W jakimś stopniu staram się zrozumieć fenomen Deadpoola, ok zabieg łamania czwartej ściany jest fajny, ale jednak ten rynsztokowy humor a'la durnowata komedia rodem z Hollywood juz jakoś odrzuca. Generalnie opieranie komiksu na jakimś tam niby problemie, prowadzącym do mordobicia pod drodze zaliczając gagi pokroju TEDa, potrafi odrzucić. Poczucie humoru na starym kontynencie jest bardzo różne od tego co śmieszy przeciętnego Amerykanina. Na pewno spory szacunek należy się za tłumaczenie martwych, by dostosować komiks do realiów naszych. Duży kredyt zaufania potrzebny jest dla tej postaci, mimo wszystko Lobo bardziej strawny był.
Moze zamiast palić książki, lepiej upłynnić, pewnie sporo chętnych się znajdzie.