Coś wyjątkowo mi nie po drodze z E. w końcówce roku...
Pewniaki mam dwa, z dwóch miesięcy - Usagi i "Szczęśliwy Lucek". O "Batmana i Robina" muszę popytać znajomych batmanologów, a o "Baby Blues" też czegoś się dowiedzieć. Na francuzczyznę ("Largo Winch") chyba lekko uczulony jestem, a "Betelgeza" po traumatycznych przeżyciach z "Aldebaranem" (dzięki ci, allegro!) też odpada.
Jak na mikołajkowo - gwiazdkowy miesiąc to jednak mocno tak sobie, póki co.