Jedyne czego żałowałem to tego że żaden Marvelowski bohater nie pomógł x-menom.Przecież było pokazane że każdy z nich poczuł zbliżające się zło ,ale najwyraźniej żadne z nich się tym nie przejął.Troszkę dziwne ale to nie zmienia faktu że sam komiks był naprawdę dobry .
Nie wiem jak to było przetłumaczone w WKKM ale w oryginale Silver Surfer chciał pomóc, ale zanim on lub Reed mogli zareagować Phoenix opuściła ziemię. Fantastyczna Czwórka nie miałby jak jej gonić (przecież była szybsza nawet od krążownika Shi'ar, a zanim Thing wytarłby się do sucha, to minęłaby wieczność), Silver Surfer w tym czasie był
uwięziony na Ziemi przez barierę stworzoną przez jego byłego Pana, Galactusa
, Spider nigdy nie był bohaterem na skalę kosmiczną, Doctor Strange tez niewiele by tu poradził. Zresztą według mnie tak to własnie miało być - tragedia o wymiarze kosmicznym, choć rozpisana na poziomie niemal rodzinnym.
Zresztą ten zabieg z superbohaterami był stosowany wcześniej i później wielokrotnie. Przykład: historia z SHIELD i Furym, ale jeden panel z bohaterami słuchającymi maniaka w telewizji, albo Defenders vs Avengers w innym wymiarze ale dwa panele z resztą bohaterów walczących na Ziemi z demonami. Tak to ma być, tak to jest pisane.
Nie ma co rozpaczać. To się tak musiało skończyć. Bez tego ta historia nie byłaby tak wielka