3 tygodnie (i 3 strony) temu Anionorodnik zagadywał w sprawie wrażeń z lektury pierwszych regularnych serii Marvel NOW! w edycji Egmontu. Wreszcie miałem okazję przeczytać pierwsze, tj. "All New X-men" i "Avengers".
I co tu dużo mówić: miałem z tej lektury dużo przyjemności.
- "Wczorajszych X-men" czytało mi się gładko i przyjemnie - mam wrażenie głównie dzięki "Zmierzchowi mutantów" z WKKM. Można się spierać na ile Bendis zachował ustalone wówczas charaktery i spójność postaci (i na ile to ma znaczenie), ale dzięki WKKM doskonale wiedziałem "z czym to się je" i wszedłem w ten (trafiony wg mnie) pomysł przywołania idealistycznej przeszłości, zaklętej w heroicznych komiksach silver age.
- Ze "Światem Avengers" było trochę inaczej. O ile dobrze rozumiem, Hickaman świadomie robi z Avengers epos: skala wydarzeń jest możliwie najszersza, a bohaterowie mniej mają do powiedzenia, niż do zaprezentowania; nie są to "charaktery" tylko "figury" - archetypy pewnych postaw, czy (dosłownie!) personifikacje pojęć.
Przestawienie się na taki komiks wymaga pewnej dobrej woli i mi początkowo czytało się to źle - z pewnym zażenowaniem ("Noż ale to głupie i naiwne"). Z czasem jednak wszedłem w tę konwencję, a pod koniec byłem rozemocjonowany i oczekujący na więcej. A jeśli wierzyć zapewnieniom osób, które czytały run Hickmana dalej - może być dużo lepiej.
Co do szczegółów dodam, że wprowadzenie 3 nowych herosów o nieogarnionych mocach wypadło moim zdaniem świetnie. Rysunki Openy bardzo pasowały wg mnie do historii, która swoim epickim stylem przypominała mi "Slaina", a i Kubert (którego nie jestem fanem) dawał radę.
W najbliższym czasie pędzę więc po "Wszystko umiera" i tylko zasmucają mnie pogłoski o zahamowaniu przez Egmont impetu marvelowej ofensywy...