Autor Wątek: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7  (Przeczytany 392146 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Anionorodnik

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 255
  • Total likes: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • Sebastian Smolarek
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1305 dnia: Maj 08, 2015, 09:18:21 am »
Mutanci o charakterze kukieł w marnym teatrze?
Wrogowie wymyśleni jak w podrzędnym komiksie?
naiwnosć scenariusza po prostu mnie poraziła.
Nie lubię jak ktoś w ten sposób narzeka, nie przytaczając konkretnych przykładów. Ciężko wtedy odnieść się do zarzutów. Krakoa faktycznie jest głupia, Nefaria i Ani-Men to łotrzy ze słabych historii z lat 60. i nie powinno się ich odkurzać przy restarcie X-Men. ale Kierrok to już inna para kaloszy. Nie wiem czy zauważyłeś, ale jest on metaforą żalu po utracie bliskiej osoby. W innej części internetu ładnie ktoś to opisał:

Cytuj
Roughness and goofy bits of the script aside, this issue is a pretty brilliant way of tackling superhero mourning. I mean, look at the story: grief is a giant monster in your backyard that only stops when you deal with the source? Not terribly subtle, no, but a lot more interesting than everyone standing around crying in full costume.

A Sentinele i Juggernaut to już pierwsza liga wrogów X-Men więc ich nie można się przyczepić.

a jestem dopiero w połowie. Ja wiem run C ma kupę lat,
Skoro doczytałeś dopiero do połowy i nie podobała ci się fabuła to narzekaj przede wszystkim na Lena Weina i Billa Mantlo, bo to oni ukuli historie z pierwszych czterech zeszytów, a Claremont jedynie wymyślał dialogi do gotowych ilustracji X-Men #94-96. Dopiero od #97 zaczyna się 100% Claremont (i fabuła, i dialogi). Oczywiście wtedy był jeszcze początkującym, 25-letnim scenarzystą więc jego wypociny są jeszcze trochę kulawe, ale z każdym kolejnym zeszytem szybko się rozkręcał.

ale jeśli w drugiej 60 będzie więcej takich perełek to ja WKKM odpuszczam bez żadnego pożałowania.
Mogę tylko powiedzieć, że w ocenie "Drugiej Genezy" jesteś w mniejszości w stosunku do ogółu fandomu. Fakt, ten tom ma swoje wady, ale pomimo tego większość fanów X-Men bardzo ceni tę historię i poleca ten album jako start przygody z mutantami.

zachodzę w głowę czy w 65 tomie, gdzie również mają być mutanci nie poczuję deja vu. Komiks już zamówiłem, więc wyboru nie mam - pozostaje tylko czekanie.
"Zmierzch" jest z 1969 roku czyli z okresu o 6-7 lat wcześniejszego.

W latach 60. większość historii z X-Men była słaba jak Batman z Adamem Westem, albo Star Wars The Holiday Special. Ciency łotrzy, nudne historie, mocno przeciętne rysunki. I wtedy do Marvela przyszedł Neal Adams, rysownik o niezwykle ekstrawaganckim stylu, którym daleko wyprzedzał swoją epokę. Chciał rysować najmniej popularny komiks Marvela, bo wiedział, że wtedy będzie miał wolną rękę i będzie mógł naprawdę odlecieć.

Stan Lee powiedział mu, ze najslabiej sprzedaje się X-Men i kasują serię za dwa zeszyty. I w ten sposób publikowany wówczas storyarc mniej więcej w połowie, ni z tego, ni z owego, z marnej kaszany tworzonej przez Arnolda Drake'a , Dona Hecka i Wernera Rotha przeobraził się w perełkę, tworzoną przez Roya Thomasa i Neala Adamsa. Zeszyty ilustrowane przez Adamsa pokazały prawdziwy potencjał serii i były główną inspiracją twórców odpowiedzialnych za restart X-Men, kilka lat później.

Tak się składa, że ta przemiana nastąpi dokładnie w połowie WKKM #65 więc sami się przekonacie jak kał zamieniono w złoto.

Przykłady graficzne  (ilość według liczby zeszytów, które rysowali w tym tomie poszczególni ilustratorzy):

Jim Steranko: raz, dwa
Barry Windsor-Smith (jego pierwszy komiks w życiu): raz
Don Heck z Wernerem Rothem: raz, dwa, trzy
Neal Adams: raz, dwa, trzy, cztery

Ciąg dalszy "Twilight of the Mutants" będzie w tomie "In the Shadow of Sauron" i to już będzie prawie w 100% dzieło Adamsa.

