60 tysięcy to śmiesznie mało jak na ponad trzydziestomilionowy naród, który jeszcze parę lat wcześniej dysponował cos koło milionową armia podziemną. Większośc powojennego podziemia chowała się po lasach, wychodząc głównie na rekwirowanie chłopom zywności, od czasu do czasu mordując jakiegos bezbronnego milicjanta. Wiekszych akcji, poza atakiem na więzienie we Włodawie, było mało. Jednak i tak najbardziej znaną akcją tegoś podziemia jest wymordowanie bezbronnej ludności Wierzchowin i terrorystyczne w praktyce akcje Ognia.
O mój Boże! Przeczytałem i "szczeka mi opadła"!
1) Polaków było wtedy maksymalnie 26 milinów.
2) Ta milionowa armia liczyła maksymalnie 300 tysiecy ludzi i było to bardzo dużo. Myslisz ze naprawde tak wszyscy chcieli walczyć i masowo wstępowali do AK ( i innych ogranizacji)? To nie wolne państwo gdzie administracja (WKU) wciela wszystkich!
3) Zupełnie pozbawiłeś antykomunistyczne podziemie znaczenia. Moim zdaniem to oburzajace! Fakt nie wszyscy byli "szlachetni" i zdarzały sie zbrodnie, zwłaszcza jak nastepował kleska, bo ta zawsze demoralizuje.
Było dużo róznych akcji podziemia, atakowano wiele wiezień i nawet miasta. Byłoby tego znacznie wiecej gdyby nie rozkazy dowództwa WIN.
Szefowie WiN-u chcieli walczyć z komunistami, ale metodami politycznymi.
4) Wieszchowina - czy czytałeś o niej cos nowego? No bo okazuje sie ze to wcale nie była akcja podziemia. Komuniści mieli genialna propagande i zrzucali wiele na podziemie, w cześć tego ludzie wierza do dziś.
4) "Ogień" walczył okrutnie to fakt. Ale czemu tu sie dziwisz, oni wiedzieli co robia komuniści z aresztowanymi (winnymi lub nie).