy mediów coraz częściej zwykli ludzie stają się bardziej otwarci na taką formę sztuki.
Tylko, że kiedyś komiksy wychodziły w nakładach po 150 tys. egz. i się sprzedawały. Jak to wytłumaczyć?
Spójrzmy na to z jeszcze innej strony. Jak powiedział sam T. Kołodziejczak, w ciągu tych ostatnich 5-10 lat nadrobiliśmy większość najlepszych komiksów, wychodzących na świecie przez 30 ostatnich lat.
Myślę, że mocno przesadził. Nadrobiliśmy sporo, ale na pewno nie większość.
Jeśli chodzi o tytuły to rynek jest bardzo różnorodny, kazdy może coś dla siebie znaleźć, a co miesiąc wychodzi u nas po kilka tytułów tuzów gatunku. Czego chcieć więcej...
Tu się zgodzę - daleki jestem od marudzenia. Wychodzi akurat tyle, że praktycznie wszystko jestem w stanie przeczytać. No i dobre jest to, że każde wydawnictwo ma jakiś swój charakter i naprawdę każdy może znaleźć coś dla siebie. Jak już ktoś zauważył brakuje tylko takiego tańszego mainstreamowego wydawnictwa - coś jak TM-Semic, ale z cenami odpowiednimi do formy wydawniczej. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby co miesiąc wychodził sobie Batman, Punisher czy X-man w formie zeszytowej - a na koniec roku wydanie zbiorcze w twardej oprawie (coś takiego jak robiła Mandragora).
No i komiks polski leży - ale to pewnie kwestia rynku - skoro są z tego małe pieniądze to najbardziej utalentowani twórcy realizują się na innej płaszczyźnie.