A skoro już mowa o tym artyscie to mam nadzieję, że dożyję jak ktoś w końcu wyda w Polsce w całości jego Batmana i Green Lantern/Green Arrow (takie same starocie jak "Zmierzch mutantów"):

« Ostatnia zmiana: Maj 08, 2015, 09:42:55 am wysłana przez Anionorodnik »

Offline wujekmaciej

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 782
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • City of Smoke...
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1306 dnia: Maj 08, 2015, 10:23:39 am »
.

Przykłady graficzne  (ilość według liczby zeszytów, które rysowali w tym tomie poszczególni ilustratorzy):

Jim Steranko: raz, dwa
Barry Windsor-Smith (jego pierwszy komiks w życiu): raz
Don Heck z Wernerem Rothem: raz, dwa, trzy
Neal Adams: raz, dwa, trzy, cztery


jeszcze bardziej jaram się tym tomem :)

Offline kuba g

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 949
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • a fuel injected suicide machine
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1307 dnia: Maj 08, 2015, 10:33:21 am »
A skoro już mowa o tym artyscie to mam nadzieję, że dożyję jak ktoś w końcu wyda w Polsce w całości jego Batmana i Green Lantern/Green Arrow (takie same starocie jak "Zmierzch mutantów"):


Uwielbiam, uwielbiam klasycznego Neala (choć mam już problem z tym co robił w Batman Odyssey i przede wszystkim The First X-Men).
perły przed wieprze

Offline rzem

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1308 dnia: Maj 08, 2015, 10:33:58 am »
@Anionorodnik: przyznać Ci muszę, że szacunek budzi jak głęboko siedzisz w tych tematach. No ale to nic nowego- jedna z przyczyn, dla której uaktywniłem się na Gildii po latach biernego jej czytania. Jeśli rysunki w Twilight odpowiadają wrzuconym przez Ciebie skanom, to to rzeczywiście jest inna epoka.

Offline Itachi

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1309 dnia: Maj 08, 2015, 12:07:16 pm »
Nie lubię jak ktoś w ten sposób narzeka, nie przytaczając konkretnych przykładów. Ciężko wtedy odnieść się do zarzutów. Krakoa faktycznie jest głupia, Nefaria i Ani-Men to łotrzy ze słabych historii z lat 60. i nie powinno się ich odkurzać przy restarcie X-Men. ale Kierrok to już inna para kaloszy.

A Sentinele i Juggernaut to już pierwsza liga wrogów X-Men więc ich nie można się przyczepić.


1) Xavier zbiera drugą genezę X-men na kilku stronach, jakby to była jedna z najprostszych rzeczy na świecie, kompletie olewając cechy charakteru mutantów. Idziesz ze mną? Tak! I tak razy kilka, tylko Thunderbird zachował się w miarę naturalnie.
2) Tekst Logana z III rozdziału "jupi" pozostawię bez dalszego komentarza.
3) Krakoa i Ani-Meny jak Sam przyznałeś są naprawdę mało przemyślani, wyspa lecąca w kosmos i tym podobne naprawdę negatywnie wpływają na mój odbiór komiksu.
4) Summers jest jedynym członkiem grupy w której tłoczą się różnego rodzaju emocje, rozterki, oczekiwania do spełnienia. Reszta została potraktowana jak wspomniane wcześniej marionetki, a wyjątki jak zachowanie Sunfire który od początku stawia sprawę jasno i później Thunderbirda to stanowczo za mało.
5) X-men trenują, trenują a podczas walki zachwoją się jakby widzieli się po raz pierwszy. Colossus dostał jednego strzała, a reszta grupy już praktycznie opłakuje jego śmierć. To co robia w tej sali ćwiczeń? Grają w karty?
6) Kierrok i Eryk Rudy też mnie nie przekonali, jeden pojawia się z jakiegoś grobu i okazuje się ze jest kolejną super silną istotą, a drugi też pojawia się niewiadomo skąd. Równie dobrze Logan mógły jeść lody i nagle z nich mógłby wyskoczyć jakiś lodowy potwór.
7) Ostatni rozdział jaki przeczytałem to ten z Sentinelami i oczywiście jak do tej pory był najlepszy. W końcu poczułem jakieś zagrożenie dla głównych bohaterów.


