A u mnie rozczarowanie tomem WKKDC "Wonder Woman: Raj utracony"...
A właściwie najobszerniejszą, pierwszą historią - "Bogowie Gotham" z zeszytów 164-167. Wyjątkowo nudzą mnie komiksy superhero, gdzie co chwila zza krzaka wyskakują kolejni bohaterowie, jak w "Rzepce" Tuwima, ale i tak nic nie wnoszą, ich charakterystyka jest zredukowana do minimum, a zagrożenie jest oczywiście wielgaśne, choć w końcu zwalczone przy pomocy jakiegoś dziecięcego fortelu (np. skłóćmy ich samych ze sobą). Czytając "Bogów Gotham" przypomniało mi się nieszczęsne "Maximum Carnage". I wówczas uświadomiłem sobie, że te komiksy łączy osoba J.M. DeMatteisa - współscenarzysty, na którego tak liczyłem i poniekąd ze względu na niego zakupiłem ten tom. No cóż, widocznie oprócz wspaniałych komiksów o Spider-manie - od "Ostatnich łowów Kravena" do "Najlepszych wrogów" - knocił on również takie wieloosobowe słabizny. Choć oczywiście zarówno w "Maximum Carnage", jak i tu "przyłożył tylko rękę"...
Na tym tle całkiem nieźle wypada dwuczęściowa historia "Raj utracony" samodzielnie przygotowana przez Phila Jimeneza. Rodzaj superhero quasi-politycznego. Gdyby nie złe wrażenie z poprzednich zeszytów, pewnie odebrałbym ją jeszcze lepiej.
Muszę też przyznać, że rysunki tegoż Jimeneza są w porządku. Taki "styl zerowy", nieartystyczny i bez indywidualnego charakteru, ale dopracowany, z kilkoma ładnie zakomponowanymi planszami symbolicznymi.
Na koniec mamy jeszcze oneshot z 1984 z bardzo chyba popularnej serii "The New Teen Titans". Dobrze narysowany, z "batmanową" w duchu zagadką w środku, stawiający na rozwój postaci, a nie pospieszną akcję. W tym tomie jest niestety wyrwany z kontekstu, przez co nie mamy szansy na pełne wczucie się w emocje bohaterów. Ale nawet bez tego jest to i tak bardzo porządny zeszyt.