Amsterdream chciał więcej opinii o deluksach, więc pozwolę sobie zrobić krótkie podsumowanie roku tego, co z nich czytałem:
Batman: Ziemia Jeden - dla mnie bardzo solidny album, zarówno gdy czytałem go w oryginale niedługo po premierze jak i po odświeżeniu w edycji polskiej, fajne, inne podejście do postaci (choć nadal trzymające się najważniejszego), nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Bardzo fajna alternatywa dla kogoś, kogo nudzą kanoniczne origin story
Kryzys Tożsamości - crap, crap, crap. Rysunki okropne, a nazwanie go "komiksem, który zniszczył komiks" przez jednego z zagranicznych recenzentów jest bardzo trafne. Jedyny plus dla mnie to próba przyjrzenia się konsekwencjom działań bohaterów typu interwencja w pamięć przeciwników.
Superman: Czerwony Syn - świetny elseworld, miłe czytadło i jeden z fajniejszych komiksów z Supermanem dostępnym w Polsce (miano najlepszego raczej zbyt szybko nie straci All-Star).
Batman: Mroczne Odbicie - to chyba faktycznie Snyder w najlepszym wydaniu, gdzie od początku do końca nie mam praktycznie żadnych zarzutów do całości, choć dla mnie główne skrzypce zawsze będzie tutaj grać historia z Gordonem. Ten zbiorek chyba najlepiej pokazuje miłość tego twórcy do postaci z Bat-uniwersum, a kreska Francesca Francavilli to jedna z najlepszych rzeczy, które przydarzyły się w historii komiksów z Mrocznym Rycerzem. Osobiście Jock mnie nie zachwyca w rysunkach wewnątrz, co innego w przypadku genialnych okładek.
Batman: Azyl Arkham - komiks już znam od poprzedniego wydania i nadal robi niesamowite wrażenie, ale chyba bardziej pod względem ilustracji i podejścia McKena do tematu. Bardzo dobre dodatki.
Batman: Syn Demona - 2/3 albumu to dla mnie esencja tego, co najgorsze w komiksach z lat 80/90 i szok dla mnie ze względu na to, że za scenariusz odpowiada Barr. Choć mogę szczerzę powiedzieć, że 1 część albumu stała się dal mnie guilty pleasure. "Birth of the Demon" O'Neila i Breyfogla - cud, miód i orzeszki.
Trójca - Batman/Superman/Wonder Woman - z jednej strony świetna kreska, fajne relacje między postaciami i bardziej naturalne podejście do ich zachowań, a z drugiej strasznie mocno out-of-character Ra's Al Ghul niczym przerysowany przeciwnik z filmów o Bondzie. Fajna lektura, ale postać Ra'sa (szczególnie, że jest tym "głównym złym") mi trochę ją popsuła.
Batman: Rok Pierwszy - ponowna lektura utwierdziła mnie w przekonaniu, że to jeden z najlepszych napisanych komiksów z Batmanem, jakie mogły powstać. "Rok Zerowy" może i miał fajne momenty, ale, sorry Snyder, Millerowi wystarczyły 4 zeszyty do tego, aby pokazać wszystko w zdecydowanie lepszym i wciągającym tempie.
Nowa Granica - kolejna piękna laurka składana starym, dobrym czasom (tm) DC Comics. Z dwójki między Justice a właśnie Nową Granicą, zdecydowanie wybieram to drugie - dużo lepiej napisane, postaci są zdecydowanie na pierwszym planie a kreska Cooke'a jest tak dobra, jak nigdy.