Mogę tylko powiedzieć, że w ocenie "Drugiej Genezy" jesteś w mniejszości w stosunku do ogółu fandomu. Fakt, ten tom ma swoje wady, ale pomimo tego większość fanów X-Men bardzo ceni tę historię i poleca ten album jako start przygody z mutantami.


Ja ogólnie nie przepadam na mutantami, więc rzadko kiedy się zachwycam jakiś tytułem z ich otoczenia, ale osobiście w życiu nie poleciłbym tego tomu dla kogoś zaczynającego przygodę z X-men. No chyba, że od połowy, w której
Spoiler: pokaż
Sentinele zaczynają polowanie
. Doczytam resztę i zobaczę jak dalej rozwija się sytuacja i poziom scenariusza.


"Zmierzch" jest z 1969 roku czyli z okresu o 6-7 lat wcześniejszego.


Jak już wspomniałem komiks zamówiłem, więc na pewno go przeczytam. Licze jednak na dobrą lekturę.

ramirez82

  • Gość
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1310 dnia: Maj 08, 2015, 12:23:10 pm »
Neal Adams: raz, dwa, trzy, cztery

Bardzo zachęcające plansze!

Tym bardziej cieszę się że

Ciąg dalszy "Twilight of the Mutants" będzie w tomie "In the Shadow of Sauron" i to już będzie prawie w 100% dzieło Adamsa.

tylko idąc dalej z kolejnością listy czeskiej, dostaniemy go dopiero pod koniec 2016 roku.

A skoro już mowa o tym artyscie to mam nadzieję, że dożyję jak ktoś w końcu wyda w Polsce w całości jego Batmana i Green Lantern/Green Arrow (takie same starocie jak "Zmierzch mutantów"):

Mało realne, ale też marzą mi się te komiksy, zwłaszcza "Green Lantern/Green Arrow".

osobiście w życiu nie poleciłbym tego tomu dla kogoś zaczynającego przygodę z X-men.

No nie, w czasach TM-Semica jak najbardziej, ale dziś byłby to chybiony pomysł.

« Ostatnia zmiana: Maj 08, 2015, 12:28:31 pm wysłana przez ramirez82 »

fragsel

  • Gość
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1311 dnia: Maj 08, 2015, 12:45:28 pm »

1) Xavier zbiera drugą genezę X-men na kilku stronach, jakby to była jedna z najprostszych rzeczy na świecie, kompletie olewając cechy charakteru mutantów. Idziesz ze mną? Tak! I tak razy kilka, tylko Thunderbird zachował się w miarę naturalnie.

mam zupełnie inne odczucia. i to od lat (bo przecież to zbieranie Mutantów- bez Thinderbirda - część z nas zna jeszcze z TM Semic)
postacie już w tym pierwszym epizodzie ładnie zarysowane: Nightcrawler "cudak" z cyrku, pewnie problemy z akceptacją przez innych i przez samego siebie, Colossus młody związany z rodziną nieśmiały chłopak, uczuciowy, pewnie pójdzie temat tęsknoty i wyalienowania, Ororo bogini, więc pewnie będzie na dystans, Sunfire honorowy, ale samotnik, Wolverine buntownik nie dający się uregulować rozkazami. W tym wszystkim właśnie Thunderbird najbardziej schematyczny - taki stereotyp Indianina rodem z TV i bonanzy...

A zresztą późniejszy retcon ujawnia, że już miał tę listę gotowa wcześniej.  A późniejszy ujawnia jeszcze więcej, ale to już temat na inną rozmowę...


2) Tekst Logana z III rozdziału "jupi" pozostawię bez dalszego komentarza.


W moje kopii żadnego jupi nie ma. Ale nie chcę zaczynać znów dyskusji "czemu lepiej czytać w oryginale" i "złe tłumaczenie jako najszybszy sposób na zabicie przyjemności z czytania"

Nikt nie będzie przecież odpowiadał za to, że polecił Ci komiks, który czytał w oryginale a Ciebie zniechęciły głupie wstawki tłumacza...

{chociaż to działa w dwie strony. jest taki moment w Essential X-Men z Mandragory gdzie Storm samodzielnie atakuje Black Toma a Wolverine krzyczy "chono tu kobieto" czy jakoś tak. uśmiałem się do łez. A w oryginale to było neutralne. Co nie zmienia faktu, że oryginał zawsze bliższy intencji autora}
« Ostatnia zmiana: Maj 08, 2015, 12:49:10 pm wysłana przez fragsel »

Offline laf

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1312 dnia: Maj 08, 2015, 12:49:46 pm »
W moje kopii żadnego jupi nie ma.
A co jest w oryginale? Bo nie ukrywam, że te "jupi" też mnie trochę rozbawiło, szczególnie w wykonaniu Logana.

fragsel

  • Gość
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1313 dnia: Maj 08, 2015, 12:51:32 pm »
a o który moment dokładnie chodzi? (bo na Unlimited nie mogę teraz znaleźć nic co by tu pasowało do jupi}

ramirez82

  • Gość
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1314 dnia: Maj 08, 2015, 12:57:16 pm »
Nikt nie będzie przecież odpowiadał za to, że polecił Ci komiks, który czytał w oryginale a Ciebie zniechęciły głupie wstawki tłumacza...

Skoro już jesteśmy przy głupich wstawkach tłumacza, leciała ostatnio w radiu "Do łezki łezka" - oczywiście od razu przypomniał mi się "Spider-man: Niebieski" i rozważania, co ewentualnie tłumacz mógłby dodać od siebie w "Daredevil: Żółty". "Żółte kalendarze"? "Żółte tulipany"? Być może już wkrótce się dowiemy, wszak oba tłumaczy Marek Starosta.

Offline Itachi

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1315 dnia: Maj 08, 2015, 12:57:20 pm »
a o który moment dokładnie chodzi? (bo na Unlimited nie mogę teraz znaleźć nic co by tu pasowało do jupi}


Spoiler: pokaż
W momencie kiedy Summers dzieli X-men na cztery grupy w celu zbadania wyspy Krakoa.

Offline laf

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1316 dnia: Maj 08, 2015, 12:58:09 pm »
No weźmy ten moment, o którym pisał Itachi
2) Tekst Logana z III rozdziału "jupi"
Nie wiem czy to "jupi" jeszcze się powtarza, bo na razie komiksu jeszcze nie mam  :sad:

EDIT: Spóźniłem się
 

fragsel

  • Gość
Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1317 dnia: Maj 08, 2015, 01:03:43 pm »
No w oryginale mówi też bardzo podobne "whoopee", ale mam wrażenie, że wy to źle interpretujecie (albo ja sobie nadinterpretuję, bo znam późniejszego Logana)

Spoiler: pokaż
dla mnie to wygląda tak, że Banshee mu mówi, ze to będzie przyjemność z nim pracować, co on kontruje sarkastycznym Whoopee (przypuszczenie poparte BARDZO BARDZO poważnym wyrazem twarzy.


Spoiler: pokaż
On tu po prostu gasi entuzjazm Banshee'ego
(zrobił mu taką Darię z MTV)
« Ostatnia zmiana: Maj 08, 2015, 01:07:03 pm wysłana przez fragsel »

Offline laf

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1318 dnia: Maj 08, 2015, 01:07:07 pm »
No w oryginale mówi też bardzo podobne "whoopee", ale mam wrażenie, że wy to źle interpretujecie (albo ja sobie nadinterpretuję, bo znam późniejszego Logana)

Spoiler: pokaż
dla mnie to wygląda tak, że Banshee mu mówi, ze to będzie przyjemność z nim pracować, co on kontruje sarkastycznym Whoopee (przypuszczenie poparte BARDZO BARDZO poważnym wyrazem twarzy.


Spoiler: pokaż
On tu po prostu kontruje entuzjazm Banshee'ego
(zrobił mu taką Darię z MTV)

No jest wiele logiki w tym co piszesz i to już zdecydowanie bardziej do Logana pasuje.

Offline misiokles

Odp: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela - cz.7
« Odpowiedź #1319 dnia: Maj 08, 2015, 01:31:16 pm »
1) Xavier zbiera drugą genezę X-men na kilku stronach, jakby to była jedna z najprostszych rzeczy na świecie, kompletie olewając cechy charakteru mutantów. Idziesz ze mną? Tak! I tak razy kilka, tylko Thunderbird zachował się w miarę naturalnie.
Takie były wówczas komiksy, bez zbędnego pitu-pitu. Zeszyt był restartem, więc szybko przeszli do tego, co czytelnicy lubią najbardziej  - do przygód. A jak przygody, to szkoda czasu na psychologiczne 'rozterki'. Na te przyszedł czas w kolejnych zeszytach, gdzie po kropelce są ujawniane przeszłości bohaterów. Chyba każdy po lekturze całości Second Genesis może dobrze określić zróżnicowane charaktery drużyny. I ciężko powiedzieć, że postacie różnią się tylko mocami i trykotami. Zresztą, oprócz idealnych postaci znalazł się czas i miejsce dla tych bardziej nieufnych. Przykłady sam podałeś.
Cytuj
3) Krakoa i Ani-Meny jak Sam przyznałeś są naprawdę mało przemyślani, wyspa lecąca w kosmos i tym podobne naprawdę negatywnie wpływają na mój odbiór komiksu.
Ja jestem fanem ramotek i takie pomysły nieograniczone niczym, mnie rajcują. Dziś trudno o takie rozwiązania w komiksie, bo grawitacja, bo prawa fizyki, bo tamto i sramto. Ach, te współczesne tendencje do maksymalnego urzeczywistniania fabuły komiksu...
Cytuj
4) Summers jest jedynym członkiem grupy w której tłoczą się różnego rodzaju emocje, rozterki, oczekiwania do spełnienia. Reszta została potraktowana jak wspomniane wcześniej marionetki, a wyjątki jak zachowanie Sunfire który od początku stawia sprawę jasno i później Thunderbirda to stanowczo za mało.
Summers jak i Sunfire miał wprowadzenie we wcześniejszych komiksach, więc obie postaci mieli za sobą już rozbudowane biografie, z których można było czerpać. Tak jak pisałem wcześniej - bohaterowie premierowi są premierowi, to od tego momentu zaczyna bić licznik ich doświadczeń, rozterek, słowem... zapełniania ich całkowicie białej karty. Dlatego jak potem weźmiesz jakikolwiek tom X-Men, tu znasz podstawę, która jest bardzo ważna, bo wiesz w którą stronę poewoluowały postacie od zeszytu #0. A to bardzo ważne w marvelowych tasiemcach.
Cytuj
5) X-men trenują, trenują a podczas walki zachwoją się jakby widzieli się po raz pierwszy. Colossus dostał jednego strzała, a reszta grupy już praktycznie opłakuje jego śmierć. To co robia w tej sali ćwiczeń? Grają w karty?
Gdyż nie są jeszcze zgraną, dotartą drużyną. Oryginalny skład X-Men przez wiele zeszytów pocił się w sali treningowej szlifując umiejętności. Claremont również przez lata umieszczał fabuły w danger roomie, gdyż X-Meni ciągle nie byli doskonali. Na młodziutką Kirry Pryde dmuchano jak na słabą nastolatkę, którą była. Od lat 90-tych scenarzyści jakby o tym zapomnieli - każdy nowym mutant nie zaczynał od pierwszego poziomu doświadczenia, tylko od razu wyskakiwał ze zdolnościami 20 levelu. Dlatego tu akurat nie przyczepiałbym się, że komuś w symulatorze idzie dobrze, a na realnym placu czuje się zagubiony.
Cytuj

6) Kierrok i Eryk Rudy też mnie nie przekonali, jeden pojawia się z jakiegoś grobu i okazuje się ze jest kolejną super silną istotą, a drugi też pojawia się niewiadomo skąd. Równie dobrze Logan mógły jeść lody i nagle z nich mógłby wyskoczyć jakiś lodowy potwór.
Ówczesnym czytelnikom też początkowo nie podobały się elementy fantasy w X-Men, potem Claremont coraz bardzie w te klimaty wchodził... Natomiast Eryk Rudy... cóż... to nie ejst postać znikąd. Pierwotnie to był..
Spoiler: pokaż
przebrany Cyclops :smile:




Cytuj
Ja ogólnie nie przepadam na mutantami, więc rzadko kiedy się zachwycam jakiś tytułem z ich otoczenia, ale osobiście w życiu nie poleciłbym tego tomu dla kogoś zaczynającego przygodę z X-men.
Wręcz odwrotnie - każdy powinien znać początki, dziedzictwo, choćby po to by samemu się przekonać, że pewne wydarzenia wyryły głębokie bruzdy na młodych, niewiernych, prawych bohaterach. Więc można się krzywić na ramotki, ale podstawa jest podstawą.